W końcu dotarłam do swojego zamierzonego celu którym było wielkie centrum handlowe.
Wielkie to mało powiedziane, było ono ogromne, tak wielkie, że na pewno łatwo było się w nim zgubić.
Raz mi się zdarzyło kiedy przyjechałam tutaj z mamą na świąteczne zakupy, do dziś pamiętam ten stres w poszukiwaniu odpowiednich drzwi przez które weszłam... w duchu miałam taką nadzieję, że ta sytuacja więcej się nie powtórzy.
Zamykając swój samochód kieruję się w stronę budynku upewniając się czy aby na pewno wszystko ze sobą wzięłam zarówno z samochodu jak i z biura, tak szybko z niego wybiegłam, że było to bardzo prawdopodobne, że mogłam coś po drodze upuścić ale zaglądając po raz chyba setny do swojej czarnej skórzanej torebki od Michaela Korsy nieznacznie się uspokoiłam kiedy widziałam, że wszystko było na swoim miejscu a przede wszystkim bijący mnie po oczach iPhone do którego nie mogłam się przyzwyczaić.
Na zewnątrz było dzisiaj dość upalnie, słońce wiszące na bezchmurnym niebie dawało przyjemne chodź odrobinę męczące uczucie gorąca, dlatego kiedy tylko przekroczyłam próg rozsuwanych drzwi buchnął we mnie przyjemny chłodny powiew chłodnego powietrza wydobywający się z klimatyzacji umieszczonej zapewne w całym centrum.
Idąc spokojnym krokiem przed siebie zastanawiałam się gdzie chce się udać jako pierwsza i przede wszystkim co takiego chcę kupić Poli aby i ona była z tego prezentu zadowolona.
Postanowiłam postawić tym razem na coś słodkiego wiedząc jaki z niej jest i zawsze zostanie łasuch i dokupię jej bransoletkę ale sama jeszcze nie zdecydowałam do którego dokładnie sklepu się udam.
Pierwszym celem była moja ulubiona i upatrzona francuska cukiernia Ladurée w której można kupić jedyne i niepowtarzalne makaroniki które zarówno ja jak i Pola uwielbiamy.
Pamiętam, że jak obie zdałyśmy ostatnią sesję na studiach kupiłyśmy za nasze wspólne zarobione pieniądze całe ich pudełko i pochłonęłyśmy je w ciągu może pięciu minut?
Tak, to zdecydowanie był dobry pomysł i tym bardziej wybór.
Podziękowałam sprzedawczyni która zapakowała makaroniki w ozdobne posrebrzane pudełeczko i życzyła mi (tak jak ja jej) miłego dnia.
Mając już pół prezentu dla przyjaciółki udaję się teraz w kierunku schodów które miały mnie zaprowadzić na wystrze piętro gdzie znajdę jakiś ciekawy sklep z biżuterią i po chwilowym rozglądaniu się zauważyłam jeden który był wręcz idealny, wiedziałam, że Pola kocha nosić wszystko co się błyszczy a szczególnie jeżeli jest to z najprawdziwszego Cartierowskie złoto i było nią bransoletka do której musiałam podać dokładny obwód nadgarstka przyjaciółki który o ile nie przytyła (bo chudnięcie nie wchodziło w grę) znałam doskonale tak samo jak ona mój.
Kątem oka widzę jak obserwuje mnie jakaś kobieta przez szybę sklepu i widzę po jej twarzy, że jest bardzo zaskoczona faktem, że kupuję tak drogie prezenty ale nie żałowałam żadnych wydanych przez siebie pieniędzy dlatego kiedy tylko odwróciłam w jej stronę głowę ona bez słowa odeszła jakby przestraszona faktem, że została przyłapana na podglądaniu.
Zaskoczona unoszę lekko swoją prawą brew i ciężko wzdychając dziękuję uprzejmym uśmiechem obsługującego mnie mężczyźnie który bacznie mi się przyglądał przez cały mój pobyt w tym jubilerskim sklepie.
Mając w dłoni dwie torby prezentów zadowolona z siebie wiedziałam, że teraz nadszedł czas na to abym kupiła sobie kreację na to przyjęcie no i oczywiście muszę się umówić z fryzjerem ale wszystko po kolei...
Dobrym pomysłem będzie jak zrobię sobie chwilową przerwę na kawę i w tym samym czasie umówię się na wizytę u swojej fryzjerki o imieniu Lola a później wyruszę na poszukiwania sukienki i butów mając nadzieję, że wyrobię ze wszystkim w czasie, dlatego zgodnie ze swoim planem udałam się do pierwszej już teraz lepszej kawiarni w której zamówiłam sobie Cappuccino i popijając je powoli sięgnęłam do swojej torebki zakładając nogę na nogę wyciągam z torby iPhona (który dzięki Bogu był łatwy w obsłudze) i wpisuje numer z wizytówki (którą trzymałam zawsze w razie potrzeby w swoim portfelu) wiedząc, że zawsze się przydaje w takich sytuacjach jak ta i przykładam urządzenie do ucha czekając chwilę na linii mieszając łyżeczką swoją kawę kiedy po drugiej stronie usłyszałam w końcu głos Loli.
CZYTASZ
SŁODKO-KWAŚNY OWOC
RomanceFaktycznie byłeś słodki niczym owoc, którym okazała się dojrzała truskawka, którą tak często mi przynosiłeś. Spójrz tylko na nią... Dopiero co wyeksponowana swoim intensywnym czerwonym kolorem, która sprawiała swoim osobistym urokiem, że żaden prz...