Kiedy obudziłem się rano Evena nie było w swoim łóżku. Założyłem na siebie bokserki, które znalazłem gdzieś na podłodze niedaleko drzwi wejściowych i białą koszulkę. Poszedłem do kuchni napić się wody gdyż wczorajsza impreza wdawała się we znaki. Spojrzałem na zegarek- było naprawdę wcześnie, mój zegar biologiczny musi się przestawić.
Z łazienki wychodzi Even z owiniętym ręcznikiem wokół Jego bioder i lekko wilgotnymi włosami. Na ten widok podświadomie zagryzam wargę. On jest cholernie gorący. Chłopak uśmiecha się i podchodzi do mnie. Stoję oparty o szafkę kuchenną i uważnie obserwuję piękne ciało mojego chłopaka. Even zbliża się do mnie jak najbliżej może i kładzie swoje dłonie na kuchennym blacie bardzo blisko moich bioder. Chłopak ociera swój nos o mój co wywołuje u mnie cichy śmiech. Pięknie pachnie- czystością, męskością, bezpieczeństwem i lekką nutą słodyczy. Even delikatnie całuje moje usta i szeroko się uśmiecha.
-Dobrze, że już wstałeś.- mówi nie oddalając się ode mnie ani na milimetr.- Idź się szybko wykąpać, bo zaraz idziemy zwiedzać miasto.- przytakuję Mu i czule muskam Jego usta na odchodne. Jestem bardzo podekscytowany naszym wyjściem na miasto. Jestem ciekawy gdzie zabierze nas mój ukochany. Zawsze chciałem zwiedzić Nowy York, a teraz mam idealnego przewodnika.
Po moim wyjściu spod prysznica i ,,kilku" niewinnych całusach udaliśmy się do Central Parku. Od razu wyciągnąłem mój telefon i robiłem mnóstwo zdjęć. Kiedy znaleźliśmy odpowiednie miejsce rozłożyliśmy niewielki koc na ziemi i usiedliśmy na nim. Even zaczął wyciągać z czarnej materiałowej torby małe pudełeczka hermetyczne, papierowe kubki, butelkę soku pomarańczowego i termos z aromatyczną kawą.
-Chyba nie myślałeś, że nie zrobiłem dla Ciebie śniadania, co?- zapytał otwierając wszystkie opakowania. Moim oczom ukazały się świeże owoce, kolorowe kanapki i słodkie rogaliki do kawy. Jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu na co Even zaczął się cicho śmiać.
-Mówiłem Ci już kiedyś, że mam cudownego chłopaka?- zapytałem muskając Jego usta. Even zawsze dbał abym się prawidłowo odżywiał i często robił dla nas śniadania.
-Możliwe, że kiedyś coś tam wspominałeś, ale możesz mi to jeszcze przypomnieć.- nachylił się do mnie by ułatwić mi składanie pocałunków na Jego twarzy. Zarzuciłem dłonie na Jego kark i zacząłem zostawiać maje całusy na Jego policzkach, szyi i ustach.
-Mam cudownego, przystojnego, kochanego chłopaka.- zacząłem wymieniać.- Jest idalny.- pocałowałem Go w nos i zabraliśmy się za jedzenie. Oboję umieramy z głodu.
-Więc ten John...- zaczynam temat znajomych Evena. Jesteśmy już po śniadaniu. Chłopak leży na moich kolanach, a ja karmię Go winogronami.- To Twój dobry znajomy, co?
-Tak, zaprzyjaźniliśmy się.- mówi cicho i niezrozumiale. Zupełnie jakby chcia coś przede mną ukryć. Nie ze mną te numery- zbyt dobrze Go znam. Posyłam Mu jedno z moich groźnych i surowych spojrzeń.-... i możliwe, że ze sobą spaliśmy kilka razy...
-Oh, spaliście ze sobą.- nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.
-Ta, ale to nic takiego... On jest naprawdę świetnym przyjacielem.- tłumaczy się.
-I jest w Tobie zakochany.- mówię patrząc na grupkę dzieci jeżdżących na rowerach.
-Coo? Pff, nie...- Even zrobił dziwną i zaskoczoną minę. Trochę mnie to rozbawiło.
-Jest w Tobie zakochany, widziałem.- uśmiecham się do Niego.- Widziałem jak na Ciebie patrzył.
-To tylko kumpel.- patrzy się na mnie.- A nawet jeśli jest we mnie zakochany to ja już jestem zajęty.- czule całuje mnie w usta.
***
Ślicznie dziękuję za życzenia, jesteście kochani ❤️
CZYTASZ
Alt Er Hope. / Evak
FanfictionLuźna kontynuacja Alt Er Love. Nie trzeba czytać wcześniejszej części! Miłość Isaka i Evena zostaje poddana kolejnej próbie. Czy przetrwają rozłąkę, czy bedą potrafili żyć zdała od siebie, ile są w stanie dla siebie poświecić? Nie znają odpowiedzi...