Kiedy znalazłam się pod cieplarnią przyszła reszta uczniów. Wyhaczyłam wzrokiem Harrego i podeszłam do niego, stał razem z Hermioną i Ronem. Rudzielec wyglądał już lepiej niż podczas śniadania.
-Braciszku wytłumacz mi dlaczego twoje imię znalazło się w wyjcu Ronalda.- wspominając o wyjcu chłopak znowu zbladł, wyjęłam z torby wodę i mu podałam.
-Dzięki...- odpowiedział słabo Weasley.
-No tłumacz się Potter.- ponagliłam go.
-No bo.. kiedy z Ronem chcieliśmy przedostać się na peron 9 i 3/4 ściana się zablokowała, nie mogliśmy przejść i uznaliśmy z Ronem, że dogonimy pociąg latającym autem ojca Rona, ale uderzyliśmy autem w bijącą wierzbę co jest nieopodal zamku i no... tak jakoś...- no co za kretyn, mógł zginąć!
-Mogłeś zginąć!- uderzyłam brata z otwartej dłoni w klatke piersiową. Chłopak zaraz po tym uderzeniu zasyczał z bólu i złapał się w miejsce uderzenia.
-A co z mugolami? Widzieli was! Raczej nie codziennością jest, żeby widzieli latający samochód!- zaczęłam krzyczeć.
-Liluś dostaliśmy już ochrzan od McGonagall, Snape i mamy Rona, wystarczy, zrozumieliśmy swój błąd.- wytłumaczył czarnowłosy chłopak.
-Mam nadzieję.- zabił dzwon informujący o początku lekcji. Weszłam do cieplarni i stanęłam między Malfoyem i Zabinim.
Profesor Sprout stała za długim stołem na kozłach, na którym leżało dwadzieścia par różnokolorowych nauszników. Spojrzałam na różowe nauszniki dla Malfoya i się zaśmiałam a profesor Sprout oznajmiła:
-Dzisiaj będziemy rozsadzać mandragory. Kto potrafi wymienić właściwości mandragory?- dziwnym trafem nikt nie wiedział a moja i Hermiony ręką wystrzeliła do góry.
-O panna Granger proszę.- nauczycielka wybrała Gryfonke, a ja już wiedziałam, że będę miała konkurencję.
-Mandragora to silny środek pobudzający.- powiedziała takim tonem, jakby znała na pamięć cały podręcznik.
-Używa sie jej, aby przywrócić pierwotną postać ludziom, którzy ulegli transmutacji albo zostali poddani złemu urokowi.- zakończyła swój inteligentny monolog, a ja przerwóciłam oczami co zauważył Harry i Draco. Malfoy zbliżył się do mojego ucha i powiedział.
-Spokojnie ona taka jest, na eliksirach się możesz wykazać.- powiedział a ja się uśmiechnęłam widząc już te +50 punktów dla Slytherinu. Spojrzałam na Harrego a ten się uśmiechnął pocieszająco w moją stronę.
-Znakomicie. Dziesięć punktów dla Gryffindoru- powiedziała profesor Sprout.
-Mandragora jest podstawowym składnikiem wielu antidotów. Jest jednak również bardzo niebezpieczna. Kto potrafi powiedziec dlaczego?- tym razem ja pierwsza podniosłam rękę.
-Yy panna...
-Potter.- przypomniałam nauczycielce.
-Krzyk mandragory jest zgubny dla każdego, kto go usłyszy.
-Doskonale. Zarobiłaś dziesięć punktów dla Slytherinu. Tak... Te mandragory, które tutaj mamy, są jeszcze bardzo młode.- wskazała na szereg skrzynek na stole i wszyscy się przysunęli, żeby lepiej widzieć. W skrzynkach rosły rządkami małe, kępiaste rośliny o czerwonawych listkach. Zabini nie miał pojęcia, co miałam na myśli, mówiąc o „krzyku” mandragory, nie dostrzegał w nich niczego nadzwyczajnego.
-Niech każdy weźmie parę nauszników.- poleciła profesor Sprout. Założyłam różowe nauszniki i mocno je przycisnęłam w Beaxbatons już pracowaliśmy z Mandragorami. Widziałam, że Draco ma problem z założeniem różowych nauszników więc wzięłam je i sama mu je nałożyłam dobrze przyciskając, żeby mi tu nie zemdlał. Pani Sprout też założyła swoje różowe i puszyste nauszniki, podwinęła rękawy, chwyciła jedną z roślinek i mocno pociągnęła. Blaise wydał z siebie zduszony okrzyk, którego nikt nie usłyszał.
Zamiast korzeni z ziemi wychynęło maleńkie, ubłocone i okropnie brzydkie dzieciątko. Profesor Sprout wyjęła spod stołu dużą donicę i obłożyła mandragorę ciemnym, wilgotnym kompostem, aż widać było tylko krzaczaste liście. Otrzepała ręce
i uniosła oba kciuki, na co wszyscy pozdejmowali nauszniki.
-Nasze mandragory to dopiero sadzonki, więc ich krzyki jeszcze nie zabijają.- powiedziała spokojnie, jakby przed chwilą podlała begonie.
-Gdybyście je jednak usłyszeli, stracilibyście przytomność na kilkanaście godzin, a jestem pewna, że żadne z was nie chciałoby opuścić pierwszego dnia szkoły. Dlatego, zanim zabierzecie się do pracy, upewnijcie się, że macie uszy szczelnie odsłonięte. Cztery
osoby przy każdej skrzynce... pod spodem jest mnóstwo doniczek... a tu stoją worki z kompostem... i uważajcie na jadowitą tentakulę, bo gryzie. - I chlasnęła ręką czerwoną kolczastą roślinę, której długie macki pełzły jej po plecach. Tentakula natychmiast cofnęła macki. Ja, Draco, Zabini i Dafne stanęliśmy przy jednej skrzynce.
-Ten Lockhart to jest dopiero gość, nie?- zagadnęła wesoło Danfe, kiedy zaczęliśmy napełniać doniczki kompostem ze smoczego łajna.
-Dafne zamknij się, nie chcę słuchać o tym oszuście.- warknął Malfoy. Czyli nie tylko mam takie zdanie o Lockhardzie.
-Niesamowicie odważny facet. Czytaliście jego książki? Gdyby mnie wilkołak osaczył w budce telefonicznej, umarłabym ze strachu, a on zachował zimną krew... trzask-prask.. i po wszystkim. Jest fantastyczny, no nie?- mówiła dalej ignorując słowa Dracona. Wziełam trochę kompostu i rzuciłam nim w twarz Dafne, żeby się zamknęła. Oburzona spojrzała na mnie i wytarła twarz rękawem. Nalożyłam nauszniki a reszta tak samo. W wykonaniu profesor Sprout wyglądało to bardzo prosto, ale wcale takie nie było. Mandragory nie chciały
wyjść z ziemi, a jak już zostały wyciągnięte, nie chciały do niej z powrotem wejść. Skręcały się, wierzgały, wymachiwały małymi rączkami i zgrzytały zębami, wciśniecie jednej do doniczki zajęło mi kilka minut. Powiem wam szczerze, że w Beaxbatons jakoś sprawniej mi szło z Mandragorami.
Po Zielarstwie czekała na mnie Transmutacja z McGonagall, miałam zamienić żuka w guzik. Takiego czegoś nie uczyli nas w Beaxbatons. Wszyscy wiedzieli co robić więc chyba mieli to w pierwszej klasie, ja siedziałam w ławce z Zabinim i trzymając różdżke w ręku przyglądałam się żukowi. Nagle podeszła do mnie Minerva.
-Lilianno czemu nie transmutujesz żuka?- spytała a mi głupio było powiedzieć, że nie wiem jak.
-Bo ja się tego nigdy nie uczyłam..- Nauczycielka spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami.
-To w Akademii nie było tego?- spytała niedowierzając.
-U nas taka transmutacja to dział dla trzecich klas..-powiedziałam cicho. McGonagall podeszła do mnie bliżej i zaczęła tłumaczyć co mam zrobić i pokazała mi to na żuku Zabiniego.
-Rozumiesz już?- spytała.
-Tak, rozumiem.- wyjęłam różdżke, skierowałam ją w stronę żuka i wypowiedziałam formułke zaklęcia w myślach, a z żuka zrobił się guzik, udało mi się za pierwszym razem!
-Świetnie! Zobaczcie, pannie Potter udało się to zrobić pierwszy raz w życiu, odrazu, a wy od dwóch lat się z tym męczycie i dalej niektórzy nie umieją!- tu spojrzała na mojego brata który próbował zdobyć ten guzik, widziałam, że znowu próbuje więc uznałam, że mu pomogę, kiedy rzucał zaklęcie także je rzuciłam i jego żuk stał się guzikiem.
-Tak!- krzyknął cicho Harry. Pokręciłam głową z niedowierzania.
Wracałam z sali od trasmutacji z Hermioną, Harry i Ronem. Szliśmy w kierunku Wielkiej Sali na lunch.
-Co mamy po południu?- zapytał Harry, Hermione.
-Obronę przed czarną magią.- odpowiedziała natychmiast Hermiona.
-Czy możesz nam powiedzieć..- zapytał Ron, chwytając jej rozkład zajęć.
-..dlaczego wszystkie lekcje z Lockhartem ozdobiłaś serduszkami?- zaśmiałam się na to.
-O nie, Granger to druga Greengrass, ona to samo z tym Lockhartem.- Harry i ja się zaśmialiśmy. Hermiona wyrwała mu plan zajęć, płonąc przy tym jak piwonia. Usiadłam dzisiaj na lunch z Gryfonami chociaż Zabini bardzo mnie błagał, żebym siedziała przy swoim stole z nimi. Zjedliśmy, śmiejąc się przy tym z Lockharta, a Hermiona oburzona tym, jadła w ciszy. Potem w czwórkę ruszyliśmy na błonie, Hermiona usiadła na kamiennych schodkach zagłębiając się w swojej lekturze "Podróże z Wampirami". Ja, Harry i Ron usiedliśmy na trawie rozmawiając o Quidditchu. Pare minut później zauważyłam, że ktoś się przygląda Harremu, chciałam powiedzieć na głos "Harry ktoś ci się przygląda" ale o dziwo powiedziałam to w myślach. Harry na mnie spojrzał zdziwiony.
-Gdzie?- wskazałam ruchem głowy w stronę gdzie był chłopiec.-----------------
Mam nadzieje, że ta książka się przyjmie i przypadnie do gustu tym którzy ją czytają😍
Do zobaczenia Wizzy!
CZYTASZ
Potterowie || Siostra Pottera
FanfictionKsiążka pisana raczej na podstawie filmu/książki Harry Potter. Czasem (a może raczej często) wątki wymyślanie przeze mnie. A co by się stało jakby Harry miał siostrę? Czy jego losy potoczyły by się inaczej? Czy może jednak wszystko byłoby takie same...