– Keith! Wyszedłeś, ty żyjesz, na Boga! – Allura rzuciła się na młodszego, mocno go przytulając. Czarnowłosy uśmiechnął się i objął szwagierkę. Brakowało mu tego.
– Tak, tak... Podziękuj Lance'owi. Gdyby nie on...
– Gdyby nie ja, nasze kochanie dalej miałoby żal do całego świata. – Szatyn objął chłopaka za kark, zaraz po swojej wypowiedzi dostając kuksańca w bok. – Ałć – zaśmiał się, trzymając za bok.
– Nasze... Kochanie? – Białowłosa nigdy nie słyszała, aby Lance zdrobniale wyrażał się o jej szwagrze.
– Tak, bo to jest malutkie kochanie – powiedział słodko McClain, czochrając włosy młodszego.
– Nie jestem malutki! – żachnął się Keith, tupiąc nogą. Allura i Lance zaśmiali się, a kobieta odeszła, przepraszając ich na chwilę, lub dwie.
– Długo będziesz się na mnie wieszał?
– Aż zdejmą mi gips – odpowiedział z głupawym uśmieszkiem starszy.
– Za dwa tygodnie to prędzej zwiędnę. – Przewrócił oczami.
– Będę cię podlewał.
– Niby czym? – Na twarz bruneta wkradł się uśmieszek, kiedy nos mężczyzny drażnił jego skórę na policzku.
– Pocałunki starczą?
– Fuj, nie będziesz mnie ślinił! – Zdjął szybko, ale ostrożnie, rękę starszego, aby ten się nie przewrócił i uciekł od niego.
– I tak cię dopadnę, królewno – mruknął niezadowolony, że młodszy mu ucieka. Ten jedynie robił krótkie kroki w tył, nie wysilając się zbytnio z biegiem. Lance szedł przed nim z kulami. Nie zdążył się jeszcze do nich przyzwyczaić, dlatego jego ruchy były dość powolne.
– Zobaczymy, czy mnie dogonisz. – Wytknął język, idąc z nim chwilę, dopóki nie natknął się na schody, na które upadł i przytrzasnął sobie język zębami. Siedział chwilę oszołomiony, a w jego ustach zaczęła zbierać się krew.
– Cholera, Keith. Wszystko w porządku? – zapytał zmartwiony Lance, siadając obok i ignorując spojrzenia kilkunastu osób.
– Będziesz to scałowywał – burknął Kogane, zakrywając usta dłonią. Krew potoczyła się po jego brodzie. Wstał i pobiegł na górę. McClain wtoczył się za nim.
Spojrzenia gości mówiły jedno. Między nimi coś jest. Allura uśmiechnęła się chytrze, patrząc za szwagrem i przyszywanym bratem. Jak wiele złego musi się stać, żeby się do siebie zbliżyli.
||••••••••••••••••||
Okeh, nie mam pojęcia, ile jeszcze napiszę. Najwyżej będę dodawała bonusy.¯\_(ツ)_/¯

CZYTASZ
Upadły || Klance
FanficLance jest złamanym, szczęśliwym chłopcem. Keith jest wolontariuszem w telefonie zaufania. Znają się, ale nie tak, jakby oczekiwali. Lub Lance potrzebuje pomocy, a Keith jest jedynym, który wie, jak mu pomóc.