Czas szybko nam mijał, na tyle szybko, że zanim się obejrzeliśmy już nadszedł nasz czas powrotu do domu. Już od samego rana jak tylko stanęłam na własnych nogach zaczęłam na nowo pakować swoją torbę mając nadzieję, że niczego nie pominęłam i tym bardziej zapomniałam.
Zapinając zamek zmęczona usiadłam na łóżku przeczesując palcami swoje włosy obserwując teraz Andrew, który spokojnie przemieszczał się po całym domku zdecydowanie wcześniej pakując swoje rzeczy.
Podchodząc do mnie zabrał moją torbę całując przelotnie w policzek kiedy posłałam mu lekki uśmiech.
- Spakowana i gotowa? - zapytał kiedy pokiwałam twierdząco głową powoli podnosząc się z siedzenia i kiedy tylko to zrobiłam poczułam jak bardzo zrobiło mi się niedobrze mimo, że nic jeszcze tego dnia nie jadłam.
Ponownie czując to fatalne uczucie bezradności zasłaniając sobie usta dłonią ruszyłam biegiem w stronę toalety. Andrew widząc mnie ponownie w takim stanie z zatroskanym jak i zaniepokojonym wyrazem twarzy ruszył za mną żwawym krokiem obserwując mnie ponownie kucającą przy sedesie.
- Co się dzieje kochanie? - zapytał szeptem podchodząc do mnie bliżej kucając tuż obok mnie - Zatrułaś się czymś?
- Nie mam pojęcia Dree, coś jest na pewno nie tak, od trzech dni dziwnie i zdecydowanie inaczej sie czuję... - odpowiedziałam szeptem próbując się podnieść z podłogi.Pomaga mi w tym brunet głaszcząc mnie po plecach.
- Jeżeli chcesz to po powrocie do domu poproszę doktora Marlina o odwiedziny, może faktycznie coś ci dolega a nie mogę patrzeć na to jak się męczysz a przede wszystkim jak cierpisz i to na moich oczach.
Podnosząc na męża wzrok wiedząc że to jedna z najlepszych opcji skinęłam na potwierdzenie głową sądząc, że przyda mi się rada od specjalisty, którym na pewno był doktor Marlin.
- Czas na nas kochanie, właśnie dostałem wiadomość, że czeka na nas nasz jacht i odrzutowiec, im szybciej wrócimy tym szybciej dowiemy się co jest z toba nie tak.
& & &
Wracając do Nowego Jorku podczas naszego lotu, który trwał już dobre długie dwie godziny siedziałam spokojnie i w milczeniu sama pogrążając się we własnych przemyśleniach. Mimo, że bezskutecznie próbowałam nie myśleć o tym, że coś było ze mną nie tak, że nie miałam ochotę na jedzenie z obawy, że ponownie zwymiotuje...
- Dalia kochanie, powinnaś coś zjeść nic dzisiaj nie jadłaś tylko pijesz i mam wrażenie jakby ubyło ci kolejne kilogramy... - mruknął Andrew siedzący obok mnie trzymający W dłoniach miseczkę z moją ulubioną sałatka na który widok aż mnie skręciło...
Nie potrafiłam nic przełknąć a prawie każdy zapach jedzenia mnie odrzucał.
- Nie jestem głodna Dree - mruknęłam nagle czując jak zaczynałam się robić senna.
Nie czekając na to aż dolecimy skuliłam się na fotelu powoli przymykając powieki chcąc jak najszybciej zasnąć a ułatwił mi w tym kojący dotyk ukochanego, który nie naciskał z jedzeniem, wiedział, że jak będę głodna to sama sięgnę po jedzenie.
Uspokojona i wyciszona udaje mi się odpłynąć w spokojną drzemkę.
& & &
Kiedy się przebudziłam nie znajdowałam się już na pokładzie odrzutowca a siedziałam wygodnie w miękkim skórzanym fotelu czarnego Bentleya Andrew.
- Widzę, że się obudziłaś kochanie, dobrze bo już niedługo dojedziemy do domu, dzwoniłem do doktora zgodził się na wizytę, będzie już na Ciebie czekał u nas w domu.
CZYTASZ
SŁODKO-KWAŚNY OWOC
RomanceFaktycznie byłeś słodki niczym owoc, którym okazała się dojrzała truskawka, którą tak często mi przynosiłeś. Spójrz tylko na nią... Dopiero co wyeksponowana swoim intensywnym czerwonym kolorem, która sprawiała swoim osobistym urokiem, że żaden prz...