- Co z nim? - Pytanie padło z ust białowłosej, gdy Keith wrócił z pokoju lekarzy. Przez jego drobne kłamstwo wiedzieli, co stało się z ich przyjacielem.
- To zapalenie płuc. Gdyby czekał jeszcze kilka dni... - Pokręcił głową, wlepiając wzrok w podłogę. Przez cały czas obejmował się rękami. - Myślisz, że o tym wiedział?
- Nie mam pojęcia, ale po nim wszystkiego można się spodziewać - westchnęła kobieta, obejmując młodszego ramionami. Chłopak wtulił się w nią, obwiniając się, że wcześniej nie zagonił mężczyzny do szpitala. Chociaż... Co on mógł. Był tylko jego uczniem, osobą, która wplątała się w jego życie. A teraz jeszcze podszywał się pod jego narzeczonego.
Był pewny, że Lance uszykuje mu miejsce w piekle, tuż obok siebie.
- Wyjdzie z tego, zobaczysz. - Pocierała drobną dłonią plecy czarnowłosego, aby choć trochę go pocieszyć.
- Powiedział, że nie chce mnie znać... Nie chce znać nas... On przy tym płakał, Allura. Płakał, mówiąc o tym, jak bardzo nas nienawidzi. Ale wiem, że mówił o sobie. Widziałem to w jego oczach. On nienawidzi siebie, bo myśli, że jest dla nas ciężarem... - mówił rozpaczliwie, będąc wtulonym w szwagierkę. - Powiedziałem mu. Powiedziałem mu o wszystkim. Ale on mnie nie chce. Teraz tylko wy możecie mu pomóc. Ja widocznie nie dałem rady - zaszlochał, mocząc gorzkimi łzami koszulę kobiety.
Allura nie wiedziała, co robić. W końcu z obojgiem było jak z dziećmi. Mogła jedynie przemówić Lance'owi do rozumu. O ile jeszcze jakieś resztki zachował.
||••••••••••••••••••||
<Bardzo kreatywna notka pod rozdziałem>
CZYTASZ
Upadły || Klance
FanfictionLance jest złamanym, szczęśliwym chłopcem. Keith jest wolontariuszem w telefonie zaufania. Znają się, ale nie tak, jakby oczekiwali. Lub Lance potrzebuje pomocy, a Keith jest jedynym, który wie, jak mu pomóc.