CZ.II Rozdział 11.

2.2K 82 0
                                    


Po przyjemnie spędzonym popołudniu na wspólnym obiedzie z rodziną Andrew, kończąc pić swoją trzecią z rzędu zieloną herbatę uśmiechałam się do każdej osoby, która na mnie spoglądała i zagadywała mnie zadając różne pytania, najczęściej taką osobą była moja teściowa o dziwo wraz z mało rozmownym, wiecznie zapracowanym teściem.

Śledząc przy bardzo bogato zastawionym stole czułem się mimo wszystko dość nieswojo i przez to również nie komfortowo, kiedy wiedziałam, że Andrew pochodził zdecydowanie z wyższych co moja rodzina sfer i przez to panowała w jego domu zawsze i niezmiennie napięta atmosfera kiedy w tle przygrywała muzyka Vivaldiego musiałam uważać na każde swoje zachowanie czy też najmniejszy gest nie chcąc być uważana za wieśniaczkę jak na początku sam gospodarz domu uważał.

Prawda była taka, że nie lubił mnie i przez cały czas uważał, że nie jestem dobrym materiałem dla jego syna, gdyż oprócz ładnej buzi i ponętnego ciała nie jestem w stanie nic innego mu zaproponować. Zapewne nie wiedział jak bardzo mnie te słowa raniły ponieważ nie byłam jak wszystkie inne, poprzednie dziewczyny z przeszłości Andrew które były z nim dla pieniędzy, dla mnie liczyło się jego wnętrze, to jaki jest a nie to co ma.Teraz tuż po ślubie wszystko się zmieniło, jego nastawienie do mnie i zrozumiał, że uszczęśliwiam jego syna a on świetnie sobie radzi sam z kwestią biznesową i nie potrzebował moich pieniędzy, których ja swoją drogą nie miałam tak wiele jak on i jego rodzina.

- Dalia słońce, chciałabyś coś jeszcze? - zapytał mężczyzna moich rozmyślań uśmiechając się do mnie serdecznie, kiedy nieznacznie skinęłam głową na zaprzeczenie myśląc tylko o tym aby wrócić czym prędzej do domu i położyć się spać, gdyż strasznie dokuczał mi ból pleców.

Andrew zauważając to jak często poprawiam się na fotelu delikatnie oparł rękę na moim oparciu głaszcząc palcami mój policzek pochylił się delikatnie całując płatek mojego ucha.

- Co się dzieje kochanie? - zapytał szeptem tak aby nikt nie zwrócił na nas uwagi.

- Jestem trochę zmęczona i obolała, czy byłyby problem gdybyśmy... - urwałam kiedy on od razu zrozumiał i dokończył za mnie.

- Gdybyśmy wrócili do domu? Nie ma sprawy Dala - mruknął i musnął mój policzek jako pierwszy wstając od stołu dziękując za gościnę a ja wstałam zaraz za nim poprawiając swoją koszulkę spuszczając podciągnięte rękawy swojej czerwonej bluzki ala polo od Tommiego Hilfigera, która i tak była zasłonięta przez ogrodniczki w których aktualnie źle się czułam przebywając w tym domu.

Gdy w końcu po długich pożegnaniach opuściliśmy posiadłość państwa McCarter i znalazłam się bezpiecznie z dala od idealnej etykiety we wnętrzu samochodu Andrew odetchnęłam z ulgą teraz doskonale rozumiejąc dlaczego Andrew tak bardzo nie lubi odwiedzając swojej rodziny. Byli to naprawdę cudowni ludzie ale za to bardzo poważnymi i lubiących i to ponad wszystko bogactwo i życie w luksusie, przykładający do tego ogromną wagę i nie dziwię się, że częściowo Andrew jest taki zaborczy i lubiący mieć wszystko i wszystkich pod kontrolą... jego ojciec był taki sam i cieszyłam się, że miałam z nim teraz dobre a nawet bardzo dobre relacje.

& & &

Następnego dnia kiedy Andrew był zmuszony wracać do pracy ja miałam cały dzień i cały dom do swojej dyspozycji.

Chcąc sobie dobrze rozplanować dzień gdy tylko się obudziłam późnego ranka koło godziny dziesiątej po przyjemnym porannym prysznicu i pożywnym śniadaniu jakim był jogurt naturalny z musli i owocami zastanawiałam się co mogłam porobić aby się nie nudzić. Zważając na coraz bardziej nasilające się bóle pleców postanowiłam się wybrać na basen aby rekreacyjnie się porozciągać i poruszać gdyż wiedziałam, że woda dobrze robiła na mięśnie obolałej ciężarnej kobiety.

SŁODKO-KWAŚNY OWOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz