~39~

250 9 2
                                    

- Niall... ja.. to nie jest takie proste, ale musze Ci coś powiedzieć. - odparłam niepewnie i mocniej ścisnęłam jego dłoń. Wzięłam głęboki wdech, jednocześnie przymykając oczy i chcąc nabrać odwagi. Tym samym też odgonić łzy z oczu, które niebezpiecznie zaczęły się zbierać w kącikach moich oczu.

- Co się dzieje kochanie? - zapytał przestraszonym głosem Niall.

- To jest coś bardzo ważnego dlatego mam prośbę, abyś wysłuchał mnie do końca, dobrze? - odparłam i nie pewnie na niego spojrzałam. Pokiwał jedynie głową i poprawił się na miejscu. Usiadłam po turecku na łóżku i chwyciłam jego drugą dłoń moją wolną. Trzymaliśmy się za ręce, patrząc sobie w oczy. Panowała pomiędzy nami cisza.

- Jess? Możesz do jasnej cholery powiedzieć o co chodzi? - zapytał zdenerwowany, lekko podnosząc głos. Wzdrygnęłam się na to. Wiedziałam, że się denerwuje, ale ja denerwowałam się jeszcze bardziej. Nie chciałam aby po tym co mam mu do powiedzenie, najzwyczajniej w świecie stchórzył i mnie opuścił. Wiem, że przy takiej chorobie i tak niedługo się rozstaniemy, ale moim obecnym marzeniem było to aby był przy mnie i byśmy mogli na maksa wykorzystać czas, który nam pozostał.

- Jestem chora. - pierwsze dwa słowa opuściły moje usta. Usłyszałam jak wciąga powietrze w płuca i wstrzymuje powietrze, oczekując na ciąg dalszy. Spojrzałam mu w oczy. - Mam białaczkę, ostrą białaczkę. Zostało mi nie wiele czasu i... nie chcę abyś żył nadzieją, że przeżyję. Chcę abyś wiedział, że bardzo Cie kocham i zawsze tak będzie, ale jak odejdę to chciałabym abyś się nie załamywał tylko żył dalej. Na pewno znowu się zakochasz i to w o wiele lepszej dziewczynie niż ja. Będzie cudownie, będziesz realizował się zawodowo jak do tej pory, będziesz miał mnóstwo dzieci, może nawet całą drużynę piłkarską. - zaśmiałam się przez łzy, które nawet nie wiem kiedy zaczęły spływać po moich policzkach.

- O czym ty mówisz? - zapytał, nie dowierzając.

- Niall.. ja umieram. - odparłam słabo.

- Nie, to nie możliwe. Nie umrzesz, słyszysz? Nie umrzesz. Znajdziemy dawcę, będziesz miała przeszczep i przeżyjesz, słyszysz? - mówił, a łzy zaczynały wypływać z jego oczu. Wiedziałam, że przeżywa to tak samo jak ja.

- Nie, Niall nie... - powiedziałam, kiwając przecząco głową i mocniej ścisnęłam jego dłonie. - Jest jeszcze coś. Nie będę brała żadnych leków, nie podejmę się żadnej chemii i dlatego nie mam szans na przeżycie.

- Ale dlaczego? Przecież możesz przeżyć? Czemu rezygnujesz z jakiejkolwiek szansy na przeżycie? Czemu?

- Dla naszego dziecka. - odparłam dość cicho.

- Co? - zapytał zdziwiony.

- Nie mogę brać żadnych leków, podejmować chemii, żeby nie zaszkodzić ciąży. Chcę abyś po mojej śmierci miał chociaż cząstkę mnie przy sobie. - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.

- Czemu mówisz tak jakbyś miała zaraz odejść?

- Bo tak się stanie, nie wiem za ile, ale na pewno w najbliższej przyszłości. Nie możemy udawać, że będzie inaczej.

- Ale jest jeszcze możliwość przeszczepu. - odparł.

- Dopiero po porodzie, ale to mała szansa. Nie wiadomo czy znajdzie się dawca, a przede wszystkim nie wiadomo czy przeżyje do jej końca. - powiedziałam i zamknęłam oczy.

KIK - You & I//N.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz