6

3.6K 191 8
                                    

Nazajutrz obudziłam się z mieszanymi uczuciami. Poza tym, że Andreas nadal dobrze dogaduję się z Severinem, nie dowiedziałam się kompletnie nic. Niemiec nie chciał mi nic powiedzieć, był jakiś rozzłoszczony i zamknięty w sobie. Wstałam dużo wcześniej niż zazwyczaj, ponieważ czekało mnie przygotowywanie urodzin Emilki. Zeszłam cicho do kuchni i początkowo zaczęłam robić wszystkim śniadanie, później zaprzestałam tej czynności, gdyż do mojej głowy przyszła myśl, która nie mogła dać mi spokoju. Co jeżeli Severin tak naprawdę gra na dwa fronty i zapewnia mnie, że nic nie powiedział Andiemu, pomimo że to zrobił? To przecież jego przyjaciel, a przyjaciół podobno się nie okłamuje, jakby dodać do tego jego wypowiedzi, które jasno wskazują, że jest on przekonany, że to się wyda, to wszystko ułożyłoby spójną całość. Może to nie rodzice Andreasa powiedzieli mu, że mam córkę, a osoba którą najmniej o to podejrzewam? Z jednej strony nie chciałam w to wierzyć, ale gdzieś z tyłu głowy ciągle kołatała mi się taka myśl.

-Czeeeść- do kuchni wbiegła nagle Emilia, przez co o mało nie upuściłam noża na podłogę. To dziecko ma ewidentnie za dużo energii!

-A co ty tu robisz królewno?- uśmiechnęłam się i ukucnęłam. Ten dzień musi być dla niej wyjątkowy.

-Wujek już jest?- wyszczerzyła zęby i przystanęła z nogi na nogę.

-Tak, odpoczywa. Wczoraj późno przyjechał.

-Nie śpię- jak na zawołanie w kuchni pojawił się skoczek. Na jego twarzy malował się uśmiech, ale ja nie umiałam go odwzajemnić. Widziałam teraz w nim kogoś, kogo podejrzewam o zdradę tajemnicy, nie przyjaciela, którym był do tej pory.

Przygotowania szły pełną parą. W salonie zostały zawieszone balony w ulubionych kolorach dziewczynki- niebieskim i zielonym. Reszta pokoju została na życzenie jubilatki udekorowana wstążkami również w tych odcieniach. Na ścianie natomiast zawisł plakat z napisem ''Wszystkiego Najlepszego'', przygotowany przez samą Emilie. Tort czekał gotowy na rozpoczęcie uroczystości, do której została jeszcze niespełna godzina. Goście powoli zaczęli przyjeżdżać. Nie miały być to bardzo huczne urodziny, ludzie, którzy mieli być na nich obecni, powinni być tylko najbliższą rodziną, bądź przyjaciółmi. Klara wyjątkowo dotarła do nas niespóźniona. Moi rodzice jak zwykle przybyli kilkadziesiąt minut za wcześnie, a ja już pół godziny przed rozpoczęciem urodzin byłam zmęczona. Wydawało się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik... No właśnie, wydawało się. Po odśpiewaniu jubilatce ''Sto lat'' zasiedliśmy do stołu, gdzie były przygotowane różnorodne smakołyki. Młoda dziewczynka cieszyła się z podarunków, które dostała, a ja patrząc na jej uśmiech, zapominałam o wszystkich problemach. Uroczystość przebiegała zgodnie z planem, co prawda brakowało kilku ważnych osób, ale panowała bardzo dobra atmosfera. Było tak, dopóki nie zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam porozumiewawczo na zebranych gości i poszłam je otworzyć. Przed nimi stał uśmiechnięty blondyn trzymający w ręce misia i czekoladę... Andreas. Oczy automatycznie mi się powiększyły, uczucie, które zaczęło mi wtedy towarzyszyć, było nie do opisania.

-Wpuścisz mnie do środka Maju?- zaśmiał się. Chyba tylko jemu było w tej chwili do śmiechu. Każdy patrzył na nas przerażony, co nie umknęło uwadze Emilii.

-Mamusiu... kto to jest?- podbiegła i przytuliła się do mnie.

-To jest Andreas Wellinger, mój stary znajomy- głos zaczynał mi się niemiłosiernie trząść. Przy niemieckim skoczku od razu zaczynałam się stresować.

-Cześć młoda- przykucnął.- Proszę, to dla ciebie- powiedział i dał jej misia oraz czekoladę.

-Dziękuje- skrzywiła się i podbiegła z powrotem do stołu. Żadne z nas nie wiedziało, co zrobić, więc po prostu staliśmy, było niezręcznie, ale przynajmniej nie działo się nic, co mogłoby mnie jeszcze bardziej skrzywdzić.

Od Autorki:

Obiecuję, że to dzisiaj już ostatni :D Dobranoc <3 


Pokochaj mnie I Andreas Wellinger ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz