19.

526 62 17
                                    

                Reszta naszej podróży minęła nam w bardzo romantycznej atmosferze. Nie mogliśmy się nacieszyć sobą, a ja wciąż nie mogę się przyzwyczaić do myśli, że Even jest moim narzeczonym. Razem stwierdziliśmy, że chcemy jak najszybciej podzielić się dobrymi wieściami z naszymi rodzicami, a później z przyjaciółmi.

Zaraz po powrocie zaprosiliśmy naszych rodziców na kolację. Even upierał się przy jakiejś eleganckiej restauracji w centrum Oslo, a ja bardzo chciałem sam wszystko przyrządzić i spotkać się z nimi w naszym małym, przytulnym mieszkanku. Oczywiście udało mi się przekonać mojego narzeczonego.

Od samego rana w naszym mieszkaniu panował zgiełk. Bardzo się denerwowałem dzisiejszą kolacją. Chciałem by wszystko wyszło idealnie. Jestem cholernym perfekcjonistą, nienawidzę niedociągnięć, pomyłek, niechlujstwa. Czuję się jakbym miał się po raz pierwszy spotkać z rodzicami mojego ukochanego i jakbym chciał wywrzeć na nich jak najlepsze wrażenie. Wiem, że Państwo Naescheim bardzo mnie lubią, już od dawna traktują mnie jak własne dziecko. Mimo to chcę zaimponować im dzisiejszą kolacją. Chcę by wiedzieli, że oddają swojego syna w dobre ręce.

Chcę też utwierdzić moich rodziców w przekonaniu, że jestem już dorosły i doskonale potrafię o siebie zadbać. Moja mama czasami wciąż traktuje mnie jakbym był nastolatkiem. Bardzo się o mnie martwi, co jest całkiem urocze i miłe, ale czasem już naprawdę przesadza...

-Isak, zróbmy sobie małą przerwę...- Even odkłada kluczyki od samochodu na komodę w przedpokoju. W dłoniach trzyma kilka siatek wypakowanych produktami spożywczymi.

-Ev, nie ma czasu.- odpowiadam Mu szybko wciąż uporczywie szorując jedną z plam na blacie kuchennym, która prawdopodobnie powstała na jakiejś imprezie i która prawdopodobnie już nie zejdzie...

-Kot, jest dopiero południe, a ja zrobiłem już wszystkie potrzebne zakupy, wyszorowaliśmy już prawie cały dom, a Ty upiekłeś ciasto.- mówi podchodząc do mnie i obejmując moje biodra swoimi dużymi dłońmi. Delikatne całuje mnie w szyję, doskonale czuję Jego ciepły oddech na skórze.- Tu już jest chyba sterylnie, można jeść z podłogi.- śmieje się i składa kolejne pocałunki na mojej szyji.- No daj się na chwilę zaciągnąć do sypialni....- mruczy seksownie zniżając ton swojego głosu.

-O nie, nie mój kochany.- odsuwam się od Niego z szerokim uśmiechem.- Dam Ci się zaciągnąć do łóżka dopiero po kolacji.- myję ręce, zakładam na siebie uroczy fartuszek-prezent od Evena- i zabieram się za przygotowanie posiłku.

Nasi rodzice zapukali do mieszkania kilka minut przed czasem. Nie wiem czy się umówili, czy przez przypadek wpadli na siebie na klatce schodowej, ale zsynchronizowali się i przyszli o tej samej porze. Po krótkim przywitaniu ze wszystkimi Even zaprosił gości do środka gdzie na stole czekała już kolacja. Z głośników cicho lecała moja składanka spokojnych i klimatycznych piosenek. Skomponwałem ją specjalnie na takie eleganckie spotkania.

Mój ukochany nalał wszystkim czerwonego wina. Zasiedliśmy do stołu i w bardzo miłej atmosferze przystąpiliśmy do konsumpcji. Rodzice wypytywali o nasz wyjazd do Paryżu. Opowiedzieliśmy im co zwiedziliśmy, co widzieliśmy. Pokazaliśmy tez kilka zdjęć.

-Chcieliśmy wam o czymś jeszcze powiedzieć...- Even skorzystał z chwilii ciszy i zaczął temat, który był głównym powodem naszego spotkania. Mój ukochany czule chwycił mnie za dłoń kładąc ją na stole. Spojrzeliśmy na siebie, a Even posłał mi jeden z tych jego nieziemskich uśmiechów.

-Zaręczyliśmy się.- powiedziałem z wielkim uśmiechem na twarzy. Naszym rodzicom zajęło chwilę skojarzenie wszystkich faktów, dlatego delikatnie uniosłem do góry dłoń, na której widniał złoty pierścionek zaręczynowy.

Już po sekundzie moja mama rzuciła mi się na szyję. W oczach miała małe łzy, pogratulowała nam, następnie objęła Evena szepcząc Mu coś na ucho. Mój tato i Państwo Naeischeim także nam pogratulowali. Widzę, że wszyscy są bardzo szczęśliwi i podekscytowani.

Przy deserze nasze mamy zaczęły planować już nasz ślub nie zważając na żadne z naszych uwag, sugestii i sprzeciwów. Wydawały się być bardziej podekscytowani od nas samych. Tak naprawdę jeszcze nie rozmawialiśmy o tym co będzie dalej. Naturalną koleją rzeczy jest ślub, jednak póki co niczego jeszcze nie planowaliśmy. Żyjemy chwilą, cieszymy się tym co jest, a zapewne przygotowana do ślubu zaczną się już niebawem.

 Żyjemy chwilą, cieszymy się tym co jest, a zapewne przygotowana do ślubu zaczną się już niebawem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

Hej kochani, co u Was słychać? 😘 przychodzę do Was z kolejnym rozdziałem, mam nadzieje, ze sie podoba. Mogą znajdować sie jakieś błędy, z góry przepraszam!

Alt Er Hope. / EvakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz