7

3.3K 179 11
                                    

Przebudziłam się gwałtownie. To był sen, cholerny, realistyczny sen. Przekręciłam się na lewy bok, nadal ciężko dysząc. Nie chciałabym teraz spotkania z Andreasem, nie jestem gotowa i nigdy nie będę. Po kilkuminutowym obracaniu się bezczynnie na różne strony wstałam z zamiarem pójścia do kuchni. Z racji, że była trzecia w nocy, starałam się zachowywać jak najciszej. Będąc już niedaleko miejsca docelowego, zobaczyłam, że światło tam świeci się, a ktoś widocznie tak jak ja, nie może spać.

-Nie możesz spać?- zapytałam, widząc tam Severina, czym spowodowałam u niego większe zdenerwowanie.

-Trochę. Można powiedzieć, że zmiany czasu i podróże źle na mnie działają- uśmiechnął się, jednak nie był to ten sam uśmiech co wcześniej, był smutny i rozżalony, co widziałam z daleka.- Jutro wielki dzień.

-Co się dzieje?- nie chciałam dać za wygraną. Może ten sen miał być jakąś podpowiedzią, że nie powinnam mu ufać, że to wszystko jest zbyt dziwne.

-Nic, nie martw się, naprawdę- zapewniał. Chciałam mu wierzyć, naprawdę tego chciałam, ale czułam, że nie potrafię.

-No dobrze, ale wiesz, jak będziesz chciał szczerze porozmawiać, to jestem do twojej dyspozycji.

Zmęczona po nieprzespanej nocy, szykowałam wszystkie potrawy. Gdzieś wokół moich myśli krążyło coś, czego pozbyć się nie mogłam. Miałam swoje podejrzenia, w które starałam się nie wierzyć, nie wydawały mi się możliwe. Zdawałam sobie sprawę, że czasem mój umysł wytwarza różne, urojone historie. Wszystko szło zgodnie z planem, do momentu usłyszenia dzwonka do drzwi. To przecież niemożliwe, żeby mój sen miał swoje zastosowanie w rzeczywistości. Niepewnie zaczęłam podchodzić do drzwi. Ręce pierwszy raz w życiu trzęsły mi się aż tak. Pełna lęku zobaczyłam, kto stoi przede mną.

-Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha... aż tak bardzo się zmieniłem?

-Nie... to znaczy, nieważne. Myślałam po prostu, że ktoś inny przyszedł i nie tato, nie zmieniłeś się przez kilka dni, nadal wyglądasz tak samo dobrze- odetchnęłam z ulgą.- Gdzie mama? Bo zapewne nie przyjechałeś sam?

-Przyjechaliśmy pomóc ci i Severinowi, co jak co ale my też musimy się wam do czegoś przydać- powiedział, a już chwilę później obok niego stała moja mama.

-Nie wpuścisz nas?- zaśmiała się, czym przypomniała mi, że nadal stoimy w progu domu. Po tym, jak uprzedziłam niemieckiego skoczka, że mamy gości powróciłam do poprzedniego zajęcia, w którym zaczęła mi pomagać mama. Nie powiem, bardzo ją kocham, ale słuchając setny raz historii o tym, że powinnam sobie kogoś znaleźć, zaczynała mnie irytować. Odstawiłam chwilowo nóż, którym kroiłam warzywa i poszłam do pokoju, gdzie aktualnie mój tata przeprowadzał pogawędkę z Severinem i Emilią. Wyminęłam ich i wzięłam średnich rozmiarów, czarne radio, które miało chociaż trochę pomóc mi w wytrzymywaniu z mamą. Zagłuszanie ludzi jest bardzo dobrym sposobem, który będę polecać jeszcze przez lata, najbliższym.

-Po co ci to, Maja?- zapytała, kiedy pewnym krokiem weszłam do kuchni.

-Do słuchania muzyki- uśmiechnęłam się szeroko.- Każdy potrzebuje kiedyś odpoczynku... chociażby mentalnego- powiedziałam i włączyłam radio. Miałam tego dnia wyjątkowe szczęście, ponieważ pierwsze trzy piosenki były jednymi z moich ulubionych ostatniego czasu. Przede wszystkim ucieszyłam się z ''Sign Of The Times'' które zagościło w rozgłośni radiowej jako pierwsze, odkąd włączyłam sprzęt. Potem zostało puszczone jeszcze ''Satellite'' i akustyczna wersja ''One Last Time'' tę ostatnią piosenkę kochałam bardzo mocno... Miała w sobie pewien klimat, którego nie dało się opisać, przyprawiała mnie o dreszcze.

So one last time

I need to be the one who takes you home

One more time

I promise after that, I'll let you go

Wtedy w jednej chwili wiele wspomnień do mnie powróciło, a co dziwniejsze nie były wcale całkowicie związane z Andreasem. Jedna łza mimowolnie spłynęła po moim policzku.

-Co się stało?- zapytała zatroskana kobieta.

-Nic, muszę się przejść- odeszłam szybko, powodując, że kolejne łzy zaczęły spływać po mojej twarzy. Tak po prostu wyszłam, zostawiając jedyne osoby, które mogły mi w tym momencie pomóc.

Od Autorki:

Nie ma żadnych usprawiedliwień, na moje rzadkie dodawanie rozdziałów... znaczy jest jeden, szkoła i dwójka z języka polskiego ;)

Dobrego tygodnia! ♥


Pokochaj mnie I Andreas Wellinger ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz