Czy zastanawiałaś się kiedykolwiek, co by się stało, gdybyś została sama z dzieckiem? Bez żadnego punktu zaczepienia, tak po prostu, kompletnie sama? Ja żyłam tak już od jakiegoś czasu, a jedyne czym mogłam się pochwalić, to okłamywaniem wszystkich bliskich mi osób. Moja historia to jednak długa seria przypadkowych, niezwiązanych ze sobą zdarzeń, które sprawiły, że osoba, która powinna o mnie już dawno zapomnieć, wróciła i zmieniła wszystko.
Wzięłam głęboki wdech i ostatni raz poprawiłam nierówny materiał, czarnej sukienki. Włosy pozostawiłam rozpuszczone, ponieważ prezentowałam się w nich o wiele lepiej, niż gdy były związane. Jak przystało na odważną, młodą kobietę, zeszłam do salonu, aby chwilę później wyjść na rozmowę o pracę. Odkąd rozstałam się z Andreasem, wszystko wyglądało inaczej, niż miało, zamiast rozwijać się, iść do przodu, tkwiłam w miejscu, dorabiając jako pomoc kuchenna lub opiekunka. Na samą myśl o nim, stawałam się słabsza, ciągle czułam, jakby miał nade mną nieograniczoną kontrolę.
-Ślicznie wyglądasz- stwierdził Severin. Uśmiechnęłam się, ponieważ nieczęsto słyszałam takie słowa od kogokolwiek, kto jeszcze przy mnie trwał. Ja i Freund, zaprzyjaźniliśmy się jakiś czas po sytuacji z Andim i po tym, jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Było mi wtedy bardzo ciężko i nagle zjawił się on, osoba, która zawsze była gdzieś w moim kręgu zaufania. Był jednym z pierwszych, który ode mnie dowiedział się o dziecku i który dochował tajemnicy, w szczególności przed Wellingerem.
-Dziękuję, dziękuję za wszystko- stwierdziłam, uśmiechając się szeroko. Nie chciałam wyglądać na zestresowaną całą sytuacją.
-Za wszystko, czyli za co?- zapytał, poprawiając swoją białą koszulę. Zaczynało mi być coraz słabiej.
-Za to, że jesteś, że mi pomagasz, no i oczywiście, że zechciałeś zaopiekować się przez te kilka godzin Emilką, no i...- zawiesiłam swój głos. Nie chciałam tego mówić, ale z drugiej strony jeżeli miałam zacząć wszystko od nowa, to czemu nie pogodzić się z faktem, że prawda jest taka, a nie inna.
-I że okłamuję przyjaciela?- zmrużył oczy i wyglądał tak, jakby chciał dowiedzieć się o czym myślę. Nie mniej jednak, skrzywiłam się lekko, słysząc te słowa z jego ust. Doskonale wiedział, jak drażliwy jest to dla mnie temat.
-Nie wracajmy do tego, proszę.- westchnęłam, spoglądając w podłogę. Nie chciałam patrzeć mu w oczy, bo to byłby mój koniec. Przy nim musiałam być silniejsza niż przy kimkolwiek innym, a prawda była taka, że nie dawałam sobie rady.
-Majka, on się kiedyś dowie. Jestem tego pewien bardziej niż Kota na piątym miejscu- zażartował, ale mi wcale nie było do śmiechu i sprawił, że zachciało mi się znowu płakać. Powróciłam wzrokiem na jego twarz i tym razem, to ja chciałam go prześwietlić. Zabrzmiało to trochę tak, jakby już niedługo miał zdradzić Andreasowi moją tajemnice, tak jakby uważał, że to, co robimy to błąd. Co prawda, nigdy mnie nie zawiódł, mogłam na nim polegać, tak samo mocno jak na mojej przyjaciółce, ale z tyłu głowy zapaliła mi się czerwona lampka, która co jakiś czas znowu przypominała o swojej obecności. Prawda była taka, że nie byłam w stanie już nikomu zaufać na tyle mocno, żeby potem nie obawiać się, czy dobrze zrobiłam mówiąc o czymś. Uważałam, że kiedyś musi nadejść ten pierwszy raz porażki, zdrady. Usprawiedliwiałam się tym, że to ze stresu, a kiedy wrócę po rozmowie do domu, wszystko będzie dobrze i moje wątpliwości znikną. Było to jednak bardzo mylne.
*
-Zadzwonimy- zakończyłam opowieść, przewracając przy okazji oczami. To był stały tekst, który oznaczał bardziej "nigdy już się nie usłyszymy, ale miej nadzieję". Znowu wszystko zepsułam i zdecydowanie nie pomagało mi w tym nawet wino i towarzystwo Klary.
-No ale może zdarzy się cud i...- zaczęła przyjaciółka, ale od razu jej przerwałam. Nie łudźmy się, takie cuda się nie zdarzają, nawet w moim przypadku. Obie zamilkłyśmy, ale cisza nie była z nami zbyt długo. Chwilę później, rozległ się głośny dzwonek i siedziałyśmy w kuchni w towarzystwie moich rodziców i Severina oraz Andreasa... Wanka. Emilka wstąpiła do nas na chwilę, aby przywitać się z babcią i ze względu na dosyć wczesną porę, poszła oglądać bajki. Oczywiście rozmowa jak zwykle sprowadzała się do dwóch tematów: moja dzisiejsza rozmowa, oraz nie kto inny jak perfekcyjny Andreas Wellinger. Zbywałam ich krótkimi odpowiedziami, bo ten temat był już naprawdę dawno dla mnie zamknięty. Liczyło się tu i teraz, nawet jeżeli było nie takie, jak sobie wymarzyłam. Przykro mi, ale marzenia się nie spełniają i ja jestem doskonałym tego przykładem.
-W przyszłym tygodniu macie zawody w Klingenthal?- zapytałam, ponieważ coś obiło mi się o uszy. Odkąd dokładniej zaczęłam znać i rozumieć świat skoków, przestało mnie to fascynować, jak wcześniej. Czasami oglądałam konkurs ze względu na Polaków i na tym kończyło się moje kibicowanie.
-Klingenthal- uśmiechnął się Severin.- Tak, masz może ochotę pojechać? Myślę, że byłaby to dobra odskocznia dla ciebie i Emilii - dodał.
-Będę trzymać za was kciuki, ale zrobię to w domu. Nie uważasz, że to zbyt duże ryzyko?- widziałam jak momentalnie posmutniał. Coś widocznie go trapiło i wydawało mi się, że wiedziałam co, a raczej kto.
-Andreas się domyśla. Pytał ostatnio o ciebie, wie, że tu czasami bywam.- ściszył ton głosu, a mi zabrakło języka w buzi. Wystarczało tylko o nim wspomnieć, a ja traciłam głowę.
-Co mu odpowiadałeś?- zapytałam, gdy otrząsnęłam się i powróciłam myślami na ziemię.
-Prawdę, to znaczy, prawie prawdę- skrzywił się, robiąc przy tym dosyć uroczą minę. Nie zmieniało to faktu, że niezupełnie rozumiałam, co w jego wydaniu znaczyło stwierdzenie prawie prawda. Ten człowiek zaskakiwał mnie coraz bardziej.
-Bo widzisz Majeczko, on myśli, że jesteśmy razem.- uśmiechnął się niewinnie, a ja z wrażenia upuściłam kieliszek z winem na podłogę.
Kilka godzin później, leżałam już w łóżku z nadzieją, że kiedy usnę wszystko samo się poprawi. To była złudna nadzieja, która towarzyszyła mi za każdym razem, kiedy chciałam zasnąć. Kończyło się to jednak tym samym, zawsze wstawałam i sięgałam po pudełko z listami, moimi starymi, zapomnianymi i niewysłanymi listami. Tymi, które pisałam, będąc w tragicznym stanie emocjonalnym i tymi, które towarzyszyły mi po porodzie.
Tak było i tym razem, wzięłam kolejny list, a raczej jego fragment, ponieważ był on dla mnie jednym z gorszych. Kiedyś trafił on w moje ręce w nieodpowiedniej chwili i został przeze mnie rozszarpany.
23.01. 2013.
Nie wierzę, że to dzieje się naprawdę. Wiesz, nigdy Ci tego nie powiem w twarz, ale to tak cholernie boli, kiedy ty jesteś taki szczęśliwy, uśmiechnięty, a twoje fanki piszczą za tobą, myśląc, że będą kiedyś z tobą. A ja, ja siedzę bezczynnie z naszym dzieckiem, o którym ty nawet nie masz pojęcia. Lepiej byłoby gdybyś nigdy nie pojawił się w moim życiu, byłoby przede wszystkim łatwiej. Emilka to najwspanialsze dziecko na świecie, ale tak bardzo przypomina ciebie. Chciałabym jednak, żeby do idealnego Andreasa Wellingera była podobna tylko i wyłącznie z wyglądu, bo życie z kolejnym charakterem wielkiego skoczka, w ciele małej dziewczynki byłoby nie do wytrzymania.
Nie mogłam czytać dalej, to było zbyt ciężkie. Rzuciłam skrawek papieru na podłogę i usiadłam na łóżku. Muszę odpocząć psychicznie.
Od Autora:
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział, mojego nowego opowiadania, wam się podoba.. pisałam go z wielką przyjemnością (może dlatego, że kocham pisać coś bardziej smutnego) Do zobaczenia przy następnym ♥
CZYTASZ
Pokochaj mnie I Andreas Wellinger ✔
Fiksi PenggemarCo jeżeli po kilku latach cierpienia i ciągłego zastanawiania się, co dalej, do twoich drzwi zapuka... były narzeczony, a zarazem ojciec twojego dziecka? Czy można wybaczyć komuś zadane rany, czy można wybaczyć kłamstwa... czy można go jeszcze kocha...