CZ. II Rozdział 15. (Epilog)

4.3K 137 5
                                    

Strach i obawy powoli zaczęły przejmować nade mną kontrolę i popadałam w niemałą paranoję.

Nie mogłam przestać myśleć o tym, że komuś z moich bliskich mogło grozić coś złego i to w dodatku z mojej winy, i mimo, że minęło już sporo czasu od incydentu w szpitalu to nadal wszystkie moje myśli krążyły wokół tych wszystkich gróźb posłanych w moją stronę. Wszystko z mojej winy bo to ja dopuściłam do siebie Brookie i pozwoliłam jej na chwilową manipulację moim ciałem, moim sposobem myślenia a przede wszystkim moimi uczuciami.

Teraz bałam się tego, że przyjdzie mi płacić za swoją głupotę wysoką cenę... i mam nadzieję, że będę wstanie sobie z nią poradzić i stawić jej czoła...

Schodząc powoli po schodach, trzymając w swoich dłoniach kilka paczek ze świątecznymi ozdobami przeznaczonymi dla mojej córeczki, która tak bardzo tego dnia chciała udekorować świąteczne drzewko, którym z kolei miał zająć się jej troskliwy tatuś.

Andrew wyjechał z samego rana zostawiając mnie z naszą rodziną, która zjechała się do nas na tegoroczne zbliżające się wielkimi krokami święta Bożego Narodzenia.

Pozostawiając za sobą ostatni stopień schodów po których schodziłam stając na parterze nie dało się nie słyszeć wesołego śmiechu należącego do Madeleine, który przyjemnie niósł się prawie, że po całym domu.

Zerknęłam przez framugę drzwi zauważając Andrew w towarzystwie dziesięcioletnich już chłopców Fero - Toma i Jaspera jak i naszą malutką Madi.

Wszyscy wspólnie dekorowali świąteczne drzewko i widać było jak dużo zabawy przy tym mieli, a szczególnie moja księżniczka która siedząc na barana u swojego taty powiedziała podawane przez bruneta kolorowe bombki uważając na swoje małe paluszki aby się nie pokłuć igliwiem.

- Tatusiu! Jeszcze jedna! - krzyknęła czterolatka, wyciągając swoje małe łapki po kolejną błyszczącą bombkę.

- Wszystkie już powiesiłaś księżniczko - odpowiedział jej Andrew głaszcząc po trzymanych małych nóżkach zawieszonych na swoich barkach.

- Ale jak to? - zapytała robiąc słodką smutną minkę, kiedy widząc ten widok postanowiłam się nad nimi zlitować i wejść z kolejną partią bombek i innych ozdóbek.

- Nie wszystko, zobacz co mama dla ciebie znalazła... - powiedziałam wchodząc do salonu przykuwając uwagę zarówno dziewczynki jak i Andrew, kiedy odkładałam karton na ziemię uśmiechając się szeroko do podskakującej na mój widok Madi która wymachiwała łapkami chcąc bym ją wzięła na ręce. - Podoba ci się choinka? - zapytałam spoglądając w jej wielkie oczy które skierowała z mojej twarzy na choinkę i pokiwała twierdząco głową.

- Tak! - krzyknęła śmiejąc się uroczo nie przestając domagać się tego abym wzięła ją do siebie.

Z uśmiechem podeszłam do Andrew i wzięłam ją na ręce kiedy Madi od razu owinęła swoje małe rączki wokół mojej szyi krzycząc wesołe: "Cześć mamusiu" i przytuliła swoją twarz do mojego policzka kiedy pocałowałam ją w czoło chwilę trzymając na swoim boku przyglądając się wraz z nią jak chłopcy zakładali kolorowe światełka.

Spoglądając na dziewczynkę zapatrzoną w światełka uśmiechnęłam się na ten widok i odgarnęłam jej z twarzy jej ciemny kosmyk włosów, kiedy poczułam za sobą obecność Andrew który objął mnie ramionami w pasie i pocałował zarówno mnie jak i Madi w policzek wywołując chichot dziewczynki która odpychała swojego tatę małymi rączkami krzycząc wesoło: "Nie rób mi tatusiu!" wywołując u mnie cichy śmiech na ten wyjątkowy widok.

- Mamusiu? - zapytała dziewczynka nakierowując swoją twarzyczkę w moją stronę dotykając rączkami mojej twarzy, całując jej paluszki wydaje ciche mruknięcie zachęcając ją do kontynuowania swojego pytania. - Czy święty Mikołaj o mnie pamięta? Przyjdzie z prezentami? - zapytała z ogromną powagą jak na tak małe dziecko wywołując u mnie cichą falę śmiechu tak samo jak u Andrew z którym wymieniłam porozumiewawcze spojrzenie.

SŁODKO-KWAŚNY OWOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz