CZ. II Rozdział 5.

2K 72 4
                                    

Ubrani w błękitne szaty zostaliśmy zaprowadzeni do niewielkiego, kameralnego pomieszczenia w którym mieściła się dwuosobowa wiklinowa sofa z wielkimi szarymi poduchami, które były niezwykle miękkie i łatwo było się w nich zapaść.

Dalej skanując pomieszczenie za nami spływał tuż za oknem po ścianie strumyk wody który koił nerwy i nadawał takiego medytacyjnego nastroju, niektóre ściany wykonane z grubego kamienia świetnie komponowały się z kawowymi ścianami na których z kolei wisiały jakieś ozdoby w postaci obrazów. Przed nami stał wielki szeroki również wiklinowy fotel w którym siedział od paru minut milczący Marcel, który sporządzał notatki i wszystkie swoje spostrzeżenia i przede wszystkim nasze postępy...

- No dobrze kochani gdybyście mogli jednym słowem jak opisalibyście wasze małżeństwo? - zapytał Marcel odrywając wzrok od papieru unosząc go na naszą dwójkę.

- Idealne... - powiedział Andrew siedząc wygodnie rozłożony na kanapie z założoną za moimi plecami ręką na oparciu.

- W porządku a co ty mi powiesz Dalio? - zapytał Marcel spoglądając na mnie z lekkim uśmiechem.

- Cóż... dla mnie jest ono dość... skomplikowane... - powiedziałam niepewnie przykuwając uwagę obojgu mężczyzn.

- Interesujące... proszę Dalio sprecyzuj co się kryje za słowem skomplikowane..? - zapytał powoli mężczyzna siadając wygodniej na fotelu.

- Emmm... w moim i Andrew życiu wydarzyło się wiele zarówno tych wspaniałych chwil jak i tych o których chciałabym jak najszybciej zapomnieć... - powiedziałam spokojnym głosem opowiadając od początku całą naszą historię odkąd się poznaliśmy wspominając zdradę Andrew z Sharon, późniejsze intrygi z Willem, nie zamierzałam nie wspomnieć o swoich uczuciach do przyjaciela w obecności bruneta który słysząc moje słowa nie był szczególnie zachwycony, opowiadałam o wszelkich próbach naprawienia naszego związku i nawet o naszym nieudanym rozwodzie.

Marcel słuchając bacznie mojej historii sporządzał przez cały czas swoje notatki, nie przerywał mi w żadnym zdaniu pozwolił mi dokończyć całą moją historię prosząc potem Andrew o opowiedzeniu jego wersji która prawie, że niczym nie różniła się od mojej.

- No dobrze... Dalio pytanie do ciebie... Andrew w swojej wypowiedzi wspomniał o tym, że nie macie dzieci... - powiedział kiedy słysząc jego słowa powoli i z trudem przełknęłam ślinę skinając na potwierdzenie głową - Jeżeli nie sprawi ci ta odpowiedź problemu mogę się spytać dlaczego? Co jest powodem, że nie macie potomstwa mimo, że wasze rodzeństwa owszem... wzoruje się tylko na tym co sami mi powiedzieliście... - powiedział Marcel przyglądając się naszej dwójce.

- Jeżeli chodzi o mnie to ja bardzo bym chciał mieć z żoną dziecko ale to ona jest temu pomysłowi przeciwna... - wytłumaczył Andrew z czego ja bez żadnego sprzeciwu skinęłam na potwierdzenie głową, nie widziałam sensu w tym aby zacząć kłamać człowiekowi który chce mi pomóc.

- Dalio? Co jest powodem lęku? Odpowiedzialność? Macierzyństwo? Czy może to z czym boryka się większość kobiet... strach przed bólem porodowym?

- I jakby pan trafił w samo sedno... - powiedział Andrew poprawiając się na kanapie.

Marcel spojrzał się raz na niego raz na mnie i uniósł lekko brwi.

- Czy to prawda? Boi się pani porodu? - zapytał uprzejmym tonem kiedy z lekkim uśmiechem skinęłam niechętnie głową będąc mi trochę wstyd tego jakim tchórzem musiałam teraz się zdawać. - Proszę się nie wstydzić i powiedzieć mi konkretnie czego się obawiasz samego bólu? - zapytał kiedy pokiwałam głową na boki.

SŁODKO-KWAŚNY OWOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz