36

2.1K 122 1
                                    

  Maja niestety dosyć szybko mnie rozgryzła i zrozumiała, że oddałem jej swoją sypialnię, nie chciałem, żeby czuła się z tym źle, czy nieswojo i nie pomyślałem, że może jej się w nocy zachcieć zwyczajnie pić. Aby odwrócić lekko uwagę od sytuacji, postanowiłem zrobić coś, czego dawno nie próbowałem... Gra w karty! To cudownie relaksuję, a naukowcy stwierdzili nawet, że uczy. Chyba muszę ograniczyć częściowo różnorodne internetowe fora. W każdym razie udało mi się ją do tego przekonać i to jest najważniejsze, póki z nią mieszkam, muszę korzystać z dobrej zabawy, bo coś mi mówi, że to długo nie potrwa.

-To, co... nasza ulubiona gra?- zapytałem odważnie. Wiedziałem, że do tego będzie ją trudniej przekonać.

-Andi, to było lata temu! Nie ma mowy, poza tym nienawidziłam tych kar.

-A podobno ci się podobały- zrobiłem smutną minę, w celu rozczulenia towarzyszki. Nadal się nie uginała, więc pomyślałem, że karę zawsze można zmienić, co to, komu szkodzi.- No dobra, a co powiesz na... to, że jeżeli ktoś przegra wszystkie trzy rundy, rozkazuje drugiej osobie coś zrobić? Nie ma żadnych zasad, wszystkie ruchy dozwolone- widziałem, że spojrzała na to, trochę przychylniejszym okiem. Chyba wygrałem. Wiadome było, że jestem w tej grze mistrzem, a moje zadania dla niej byłyby dosyć ciekawe.

-Zgoda- wyciągnęła w moją stronę rękę, ale po chwili od razu ją zabrała- Ale mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że to ja wygram- uśmiechnąłem się, a ona powtórzyła czynność z przed chwili. Zabawę czas zacząć.

Zacząłem rozdawać karty, tak aby każdy z nas miał je po równo, potem wystarczyło już tylko okazać swój spryt, wiedzę i mieć trochę szczęścia, który w tego typu grach jest niezbędny. Pierwsza runda nie poszła po mojej myśli, co nie powiem, zdenerwowało mnie niesamowicie.

-To jeszcze nie koniec, odegram się Majeczko- stwierdziłem i zacząłem na nowo rozdawać karty.

-Tak, tak, to dopiero początek. Myślisz, że chociaż teraz uda mi się coś wygrać, czy znowu będę gorsza? Twoja siostra by się ucieszyła- zabolały mnie te słowa, bo niestety miała rację. Zbytnia nerwowość jest chyba w genach Wellingerów.

-Masz racje... ale nadal nie wiem, o co się kłócicie? Przecież to musi być coś poważnego, skoro tak się nienawidzicie.

-Ja ją nawet lubię, to ona mnie nienawidzi- uśmiechnęła się i wyłożyła swoje ostatnie karty.- 2:0 dla mnie Wellinger, nawet jak teraz wygrasz rundę, to wynik się nie zmieni. Wygrałam- zaczęła skakać po pokoju, a mi na nowo zachciało się śmiać. Pomimo że przegrałem, był to bardzo słodki widok. Teraz trzeba czekać tylko na cudowne zadania. W całym domu było cicho, w końcu teoretycznie wszyscy właśnie powinniśmy spać. Przypomniało mi się, że w barku mam schowaną butelkę bardzo dobrego wina, które niegdyś dostałem w prezencie. Wstałem, co zaważyła dziewczyna i wyciągnąłem alkohol. Zobaczyłem jej przerażoną minę, a mój humor automatycznie się poprawił, to nie tak, że cieszę się, kiedy ktoś się boi, jednak jej reakcja była w tym momencie komiczna. Lampka wina jeszcze nigdy, nikomu nie zaszkodziła.

-Nie bój się tak, nie chcesz, to nie pij, ale ja muszę się rozluźnić. Poza tym, przed twoimi zadaniami potrzebuję jeszcze większej ilości relaksu. To będzie męka- stwierdziłem. Na wszelki wypadek postawiłem przed dziewczyną kieliszek, który uprzednio zabrałem również z barku. Popatrzyłem jej dokładnie w oczy, a ona niezbyt przekonana kiwnęła, żebym nalał jej odrobinę wina.

*

Jeden kieliszek z każdą chwilą zmieniał się, w kolejny i kolejny... Było coraz bardziej wesoło, ale mi się to podobało, przynajmniej nie należeliśmy do tych bardziej spiętych ludzi. Pomimo tego, że nie do końca jeszcze się dogadujemy i nadal trwają pomiędzy nami jakieś spięcia, udowodniliśmy, że możemy też się świetnie bawić, jeżeli tylko tego chcemy. Rozmawialiśmy naprawdę już bardzo długo, a zmęczenie z każdą chwilą mijało... Czas nie leczy tylko ran, leczy też zmęczenie! W każdym razie było dobrze, dopóki każdemu z nas nie zaczęło jakby to powiedzieć, troszkę odbijać, wpadaliśmy na głupkowate pomysły, które przecież nie mogłyby zostać zrealizowane przez to, że panowała cisza nocna. Trzeba było zadowolić się kolejną dawką rozmowy. Niestety po pewnym czasie troszkę urwał nam się film.  

Pokochaj mnie I Andreas Wellinger ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz