Ta noc była straszna. Isak miał bardzo wysoką gorączkę, ale nie chciał jechać na pogotowie. Stwierdził, że mu przejdzie, że rano będzie już dużo lepiej. On zawsze był uparty. Bardzo się o Niego martwiłem. Nie chciałem by cierpiał, wolałbym abym to ja był chory. Nienawidzę patrzeć jak cierpi, jak jest w takim stanie.
Cały czas starałem się Mu jakoś ulżyć, zrobić coś aby było Mu lepiej. Przez całą noc zmieniałem mu okłady. Mówił, że jest mu z nimi lepiej, więc co co jakiś czas zanurzałem ręcznik w lodowatej wodzie. Isak co chwilę się budził i bredził. Sam już nie pamiętam co mówił, ale to nic nie miało żadnego sensu, jakieś przypadkowe słowa, raz nawet próbował śpiewać jakąś wymyśloną przez siebie piosenkę. Przytulałem Go wtedy do siebie i głaskałem po głowie. To mnie okropnie przerażało, bałem się o Niego, zupełnie nie kontaktował... Kilka razy chciałem dzwonić po karetkę.
Isak zawsze źle znosił choroby. Rzadko chorował, częściej musiał zajmować się mną bo ja z kolei mam okropną odporność... Kiedy Go dopadło przeziębienie lub grypa poświęcałem Mu prawie cały mój czas. Opiekowałem się nim, gotowałem zupy, pilnowałem aby brał lekarstwa na czas i po prostu spędzałem z Nim czas. Oglądaliśmy razem filmy, czasem czytałem Mu na głos książkę, którą akurat czytałem, lub po prostu leżeliśmy razem w naszym łóżku i rozmawialiśmy. Moja obecność wiele Mu dawała, wystarczyło, że po prostu koło Niego byłem.
Kiedy już świtało zamknąłem na chwilę oczy. Wcześniej mocno przytulałem Isaka do swojego torsu i gładziłem po głowie. Zasnąłem przytulając rozpalonego Isaka. Czułem, że trzymam w moich rękach cały mój świat i nie chciałem Go nigdy puszczać...
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Otworzyłem oczy i zobaczyłem piękną twarz Isaka. Nadal leżał w moich objęciach. Wyglądał na bardzo zmęczonego. W nocy co chwilę się budził. Miał roztargane włosy i podkrążone oczy, był cały blady.
-Mógłbyś otworzyć?- zapytał słabym głosem. Przytaknąłem głową i niechętnie wypuściłem Go z moich objęć. Ubrałem na siebie swoje spodnie, które wczoraj zdjąłem by było mi wygodniej. Podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Do mieszkania wszedł Elias.
-Co ty tu robisz?- Zapytał podenerwowany i od razu wszedł do mieszkania.
-Ktoś musiał się zająć Isakiem skoro Jego własny chłopak nie miał na to czasu.- Elias popatrzył na mnie jak gdyby chciał mnie zabić. Boże, jak ja nie cierpię tego człowieka. Jak on mógł tak olać swojego chłopaka? Nie zasługuje na Niego, to pewne.- Isak przez całą noc miał gorączkę ponad 40 stopni. Nadal nie czuje się najlepiej, więc najlepiej będzie jak pojedziecie dziś do lekarza.- powiedziałem starając się nie ukazywać żadnych emocji.-... i zajmij się wreszcie swoim chłopakiem, bo Isak teraz kogoś potrzebuje.- nie mogłem oprzeć się przed rzuceniem tej lekko opryskliwej uwagi.
Zebrałem wszystkie swoje rzeczy, mojego laptopa i już byłem gotów do wyjścia. Wszedłem jeszcze na chwilę do Isaka sypialni. Chłopak leżał w łóżku nakryty kołdrą pod samą głowę. Na brzegu łóżka siedział Elias.
-Skoro Elias przyszedł to ja już wracam do domu.- Uśmiechnąłem się do Isaka. Ten uśmiech był wymuszony... Nie chciałem wychodzić. Chciałem jeszcze z Nim zostać, pobyć z Nim. Czułbym się wtedy spokojniejszy. Nie martwiłbym się tak o Niego.
-Dziękuję Even.- Isak popatrzył mi się prosto w oczy. Uśmiechnąłem się na Jego słowa i wyszedłem z mieszkania.
***
Tak sobie pomyślałam, że ,,spędzacie" ze mną ( a raczej na czytaniu moich wypocin) tyle czasu, a nic o Was nie wiem.
Teraz każdy kto czyta moje gówniane notatki pod postami niech napisze w komentarzu coś o sobie. Nie wiem, może być to jak się nazywacie, ile macie lat, co lubicie, z czym dziś jedliście kanapki, albo jakiś zupełnie randomowy fakt o Was , jestem bardzo ciekawa, hihihihi
CZYTASZ
Alt Er Hope. / Evak
FanfictionLuźna kontynuacja Alt Er Love. Nie trzeba czytać wcześniejszej części! Miłość Isaka i Evena zostaje poddana kolejnej próbie. Czy przetrwają rozłąkę, czy bedą potrafili żyć zdała od siebie, ile są w stanie dla siebie poświecić? Nie znają odpowiedzi...