10. Rozmowa przy obiedzie.

3.5K 140 6
                                    

Dosiadam się do stolika przy którym siedział Andrew i bezceremonialnie zakładam nogę na nogę czując jak przygląda się każdemu mojemu ruchowi jaki wykonuje, czyli nie spuszcza wzroku z mojej dłoni która chwyciła widelec i nabiłam pierwszy mały pomidor koktajlowy i wsadziłam go sobie ostrożnie do ust kiedy on widząc to przełknął powoli swoje wino i spuścił wzrok na swój talerz znacząco odchrząkuję kiedy uniosłam znacząco swoją brew.

- Więc... o czym chciałeś ze mną porozmawiać ? - zapytałam spokojnym głosem robiąc pierwszy łyk swojego półsłodkiego wina, które okazało się dość smaczne.

Brunet poprawił się na siedzeniu i również biorąc kolejny łyk swojego wina oblizał swoje wargi i pochylił się do mnie kiedy niewzruszona wzięłam kęs swojej ryby.

- To chyba oczywiste na jaki temat skarbie, jakoś nie miałem okazji na spokojnie z tobą porozmawiać i liczyłem na to, że się zgodzisz... próbowałam do ciebie dotrzeć złymi ścieżkami sądząc, że szybko mi wybaczysz, przepraszam cię za to wszystko na prawdę zachowałem się ostatnio nieracjonalnie gorzej jak światowej sławy chuj, musisz mi wierzyć Dalia, że żałuje tego co zrobiłem ale czasu nie cofnę... a myśl, że cię tracę doprowadza mnie do takich stanów jak widziałaś, za wiele dla mnie znaczysz... kochanie jeżeli dasz mi tą ostatnią szansę to obiecuję ci a wręcz przysięgam, że już nigdy się na mnie nie zawiedziesz...

Ponownie tego dnia tracąc ochotę na jedzenie patrzę na niego nie wiedząc co powiedzieć. Po wyrazie jego twarzy widziałam, że jego wyznanie było jak najbardziej szczere albo tak bardzo dobrze grał...

- Nie potrafię bez ciebie żyć te ostatnie dwa tygodnie rozłąki doprowadzały mnie do białej gorączki, czuję się fatalnie z myślą, że ktoś mógłby zająć moje miejsce u twojego boku, jestem wściekły i kurewsko zazdrosny kiedy widzę jak inni mężczyźni na ciebie patrzą...

- Andrew przestań... - mówię po dłuższej chwili milczenia - Skąd mam wiedzieć, że taka sytuacja się nigdy nie powtórzy? Wiesz doskonale, że jestem w stanie ci to wybaczyć ale myśl, że sytuacja miałaby się powtórzyć sprawia, że mam ochotę uciec od ciebie jak najdalej aby nigdy więcej nie poczuć tego samego bólu co parę miesięcy temu.

- Kochasz mnie Dalia ? - zapytał tak nagle a jego oczy świdrowały moją twarz kiedy ja utkwiłam swój wzrok w kieliszku - Kochanie spójrz na mnie... - powiedział kiedy powoli uniosłam wzrok krzyżując spojrzenie z jego.

- Doskonale znasz odpowiedź... - mruknęłam cicho upijając powoli łyk wina które ani trochę mnie nie rozluźniło.

- Chcę ją od ciebie usłyszeć... - powiedział niskim lekko zachrypniętym głosem od którego przeszły mnie dreszcze wzdłuż kręgosłupa.

- Mimo jaki jesteś i mnie zraniłeś nadal cię kocham... to chciałeś usłyszeć prawda ? Tak kocham cię ale co nie oznacza, że nie czuję się wykorzystana i nadal skrzywdzona myślałeś, że jednym bukietem kwiatów to naprawisz ? - zapytałam kiedy on zamilkł i wyciągnął do mnie rękę którą zignorowałam ale tym razem nie odpuścił i chwycił mnie delikatnie za dłoń.

- Pozwól mi to naprawić kochanie... skoro mnie kochasz proszę daj mi drugą szansę... - powiedział kiedy pokiwałam przecząco głową i zabrałam rękę powoli wstając od stołu pośpiesznie odchodząc w kierunku schodów prowadzących na ogrody.

- Dalia ! - krzyknął za mną brunet i słyszałam, że szedł za mną i złapał mnie w momencie kiedy chciałam skręcić w inną uliczkę.

Chciał mnie przytulić kiedy ja z nim walczyłam i zaczęłam go bić pięściami kiedy on o'dziwo mi na to pozwolił, pozwolił mi się wyżyć wyzbyć się wszystkich kumulujących się we mnie emocji które chowałam w sobie od tak dłuższego czasu.

SŁODKO-KWAŚNY OWOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz