Ból który czułam w całym swoim ciele był nie do opisania a potęgowało to uczucie niewygodnego krzesła do którego byłam przywiązana. Poruszyłam się nieznacznie czując jak szorstki sznur którym miałam skrępowane ręce boleśnie ocierał moje nadgarstki.
Zagubiona rozglądam się po ciemnym pomieszczeniu przypominając sobie powoli co takiego się stało... telefon... wiadomość... karteczka... róża... ruda kobieta i strzykawka.
Uśpiła mnie jakimś środkiem nasennym i wywiozła nie wiadomo gdzie, sama nie mogłam określić swojego położenia kiedy raz było ciemno a po drugie nigdy wcześniej tutaj nie byłam. Kręciło mi się w głowie z powodu dusznego pomieszczenia bez światła, próbowałam ponownie się poruszyć ale moja szarpanina z węzłem spełzła na niczym... ani drgnęły. Spuściłam załamana głowę... zostałam uprowadzona i dodatkowo więziona i sama nie wiedziałam za co... sama nawet nie wiedziałam kiedy po moich policzkach zaczęły spływać pojedyncze krople łez.
W moim życiu zdecydowanie działo się zbyt wiele złego niż dobrego a myśl, że mogę tu spędzić jeszcze spory okres czasu sprawiał, że czułam się gorzej niż okropnie. Czym ja sobie na takie traktowanie zasłużyłam? Jeżeli ma to coś wspólnego z tą rudą lalunią a wiedziałam, że tak było to naprawdę nie chciałam mieć z tym nic wspólnego. Za dużo rzeczy się wydarzyło abym teraz musiała cierpieć z jej powodu... i nagle jak na zawołanie usłyszałam dźwięk przekluczanego zamka i uchylanych drzwi, ktoś zapalił światło które poraziło mnie ostro po oczach, że musiałam schować twarz mrugając parę razy powiekami gdy dopiero po chwili uniosłam głowę zauważając dwóch mężczyzn a jeden z nich był tym co potraktował mnie środkiem usypiającym.
- C-co się dzieje? - zapytałam cichym głosem czując pulsujący ból w skroniach od nagłego światła do którego nie mogłam się przyzwyczaić.
- Obudziłaś się księżniczko, dobrze - mruknął i przysunął mi do ust butelkę wody kiedy zniesmaczona odwróciłam głowę nie chcąc od niego niczego nie wiedząc, czy przypadkiem czegoś mi tam nie dosypał. - Co się stało? Nie ufasz mi? Och, skarbie to czysta woda... mineralna jaką na pewno pijesz... - mruknął i sam pociągając z butelki duży łyk ponownie przysunął do mnie wodę, co sprawiło, że tym bardziej nie chciałam brać tej butelki do ust. - Jaka wrażliwa... - mruknął kucając przy mnie z paskudnym uśmieszkiem, poruszyłam się niespokojnie, kiedy zerknęłam na niego i na jego dłoń gładząc moje udo - Faktycznie jesteś piękną kobietą ten twój bogaty gnojek ma gust. - mruknął cicho podnosząc mój podbródek aby spojrzeć na moją twarz a kiedy chciałam go wyszarpnąć dwoma palcami go przetrzymał - Harda... doskonale. - mruknął i przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze i wyprostował się kładąc dwie stopy dalej butelkę z wodą i uśmiechnął się pod nosem - To dla ciebie gdybyś jednak zmieniła zdanie... - mruknął i wyszedł z pomieszczenia.
Kiedy zosałam sama fuknęłam cicho i zaczęłam ponwownie szamotać się ze sznurem chcąc uwolnić swoje ręce ale kiedy nic nie przynosiło efektu ponownie bezradnie się rozpłakałam i sama nie wiedziałam czy z tej bezradności czy bólu.
~ Pov Andrew ~
Kończyłem ten pieprzony dzień w pracy kiedy odkładałem podpisane papiery mój iPhone się zaświecił informując mnie o przesłanej wiadomości, nie podnosząc telefonu do ręki zerkam na świecący się nadal ekran i widzę wiadomość od Sharon na które wywracam oczami kiedy w wiadomości pojawia się imię Dalliana odczytuję ją.
"Dam ci jeszcze jedną szansę na poprawę kochanie mam dla ciebie ciekawą propozycję dotyczącą Dalliany jeśli jesteś nią zainteresowany (a wiem, że tak) to zapraszam cię do restauracji Bistro tym razem na mój koszt. xoxo Twoja Sharon."
CZYTASZ
SŁODKO-KWAŚNY OWOC
RomanceFaktycznie byłeś słodki niczym owoc, którym okazała się dojrzała truskawka, którą tak często mi przynosiłeś. Spójrz tylko na nią... Dopiero co wyeksponowana swoim intensywnym czerwonym kolorem, która sprawiała swoim osobistym urokiem, że żaden prz...