Patrzyłam w jego oczy i doskonale wiedziałam, że widzi strach, który kryje się w moim spojrzeniu. Gdy tylko zamknę oczy, mam widok tego co stało się w moim domu i tego jak wybucha pożar. To była chwila.Poczułam jak z moich oczu płyną kolejne łzy. Przymknęłam oczy,próbując je powstrzymać. Wtedy poczułam jego delikatne palce,ścierające słone łzy z moich policzków.
-Jess? Co tam się stało, skarbie? - usłyszałam jego pytanie.Spojrzałam na niego, a później obróciłam się na prawy bok, tym samym odwracając się do niego plecami.
-Nie chcę o tym mówić. - odpowiedziałam i znowu poczułam ten okropny ból pleców. Nie wiedziałam jak one wyglądają, jedynie mogłam się domyśleć jak bardzo są poparzone. Nie wiedziałam jak ja teraz będę spała.
-Przepraszam. Po prostu martwię się o Ciebie. Nawet nie wiesz jaki byłem zrozpaczony gdy zobaczyłem strażaków gaszących twój dom.Nie wiedziałem co się dzieje, gdybym tylko przyszedł wcześniej...
-To nie twoja wina. - odpowiadam szybko i odwracam się na plecy, żeby na niego spojrzeć. To mój błąd. - Aaaaaa. - jęczę z bólu, a po moich policzkach spływają łzy, spowodowane bólem.
-Jess? Co Ci jest? - słyszę zmartwiony głos blondyna. Otwieram oczy, które nawet nie wiem kiedy zamknęłam. Widzę troskę i przejęcie w jego tęczówkach.
-Zawołaj lekarza. - szepczę i staram odwrócić się ponownie na bok.
*
Ostatnie dwa tygodnie, były najgorszym okresem w moim życiu. Strasznie się męczyłam ze spaniem. Bałam się zasnąć, żeby podczas snu nie przewrócić się na plecy i przez to byłam na w pół przytomna. W końcu nadszedł dzień, w którym mam opuścić szpital. Lekarz przepisał mi wszystko czym mam mieć robione okłady i kazał się wstawić na wizytę kontrolną w następnym tygodniu. Odebrałam wypis, zabrałam torbę z rzeczami i zaczęłam kierować do wyjścia z oddziału gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości na KIKa.
Niallxx:Zaraz po Ciebie będę, czekaj w poczekalni. x
Ja:Okej x
Usiadłam na jednym ze szpitalnych krzeseł i czekałam na blondyna. Nie trwało to długo bo jak na pisał, był już po chwili. Wziął ode mnie moją torbę, swoją wolną splótł z moją i ruszyliśmy do wyjścia. Od razu pokierowaliśmy się do jego czarnego Range Rovera.Chłopak położył torbę z tyłu na siedzenia, a potem pomógł mi wsiąść. Usiadłam, pamiętają, żeby nie opierać się plecami o siedzenie. Oparłam głowę o szybę i spojrzałam przed siebie. Niall zajął miejsce kierowcy i odpalił silnik.
-Zawieś mnie do moje domu. - powiedziałam, nie patrząc na niego.
-Skarbie, rozmawialiśmy o tym.
-Chcę zabrać swoje rzeczy. - wyszeptałam. Chłopak westchnął.
-Jess... Wszystko co się uratowało jest już w moim domu. Chłopaki i Rose pomogli by z Twoimi rzeczami. Nic nie zostawiliśmy. - odparł,kładąc dłoń na moim udzie. Spojrzałam mu prosto w oczy.
-Chcę go zobaczyć ostatni raz, proszę. - wyszeptałam tak cicho, że nie byłam pewna czy mnie usłyszał.
-Dobrze. - odparł, blado się uśmiechając i ruszył z parkingu szpitala.
_____________________________________________________
No i mamy kolejny rozdział. Jak się wam podoba? Czekam na wasze komentarze ;)
Przy okazji chciałabym was też zaprosić na moje nowe opowiadanie "Listy od tajemniczego L", które znajdziecie na moim profilu. ;)
Miłego wieczoru i do następnego, C. <3