CZ. II Rozdział 13.

2.1K 73 2
                                    

Nie sądziłam, że poród będzie mnie kosztował aż tak wiele wysiłku.

Jedynym jego plusem było to, że udało mi się urodzić Madeline w szybkim tempie, tak, że zanim zdążyłam otworzyć zaciśnięte z bólu powieki już usłyszałam cichy płacz swojego dziecka.

- A kogo my tutaj mamy... - powiedział szeptem Andrew biorąc od przełożonej malutkie zawiniątko na swoje ręce z szerokim uśmiechem na ustach powoli spoglądając w moją stronę zaczął podchodzić w moją stronę mając na rękach naszą małą córeczką na rękach.

Osłabiona porodem jedynie na co było mnie stać to przyglądać się dwóm najbliższym mojemu sercu osobom i delikatnie się do nich uśmiechnąć. Brunet siadając obok mnie na skraju łóżku delikatnie położył Madi na poduszcze obok mojej głowy a sam oparł się dłonią po drugiej strony pochylając się nade mną delikatnie muskając ustami moje czoło.

- Jak się czujesz kochanie? - zapytał przyglądając mi się z bliska odgarniając palcem mój kosmyk włosów.

- Lepiej niż pięć minut temu... - mruknęłam szeptem spoglądając na śpiącą obok mnie córeczkę która wyglądała tak bezbronnie i niewinnie i jakby zdając sobie sprawę z tego, że ktoś ją obserwuje otworzyła powoli swoje wielkie ciemne oczy spoglądając nimi w moją stronę, kiedy posłałam jej szeroki uśmiech całując ją w pulchny policzek. - Hej słoneczko... - mruknęłam widząc jak zaczęła się powoli rozglądać po pokoju zatrzymując ponownie na mnie swój wzrok kiedy wzięłam ją na ręce przytulając do swojej szyi.

Andrew przyglądając nam się w ciszy i szerokim uśmiechem na twarz delikatnie pogłaskał palcem jej policzek sprawiając, że Madi przeniosła na niego zaciekawiony wzrok.

- Ma oczy po tobie kochanie... - mruknął zerkając ponownie w moją stronę kiedy Madi lekko ziewnęła i zamknęła oczka kładąc swoją małą rączkę na mojej twarzy wywołując u mnie cichy śmiech kiedy delikatnie ją z siebie ściągnęłam.

Wystarczyło, że delikatnie ujęłam jej rączkę dwoma palcami a jej malutkie pulchne paluszki owinęły się wokół mojego długiego palca wskazującego ponownie wywołując u mnie falę cichego śmiechu do którego dołączył się Andrew.

- Widać kogo zdążyła już pokochać... - mruknął i musnął wargami parę razy zagłębienie mojej szyi - Ciebie nie da się nie kochać Dal a ja już czuję się zazdrosny. - mruknął wywołując u mnie falę cichych westchnień - Odpoczywaj moja piękna, chciałabyś coś do picia? Wody? Herbaty? - zapytał kiedy z lekkim nieznikającym uśmiechem pokiwałam jedynie co to przecząco głową.

Obserwując jak brunet na chwilę nas opuszcza zapewne po to aby kupić sobie kawę w automacie nie przestaję tulić malutkiej istotki do swojej piersi czując jak ogarnia mnie dziwne błogi stan, uczucie, które można z pewnością nazwać potocznie szczęściem.

Stałam się mamą i kolejne nowe wyzwania czekały na mnie otworem i w duchu musiałam wierzyć w to, że uda mi się z nimi poradzić.

Zerkając ponownie na Madeline delikatnie głaszcze ją palcem po zaciśniętej piąstce i całują ją w nagą głowę podnoszę powoli głowę słysząc, że ktoś właśnie wszedł do mojego pokoju i był to Andrew w obecności Poli i Robina, którzy od razu kucneli tuż obok mojego łóżka przyglądając się śpiącej dziewczynce.

- Boże... jest taka malutka - mruknęła Pola prawie, że piszcząc z podekscytowania - Jest szczęściarą bo odziedziczyła dobre geny - powiedziała i wymownie uniosła swój wzrok na mnie, kiedy na jej słowa rozbawiona wywróciłam tylko oczami. - Mogę zostać jej chrzestną? - zapytała z szerokim uśmiechem który od razu odwzajemniłam i już miałam się zgodzić i powiedzieć jej, że z wielką chęcią się zgadzam, kiedy usłyszałam w drzwiach ciche chrząknięcie a następnie ciche pukanie i zobaczyłam w nich swoich i Andrew rodziców którzy dodatkowo przynieśli ze sobą jaskrawo kolorowe baloniki na których było napisane: "To dziewczynka!"

SŁODKO-KWAŚNY OWOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz