Spacerowaliśmy brzegiem czystego wręcz krystalicznego morza. Przez cały czas trzymając się ramienia Willa wdycham to czyste powietrze ciesząc się tą przyjemną chwilą dodatkowo jeszcze kiedy ciepłe fale delikatnie moczyły mi stopy...
Zerknęłam w stronę Willa któremu przestała już lecieć krew i teraz ten sam ręcznik który przykładał sobie do wargi zawiesił na swoim ramieniu i tak samo jak ja nie odzywał się ani słowem a przyglądał się dalekiemu horyzontowi, jestem pewna, że jego wzrok utkwił w dryfujących w oddali jachtach czy żaglówkach. Spojrzałam się wymownie na szatyna i po chwili wplątując się z jego ramienia wchodzę odrobinę głębiej do ciepłej wody zanurzając w niej całe stopy kiedy Will do mnie dołącza kiedy jednak on nie zatrzymuje się a idzie odrobinę głębiej po chwili znikając pod wodą a wynurza się parę metrów dalej potrząsając głową przeczesał dłońmi swoje włosy sprawiając, że zaczęły z nich powoli jakby w zwolnionym tempie spływać kropelki wody...
Uśmiech zagościł na mojej twarzy w momencie kiedy odwrócił się do mnie przez ramię i odwrócił się tak aby mieć na mnie idealny widok.
- Na co czekasz Dalia ? Chodź... woda jest przyjemnie chłodna na tej głębokości.
- Podziękuję - powiedziałam pochylając się aby opryskać wodą swoje ramiona i brzuch która sprawiła przyjemny chłód, kiedy się wyprostowałam aż podskoczyłam kiedy Will stał tuż przede mną. - Jak... ty... - powiedziałam rozbawiona kiedy i on uśmiechnął się pod nosem a ja widziałam co to oznacza. - O nie ! Will ani mi się waż ! - powiedziałam wesoło i ruszyłam biegiem w kierunku brzegu kiedy szatyn był szybszy i złapał mnie w ramiona przez co wesoło pisnęłam czując jaki był zimny i dodatkowo mokry. - Puszczaj ! Jesteś mokry! - zaczęłam wesoło krzyczeć próbując się wyplątać z jego uścisku kiedy szatyn na życzenie mnie puścił a ja ruszyłam biegiem w kierunku plaży a on tuż za mną dodatkowo mnie chlapiąc wodą.
Nie mogłam mu być dłużna i po chwili obydwoje zaczęliśmy się chlapać i w efekcie i ja po chwili byłam cała mokra.
- Popływamy ? - zaproponował Will kiedy obejrzałam się przez ramię rozglądając się za chłopcami którzy póki co się nie zjawili a przynajmniej nie widziałam ich w barze, z resztą tak samo jak Andrew.
Po swojej scenie od razu jak na zawołanie odszedł zostawiając mnie w spokoju ale widziałam, że to nie ostatni raz kiedy go widziałam na pewno jeszcze do mnie przyjdzie.
- Pewnie ! - krzyknęłam do Willa i powoli zaczęłam zanurzać się w wodzie równocześnie zaczynając myśleć o tej nagłej zmianie Andrew.
Nigdy się tak nie zachowywał, nie przypominam sobie aby kiedykolwiek był taki zaborczy i agresywny. Widać było, że cała ta sytuacja go przerastała ale tak samo jak i mnie...
Chciałabym mu wybaczyć ale boję się tego, że taka sytuacja się powtórzy, po prostu boję się mu na nowo zaufać... mimo, że nadal mi na nim zależy jakkolwiek bym się starała to ukryć. Dręczyło mnie jednak sumienie czy powinnam mu wybaczyć czy może jednak nadal być obrażoną i czuć się tak jak teraz ?
- Wszystko w porządku Dalia ? - zapytał nagle obecny koło mnie Will - Wydajesz się taka... smutna i nieobecna czy to sprawa twojego męża ?
Ciężko westchnęłam spoglądając na niego ukradkiem i spuściłam wzrok na swoje dłonie dryfujące na wodzie.
- Aż tak to widać ? - zapytałam cicho kiedy on ciężko pokiwał głową na boki.
- Nie ale znam cię tyle lat Dal i wiem kiedy cierpisz co takiego w ogóle się stało, że jesteście tak skłóceni ze sobą ?
- Szkoda słów Wi, wątpię abyś chciał o tym słuchać to żenująca historia o której tak usilnie staram się zapomnieć... - mruknęłam cicho kiedy poczułam jego ramię owijające się wokół mojej talii przyciągając mnie do swojego boku.
CZYTASZ
SŁODKO-KWAŚNY OWOC
RomanceFaktycznie byłeś słodki niczym owoc, którym okazała się dojrzała truskawka, którą tak często mi przynosiłeś. Spójrz tylko na nią... Dopiero co wyeksponowana swoim intensywnym czerwonym kolorem, która sprawiała swoim osobistym urokiem, że żaden prz...