Levi x Yune

1K 44 11
                                    

Shot dla ShirikasuYune. Miłej lekturki~

~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~
Yune to niska, czarnowłosa dziewczyna. Ma duże, zielone oczy, które pięknie się komponują z jej włosami. Do tego z charakteru jest totalnym przeciwieństwem Levi'a. Ona jest miła, często się uśmiecha. A on? On gdyby mógł, to zabijał by wzrokiem. Do tego uśmiech na jego twarzy nie zdarza się praktycznie nigdy. Dosłownie.

Yune jest bardzo zdolną kadetką. Z powodzeniem dostała się do pierwszej dziesiątki najlepszych kadetów.
W tym tygodniu Yune miała pojechać na swoją pierwszą wyprawę. Nie mogła się doczekać, gdyż była naprawdę dobra w zabijaniu tytanów. Wykazał to test w lesie, podczas którego kadeci musieli zabijać drewniane kukły.

Była pora obiadu. Yune siedziała wraz z Erenem, Mikasą i Arminem. Nagle podszedł do nich Levi, prosząc Yune na rozmowę na osobności.
— Posłuchaj, jesteś nawet zdolną kadetką, ale żeby przeżyć na polu bitwy, musisz być przygotowana psychicznie. Nie nawiązuj zbyt bliskich przyjaźni. Stracenie takiej osoby może być bardzo bolesne. - powiedział Levi. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Ale jego oczy wyrażały trochę jakby ból połączony z.. troską?
— Czyli nie mam mieć przyjaciół, bo jak zginą to mogę się załamać? Czy ty jesteś poważny?! Każdy w życiu przechodzi coś takiego, że traci kogoś bliskiego. Nie mam zamiaru rezygnować z przyjaciół, bo mogę mieć załamanie psychiczne! - wykrzyczała Levi'owi w twarz.
— Licz się ze słowami, gówniaro. Za godzinę widzę cię na polanie. Bez sprzętu do trójwymiarowego manewru. A teraz spadaj, nie mam ochoty na ciebie patrzeć. - powiedział. Na te słowa, Yune odeszła zła na Levi'a. Bardzo chciała mu coś jeszcze przygadać, jednak ten nie pozwolił jej na jakikolwiek ruch.

Po godzinie, Yune ruszyła na umówione miejsce. Szczerze to nie miała ochoty tam iść, zwłaszcza, że ten karzeł nieźle ją zdenerwował.
— Spóźniłaś się. - powiedział. Znalazł się pan idealny.
— Na rozgrzewkę 90 okrążeń wokół placu. Potem poćwiczysz walkę wręcz. - powiedział Levi. Yune ruszyła przed siebie.

Po około 20 minutach skończyła swoje 90 okrążeń. Teraz miała zacząć się walka wręcz. Coś, w czym nie była jakaś niesamowita, ale jednak radziła sobie lepiej niż Eren. Miała okazję odegrać się na Levi'u.
Yune i Levi przyjęli pozycje i po chwili zaczęła się walka. Yune chciała skosić Levi'a, jednak ten przewidział jej ruch i popchnął ją. Ta upadła na ziemię i gdy już chciała się zamachnąć, Levi złapał jej ręce, tym samym przygwożdżając do ziemi. Była to niezręczna sytuacja, zwłaszcza, że Levi patrzył Yune prosto w oczy.
Po chwili wstał i podał rękę dalej leżącej na ziemi dziewczynie.
— Na dzisiaj wystarczy. Widzimy się jutro na zbiórce. Wyśpij się dobrze, jutro twoja pierwsza wyprawa. - powiedział Levi, odchodząc od Yune.

Już dzisiaj była wyprawa. Wszyscy kadeci byli zestresowani. Wszyscy oprócz Yune. Dziewczyna była bardzo pewna siebie.
Kiedy Erwin wygłosił już swoją mowę, brama się otworzyła i wszyscy ruszyli przed siebie.

Na początku było nawet dobrze. Żadnych tytanów. Jednak potem niewiadomo skąd, pojawiło się dosłownie stado odmieńców. Ktoś wystrzelił czarną flarę, a wszyscy powoli kierowali się do lasu.

Gdy udało się zwabić odmieńców do lasu, pole do manewru dla kadetów i Zwiadowców było duże. Wręcz ogromne. Yune jako że chciała zabić jak najwięcej tytanów, od razu rzuciła się do walki. Nie zauważyła jednak tytana za nią. Nie uniknęła złapania..
Uścisk tytana był bardzo mocny. Na pewno złamał jej żebra. Tytan już miał zjeść Yune, kiedy ta nagle poczuła, że uścisk ustępuje. Z wysokości około 3-metrów spadła na ziemię. Jej wybawca, którym okazał się Levi, nie zdążył jej złapać..
Dziewczyna leżała na ziemi, prawie wcale nie mogła się ruszać.
— Yune, Yune!! Słyszysz mnie?! - krzyczał.
— L-levi? - zapytała, po czym zemdlała.

Po wszystkim, Yune obudziła się w dziwnym miejscu. Jak potem się okazało, leżała w skrzydle szpitalnym. Gdy spojrzała w swoje lewo, ujrzała Levi'a.
— Levi? Co ty tu robisz? - zapytała zdziwiona.
— Chciałem wiedzieć, czy nic ci nie jest.. zależy mi na tobie.. To znaczy, na twoim zdrowiu. Tak, na zdrowiu. - powiedział nieco spanikowany Levi.
— Taa, dzięki za troskę. Wiesz co? - zapytała.
— Co?
— Kocham cię. - powiedziała.
— C-co? - zapytał zdziwiony.
— To co słyszałeś. - powiedziała Yune i złapała Levi'a za rękę.


















~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~•~
Witam! Pisałam ten rozdział prawie 2h ;-; nie pytajcie, dlaczego XD okej, następny w kolejce Annie x Male!Reader.
Miłego dnia/wieczora 😅

One Shoty SnK *Zakończone ✔*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz