39

2.1K 138 4
                                    

Stresowałam się spotkaniem Andreasa z lekarzem, przecież on się załamie, jeżeli nie będzie mógł zacząć treningów. To całe jego życie, pasja, która dała mu wiele dobrego. On jest bardzo ambitnym człowiekiem, to będzie dla niego koniec i doskonale wiem, że tego nie przetrwa.

Ubrałam bluzę na mój biały T-Shirt, ponieważ zaczynało być mi zimno i postanowiłam dać coś do jedzenia Emilce, a kiedy to zrobiłam, poszłam do rodziców. Niedługo będą musieli wyjechać, tacie kończy się urlop i jedzie z powrotem do Berlina, a mama... zostanie w domu i to jest najstraszniejsze. Nadal nie złapano tego człowieku, a przecież ''Mam rozglądać się wokół siebie''.

Na samą myśl o tamtej nocy robiło mi się słabo, to jaki strach przeżyłam, jest nie do opisania.

-O czym tak myślisz?- zapytał nagle tata, a ja uśmiechnęłam się lekko, żeby chociaż udawać, że wszystko ze mną jest dobrze.

-O niczym ważnym- stwierdziłam, choć była to nieprawda.

-Kiedy macie zamiar powiedzieć Emilce?- to pytanie nurtowało mnie od jakiegoś czasu i nie raz chciałam je sama zadać. Nie wiem, to trudny temat, a ona nie mogłaby tego wszystkiego pojąć. To tylko dziecko trochę pokrzywdzone w tej całej sytuacji. Może lepiej byłoby, gdyby nadal myślała, że jej tata... po prostu nie istnieje.

-Emilia nie może się dowiedzieć, że Wellinger to jej tata. Liczę, że chociaż teraz mnie posłuchacie, bo ostatnie wydarzenia utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie można wam ufać.

Schodząc na dół, zobaczyłam, że Emilki nie ma, niby to nic dziwnego, zjadła śniadanie, więc pewnie poszła do pokoju, ale coś tknęło mnie do tego, żeby zobaczyć, czy na pewno tam jest. Dobrze, że to zrobiłam, nie było jej. Zaczęłam głośno wołać jej imię, ale na nic się to zdawało. Nie upilnowałam swojej córki, chociaż był to mój obowiązek. Jestem fatalną matką. Od razu zawołałam rodziców i wytłumaczyłam sytuację, sama poszłam jej szukać.

Chodziłam, patrzyłam, ale nigdzie jej nie było, takie sytuacje nigdy się nie zdarzały, tym bardziej że nie stało się nic, aby mieć podstawy do myślenia, że ona umyślnie uciekła... nie to na pewno nie to, chociaż może byłoby lepiej. Jakie może być inne wytłumaczenie? Wzięłam głęboki wdech i postanowiłam zacząć myśleć logicznie. Gdyby dziecko uciekło, gdzie i do kogo mogłoby pójść? Nie zna tu nikogo, to obcy kraj, poza tym ona ma tylko kilka lat.

Wróciłam do domu wykończona przede wszystkim psychicznie, nigdzie jej nie ma. Chwilę później do domu wrócił Andreas w niezbyt dobrym humorze. Pewnie nie może skakać, chociaż nie to jest teraz najważniejsze.

Po rozmowie postanowiliśmy razem pójść ją jeszcze raz szukać, tym razem dokładniej i skuteczniej. Błądziliśmy różnymi uliczkami, ale to nie dawało rezultatów, obawiałam się coraz bardziej.

-Idź do domu, poszukam jej sam- stwierdził.

-Nigdzie nie idę.

-MAJKA! Poradzę sobie sam, znam te okolice, idź do domu- zdziwiłam się jego prośbą, w czym mu przeszkadzałam, przecież tak samo, jak on, szukałam swojej córki. Nie chciałam się kłócić, może to nie taki zły pomysł i tak chodzimy tymi samymi ścieżkami. Zapłakana i roztrzęsiona ruszyłam w stronę tymczasowego miejsca zamieszkania.

*

Drzwi otworzyły się, a w nich stanął on... z Emilką. Płakała, to było po niej widać, on z resztą też nie był w najlepszym nastroju. Chciałam coś powiedzieć, ale Emilia od razu poszła do pokoju.

-Co się stało? Gdzie ona była? Jak ją znalazłeś? Wszystko z nią dobrze?- zadawałam wszystkie pytania naraz.

-Chciała mnie poszukać i się zgubiła. Podsłuchała jak mówisz, że jestem jej ojcem- zamarłam.

Pokochaj mnie I Andreas Wellinger ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz