22

2.5K 147 11
                                    

  Mama:

Nie martw się córciu, musieliśmy BARDZO, BARDZO PILNIE wyjechać, więc oczywistym było, że zabierzemy ze sobą Emilkę. Nie bądź zła, jest z nami, w bardzo dobrych rękach. Wracamy w niedzielę. Kochamy Cię.

Tak po prostu... Wyjechali z moją córką, nie mówiąc mi o tym. Nie wiem, nawet gdzie pojechali, a to chyba dosyć istotna informacja, prawda? Jestem jej prawnym opiekunem i jeżeli jej się coś stanie, to nie wybaczę tego im i sobie. Jaka ja byłam głupia, przecież widziałam te walizki w salonie, mogłam temu zapobiec, ale nie pomyślałam, nie użyłam mózgu, który po coś mam! Choć nie powiem, bardzo zżerała mnie też ciekawość, gdzie teraz są i czy Emilia jest szczęśliwa. To powinno być dla mnie zawsze najważniejsze, jej szczęście.

Wzięłam kubek gorącej herbaty i przykryłam się kocem. W czasie gdy nie było ze mną mojej córki, nie musiałam też czuć się odpowiedzialnie za kogoś, nie stresowałam się tak mocno, więc i moje objawy ustały, albo po prostu, jak zwykle to sobie wmówiłam. Wzięłam telefon w dłoń i postanowiłam napisać do Markusa. Był on dla mnie pewnego rodzaju ucieczką od codzienności, mogłam mu o czymś powiedzieć, a on to skomentował, ale nie powiedział mi tego prosto w twarz. Przez internet, czy wiadomości łatwiej przyjmuję się krytykę. Jednakże on mnie nie krytykował, był bardzo miły i szarmancki, jednak czasami troszkę zbyt nachalny.

Ja:

Sprawa wyjaśniona, rodzice musieli gdzieś wyjechać i zabrali moją córkę ze sobą. A jak tam u ciebie? Radzisz sobie w roli ''opiekunki''?

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, wydawało mi się, że trafiłam w idealny moment, kiedy akurat Markus był przy telefonie.

Markus:

To dobrze, teraz pewnie będziesz spokojniejsza. Ja sobie radzę wspaniale- dzieci zadowolone, więc i wujek zadowolony.

Uśmiechnęłam się na widok ostatniego zdania, będzie kiedyś dobrym ojcem, chyba że to tylko pozory, ale nie sądzę. Wydawał się być mądrym i prawdomównym człowiekiem, a przynajmniej chciałabym mieć rację. Sięgnęłam po laptopa, którego niegdyś dostałam w prezencie od rodziców i weszłam na twittera. Miałam tam założone konto już od bardzo dawna, ale z powodu braku czasu po prostu z niego nie korzystałam. Było to jak dla mnie marnowanie czasu, który jest bądź co bądź cenny. Kiedyś zaobserwowałam bardzo dużo fanów skoków, przez co teraz miałam całą stronę ''zaśmieconą'' zdjęciami skoczków. Fani uważają ich za ideałów, ale trzeba pamiętać, że nikt nigdy nie był, nie jest i nie będzie idealny. Wiele ludzi musi udawać, to jest nieuniknione i trzeba nauczyć się rozróżniać grę aktorską od rzeczywistości. Trzeba po prostu otworzyć oczy i zauważać nie tylko zalety, ale też wady idoli. Jeden z tweetów w szczególności przykuł moją uwagę. ''SPOTKAŁAM WELLINGERA, BYŁ NA SPACERZE Z TAKĄ ŚLICZNĄ BLONDYNECZKĄ, NAWET NIE WIECIE, JAK SIĘ CIESZĘ #skijumpingfamily'' i załączone zdjęcie. Znalazł sobie kogoś... No tak, pora żyć na nowo. To było oczywiste, że jeszcze kiedyś się zakocha i będzie szczęśliwy. To dobrze. Poczułam pewne ukłucie w sercu i to nie w przenośni, naprawdę zaczęło mnie boleć coś w okolicach serca. Łzy zebrały się w moich oczach, a ja nie miałam już siły na nic. Tak, nie jesteśmy już razem, nic nas nie łączy, nie kocham go, nie widujemy się, ale łączy nas naprawdę wiele i myśl, że ma nową dziewczynę, jest po prostu przykra. On sobie kogoś znalazł, a ja nadal trwałam w martwym punkcie. Bo kto by chciał partnerkę, która ma pewne rodzicielskie obowiązki. Odpowiedź brzmi: nikt. Postanowiłam wyżalić się Markusowi.

Ja:

Mogę ci się trochę wyżalić??

Markus:

Jasne! O CO CHODZI?

Ja:

Bo wiesz... kiedyś byłam z takim jednym facetem, miał na imię Andreas. Dzisiaj na twitterze zobaczyłam zdjęcie jakiejś dziewczyny z nim, która napisała, że widziała go z jakąś blondynką. Czyli znalazł sobie kogoś. I to mnie tak jakby trochę zabolało. Co mam zrobić?  

Od Autorki:

Na swoim koncie na twitterze, pisałam, że jutro (czyt. dzisiaj) dodam nowy rozdział, więc skoro jest po północy to dotrzymałam słowa! Trzymajcie się i do zobaczenia... w swoim czasie. Tak serio, to mój zapas rozdziałów się zmniejsza i muszę coś napisać, żeby wam dodawać często. Czuję, że historia tego opowiadania nie będzie trwała dla mnie jeszcze tak długo, bo jetem zmotywowana do pisania tego. Dobrą wiadomością jest chyba to, że zaczęłam pisać ZUPEŁNIE NOWE FANFICTION O ANDIM! Trzymajcie kciuki no i dla tych, którzy czytają to jeszcze w nocy- dobranoc! ♥

Pokochaj mnie I Andreas Wellinger ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz