Historia ta jest prawdziwa i opowiada o tym, że jeden znak informacyjny zostanie w mojej pamięci do końca życia... Można powiedzieć, że "wbiłam go sobie do głowy".
Mianowicie - parę lat temu byłam na wakacjach z rodzicami, w Ustce. Miałam ok. 8 lat. Wszystko pięknie, ładna pogoda, to idziemy na plażę. Zapakowaliśmy co trzeba i poszliśmy, ponieważ do plaży mieliśmy ok. 300 m od hotelu. Marudziłam tacie, że bolą mnie nogi, więc wziął mnie na "barana" - wiecie o co chodzi, na ramiona.
No i idziemy :) Moja mama zawołała mnie (szła za nami), więc się obróciłam i kiedy wróciłam do pozycji wyjściowej, uderzyłam głową w znak... Wisiałam tacie na plecach, ten jedynie trzymał mnie za nogi.Reakcje ludzi? Różne. Jedni pukali się w czoło, inni siadali na krawężniki, bo nie mogli ustać ze śmiechu. Taa, a ja do końca wakacji chodziłam z guzem na głowie :') Niezapomniane wakacje... i znak.
CZYTASZ
Znalezione anonimowe wyznania
RandomCzęsto krążę po internecie i znajduję różne wyznania które będę tu umieszczać. Za jakiekolwiek uszkodzenia mózgu itp. nie odpowiadam!