4

3.7K 198 12
                                    

Łzy nieustannie spływały po mojej twarzy. Nie czułam bólu, a strach, przeraźliwy strach. Bałam się utraty córki, chciałam tylko normalnie żyć, być szczęśliwa, a jednak jedna osoba ciągle sprawiała, że nie mogłam zaznać tego spokoju. Najszybciej jak mogłam to zrobić, pobiegłam do salonu. Emilia w ręce trzymała mój telefon, który co jakiś czas wydawał z siebie dźwięk oznaczający nieodczytaną wiadomość.

-To pewnie nic ważnego- powiedziałam, wycierając ostatnie łzy, które już długi czas utrzymywały się na moich policzkach. Wyrwałam z rąk dziewczynki swoją komórkę i schowałam ją do kieszeni spodni.

-Nie płacz, mamusiu- przytuliła się do mnie Emilia, a z oczu wypłynęła kolejna dawka cieczy. Tak bardzo ją kochałam, a utrata mojej jedynej córki, byłaby najstraszniejszą rzeczą na tym świecie.

-Idź do pokoju. Później dokończymy układankę- wykonała moją prośbę, chociaż nie przyszło jej to z łatwością. Zmierzając na górę, co kilka sekund odwracała się w moją stronę, jakby bojąc się, że zaraz zniknę.

Do rąk wzięłam telefon i po kilkunastu minutach zastanawiania się nad zaletami i negatywami odczytania wiadomości, postanowiłam zobaczyć, co napisał do mnie Andreas. Może to nic strasznego, w końcu teraz, kiedy jest w szpitalu zapewne nudzi mu się i stara się zająć jakoś sobie czas.

''Dawno nie rozmawialiśmy. Co u ciebie słychać? Jak zdrowie? Co u córki?''

Widząc ostatnie zdanie sms'a o mało nie upuściłam urządzenia na podłogę.

Tak bardzo prosiłam jego rodziców o czas, o to, żeby nic nie mówili... Wszystko na nic.

Było tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Miałam mu teraz odpowiedzieć, czy zostawić tę sprawę w spokoju?

Andreas

''Wiadomość została wysłana'' pewnego rodzaju strach ogarnął mnie, kiedy zobaczyłem to powiadomienie. Nie zrobiłem tego w złej wierze, chcę tylko wiedzieć, co mi odpowie, czy po raz kolejny skłamie. Lubiłem sprawdzać, kto jest ze mną szczery, a komu ufać nie powinienem. Mijały minuty, godzina, półtorej, a wiadomości zwrotnej nie było. Chciała mnie unikać? Zmieniła numer? Nie, Majka zawsze była dziecinna, ale nie na tyle, żeby aż tak udawać.

-Nie łudź się, że doczekasz się od niej tego głupiego sms'a- powiedziała osoba, która przebywała ze mną w szpitalnej sali. Nie chciałem, żeby tak było, ale musiałem powoli godzić się z tym, że taka jest właśnie prawda. Bolało mnie to, chociaż nie powinno. Rozumiem, że może być zdziwiona moim nagłym odzewem, ale chyba wypadałoby odpowiedzieć. W tym samym momencie usłyszałem, że przyszło na mój telefon powiadomienie, oznaczające nową wiadomość.

''Nie powiem, zdziwiła mnie wiadomość od ciebie. Wszystko dobrze. U Emilki też.''

Automatycznie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Emilka to takie śliczne imię.

-Królewna odpisała, cóż to się stało, pieniędzy może zabrakło? Biedna Majeczka zawładnęła twoim światem, a ty jesteś na każde jej zawołanie. Zobaczysz, będą jeszcze przez nią problemy- coraz bardziej się denerwowałem. Postanowiłem jednak nie dać się sprowokować.

-Nie mów tak o niej- powiedziałem jeszcze w miarę spokojnie.

Westchnąłem cicho pod nosem i spoglądałem nadal na wyświetlacz telefonu, postanowiłem kontynuować konwersację.

''Cieszy mnie to. Ostatnim czego bym chciał, to żebyś była nieszczęśliwa, ty i twoja córka. Mam nadzieję, że kiedyś ją zobaczę, jako dobry wujek powinienem przywieść jej chociaż czekoladę. Mam nadzieję, że lubi Milkę, ponieważ innej nie preferuję''

Uśmiechnąłem się kolejny raz. W jednym momencie tak wiele wspomnień wróciło. Pamiętam, jak się poznaliśmy, nie byłem wtedy jeszcze wielkim sportowcem, właściwie nadal nie jestem. W każdym razie byłem dużo mniej znany niż teraz.

Pomiędzy konkursami był czas na regenerację i odpoczynek, ale ja jak to ja, wiedziałem lepiej i zamiast spać czy chociażby czytać książkę postanowiłem spędzić czas aktywnie. Tego roku było dużo śniegu, więc zebrałem grupkę skoczków z różnych krajów i zaczęliśmy się wygłupiać. Najpierw kładliśmy się na śniegu i robiliśmy tak zwane aniołki, a potem rzucaliśmy się śnieżkami. Do dziś dziwię się jak to możliwe, że tego dnia nie zachorowałem, co innego moi przyjaciele, którzy do dnia dzisiejszego wypominają mi ich złe samopoczucie i gorączkę. Wracając do tematu, miałem w sobie wielką chęć wygranej, więc rzucałem śnieżkami mocno, tak aby każdego trafić. I niestety albo stety kulka ze śniegu trafiła w młodą dziewczynę. Potem spotkaliśmy się jeszcze kilka razy i zaczęło coś iskrzyć, do pewnego momentu...


Od Autorki:

Hmm tak dawno nic nie dodawałam, że szczerze powiedziawszy nie wiem, co mam tu napisać. Przede wszystkim przepraszam wszystkich za przerwę w pisaniu. Ostatnie dni, tygodnie, miesiące są dla mnie ciężkie, przez co pisanie opowieści schodzi na dalszy plan i nie skupiam się na tym. Jednakże nie zapominam też o kolejnych rozdziałach i w miarę możliwości staram się i będę się starała je dodawać. Mam nadzieję, że to opowiadanie się wam podoba, ponieważ ostatnimi czasy to ono zaczęło być moim priorytetem. Do zobaczenia wkrótce! 


Pokochaj mnie I Andreas Wellinger ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz