Kolejne zebranie, kolejne pomysły podawane przez Lance'a, kolejne próby ostudzenia zapału chłopaka przez resztę. Jak zwykle na darmo.
– Mówię tylko, że na każdych zawodach jest styl dowolny, towarzyski i akrobatyczny. Zawsze.
– A jaką mamy tego pewność? – mruknął znudzony brunet z blond grzywką, rysując jakieś wzorki na kartce długopisem.
– Hej! Nie rozmawiasz z amatorem, poza tym, nie po to byłem na tylu zawodach, jako widz, żeby nie pamiętać rozkładówki! – Oburzony skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
Allura potwierdziła jego słowa skinięciem głowy.
– Lance ma rację. Na każdej edycji były te trzy style. Zmieniane są jedynie pierwszy etap i finał. Akrobatyczny możemy sobie już odpuścić, gdyż były to kwalifikacje...
– Które wygraliśmy dzięki genialnej grupie Allury! Łooohoooou! – krzyknął Lance, wyrzucając ręce w górę. Zaplótł je na klatce piersiowej i puścił oczko do białowłosej, co zaś nie spodobało się ani jej mężowi, ani Keithowi, który od samego początku siedział w biurze, słuchając planów grupy i obserwował ukradkiem szatyna.
Srebrnooka uśmiechnęła się do chłopaka i poczochrała go po włosach, na co ten zgiął się w pół.
– No ale nie włosyyyy!!! – krzyknął, poprawiając burzową czuprynę. Reszta zaśmiała się, napięcie od dwóch osób dość wyraźnie spadło, choć zajęta konwersacją dwójka tego nie zauważyła.
Keith przypatrywał się szatynowi z lekkim uśmiechem. Domyślał się, że jeszcze trochę i będzie w stanie mu pomóc. Tylko musi dać mu czas. Wiedział to bardzo dobrze.
||•••••••••••••••••||
No ładu, mi składu.
Ale pisanie o 6am takie jest.
Nie polecam psów, elo. 💓
CZYTASZ
Upadły || Klance
FanfictionLance jest złamanym, szczęśliwym chłopcem. Keith jest wolontariuszem w telefonie zaufania. Znają się, ale nie tak, jakby oczekiwali. Lub Lance potrzebuje pomocy, a Keith jest jedynym, który wie, jak mu pomóc.