W miarę sprawnie pokonaliśmy spory dzielący nas od domu kawał drogi, teraz jechaliśmy autostradą w stronę coraz to bliższego nam lotniska, podczas gdy w samochodzie panowała prawie, że absolutna cisza kiedy chłopcy po dobrej minionej godzinie usnęli teraz dało się słyszeć jedynie ciche lecące radio z utworem Jamesa Younga: "I'll Be Good" tak aby nie obudzić śpiących na tyłach chłopców i tym samym nie przeszkadzało skupionego za kierownicą tacie. Słuchając w ciszy tej piosenki nieodłącznie zaczęła mi się ona kojarzyć z pewnym wspomnieniem które jednak mimo tego jak się potoczyło zaliczam do wartego zapamiętania...
***
Był mroźne południe a moja czarna sukienka nieznacznie unosiła się przy chociaż delikatnych powiewach chłodnego jesiennego wiatru. Unoszę nieznacznie głowę widząc jak kolorowe liście latają nad moją głową a wspomniany wiatr wywoływał niechcianą gęsią skórkę na całym moim ciele mimo, że otuliłam się szczelniej czarnym płaszczem. Obserwuje w spokoju gromadzących się na cmentarzu moich bliskich którzy przybyli pożegnać się z wujem Normanem który przegrał swoją trwającą już od bardzo dłuższego czasu walkę z nowotworem ciężką nieuleczalną chorobą która została niestety za późno wykryta. Spojrzałam ze smutkiem na szlochającą na ławce ciocię Elizę którą przytulała jej córka Suzane, głaskała ją po plecach i cicho szeptała na ucho chodź sama wyglądała jakby zaraz miała wybuchnąć płaczem. Przełykam powoli ślinę i wygładzając swoją prostą czarną sukienkę robię pierwszy krok w stronę siedzącej niedaleko parę ale powstrzymuje mnie ciepła męska dłoń na swojej talii która z powrotem przyciąga mnie do tyłu czym samym zmusza mnie do zrobienia parę kroków w tył.Spoglądam niezrozumiałym wzrokiem na Andrew który tylko pokiwał przecząco głową i odsunął mi z twarzy ciemny kosmyk włosów który przysłaniał mi twarz.
- Zostaw je same kochanie, potrzebują teraz chwili dla siebie a przede wszystkim spokoju. - mówi szeptem i owija swoją dłoń wokół mojej talii kiedy spuszczam bez słowa wzrok z jego twarzy na niedaleko postawiony nagrobek w oddali należący do wuja i ciężko wzdycham przełykając z trudem ślinę wtulam się w pierś męża który instynktownie mnie do siebie przytula kiedy starałam się jak mogłam aby nie zabrudzić mu jego i tak czarnego garnituru od Armaniego.
Trwamy tak chwilę w swoich objęciach kiedy widzimy, że podchodzi do nas babcia Olivia z jeszcze starszym od siebie dziadkiem Tomasem którzy widząc nas uśmiechnęli się lekko i zatrzymali się tuż przed nami.
- Cóż za wbrew pozorom piękna ceremonia... tyle pięknych kwiatów Norman na pewno byłby zachwycony gdyby teraz tutaj z nami był... - powiedziała cicho babcia kiedy ciężko westchnęłam przypominając sobie entuzjazm wuja i powoli skinęłam głową wysilając się na lekki uśmiech.
- Tak to prawda, był wspaniałym człowiekiem... - mruknęłam cicho zerkając na teraz obie płaczące kobiety siedzące na ławce i z trudem odwracam głowę oblizując swoje suche wargi.
Zapadła chwilowa cisza między nami którą przerwał dziadek który kiedy jak tylko się odzywa z jego ust zawsze wypływają mądre słowa, jest małomównym człowiekiem ale jak tylko coś powie to jego słowa zawsze dają wiele do myślenia tak jak w tym przypadku...
- Całe życie trawimy samych siebie. A jednak zostawiamy śmierci zbyt wiele nie zużytego... to smutne, że żyje na tym świecie zdecydowanie dłużej od Normana a musiałem widzieć pogrzeb własnego syna, rodzice nie powinni grzebać swoich dzieci... - ciężko westchnął i na chwilę wzniósł wzrok ku niebu i wypuścił wstrzymane powietrze. Widziałam jak bardzo bolał go ten fakt, że wuja tutaj już z nami nie było... kiedy na nas ponownie spojrzał uśmiechnął się w lekkim grymasie a w jego poczciwych oczach potrafiłam dostrzec ból i smutek na który nieznacznie ścisnęłam dłoń Andrew - Uważajcie na siebie, jesteście młodzi zrobicie w życiu na pewno wiele głupot ale sęk w tym aby umieć je sobie wybaczyć pamiętajcie te słowa kochani i życzę wam szczęścia o wiele większego niż miał Norman.
CZYTASZ
SŁODKO-KWAŚNY OWOC
RomanceFaktycznie byłeś słodki niczym owoc, którym okazała się dojrzała truskawka, którą tak często mi przynosiłeś. Spójrz tylko na nią... Dopiero co wyeksponowana swoim intensywnym czerwonym kolorem, która sprawiała swoim osobistym urokiem, że żaden prz...