Zastanawiałam się czemu Snape tak bardzo nienawidzi Harrego a do mnie nie ma żadnych komentarzy.
Z grona nauczycieli wychylił się Gilderoy.
-To akurat moja wina... Oni pomagali mi odpisywać na listy moich fanów.- Lockhart uśmiechnął się, ukazując szereg białych zębów.
Albums podszedł do pani Norris i przyjrzał jej się dokładnie.
-Ona żyje Argusie..- stwierdził i spojrzał na woźnego.
-A-ale jak to żyje? To czemu ona jest taka sztywna?- zaszlochał i podszedł do wiszącej kotki i pogłaskał ją.
-Została spetryfikowana.. ale jak i przez kogo, tego nie wiem.
-Jego zapytajcie!- zakrzeczał Filch i wskazał palcem na Harrego.
-Żaden z drugoklasistów nie mógł tego zrobić- zaprzeczyła stanowczo McGonagall.- Do tego potrzebna jest znajomość czarnej magii wyższego stopnia!- oburzyła się kobieta.
-To on to zrobił! Nie widzicie co napisał na ścianie?!- krzyczał zrozpaczony Filch.
-Chciałbym jeszcze się dowiedzieć, skąd tu wzięli się pan Wealey i panna Granger?- burknął Snape i poprawił swoją czarną szatę.
-No bo my...- zaczął Ron, ale szturchnięłam go łokciem i spojrzałam na Hermionę.
-My wracaliśmy tym korytarzem do wieży i spotkaliśmy akurat Harrego i Lilianne wracających ze szlabanu.- skłamała, kto by się spodziewał, że pilna uczennica będzie kłamać nauczycielom prosto w twarz. Chyba źle na nią działamy.
-Tak bez kolacji?- uśmiechnął się triumfalnie nietoperz.
-Nie byliśmy głodni.- odpowiedział szybko rudzielec. To już wyraźnie rozbawiło Snape'a.
-Uważam, panie dyrektorze, że nie można wierzyć w te banialuki. Proponuję, by rodzeństwo Potter pozbawić pewnych przywilejów do czasu, kiedy będą gotów opowiedzieć nam, co tu się naprawdę wydarzyło. Ja osobiście byłbym zdania, że powinno się zawiesić ich członkostwo w drużynie Gryffindoru i Slytherinu, dopóki nie zaczną być z nami szczerzy.
-No wiesz, Severusie- powiedziała profesor McGonagall ostrym tonem.
-Ja osobiście nie widzę powodu, by przestali grać w quidditcha. Tego kota nikt nie uderzył w głowę miotłą. Nie ma żadnego dowodu, że Potter zrobił
coś złego.- uśmiechnął się dyrektor i znowu przyjrzał się kotce.- wyleczymy ją Argusie.. z tego co wiem pani Sprout udało się wyhodować mandragory. Kiedy dojrzeją, pani Pomfrey sporządzi eliksir, który ożywi panią Norris.- powiedział wskazując dłonią na wymienione wcześniej kobiety. Spojrzał na profesor McGonagall i lekko kwinął do niej głową.
-Dobrze, możecie już iść, ale odrazu do wieży Gryffindoru.- zarządziła opiekunka Gryfonów. Ja zostałam czekając aż Snape pozwoli mi iść do lochów, kiedy trójka moich przyjaciół była już daleko Snape spojrzał na mnie, otwierał i zamykał buzię jakby chciał coś powiedzieć. W końcu odchrząknął.
-A więc może panienka nam powie co pani tu robiła skoro to raczej nie jest droga do lochów.- spytał podejrzliwie Severus. Wzięłam wdech i żeby się nie zająkać, założyłam ręce na piersi, tak już mam.
-Harry chciał, żebym posiedziała z nim trochę w wieży i poopowiadała mu o sobię.- mrunęłam i wzruszyłam ramionami. Wyglądało na to, że profesor Snape mi uwierzył, w sumie nie miał wyboru, byłam w końcu ślizgonką.
-Oh to bardzo dobrze, że chciał cię trochę poznać, w końcu nie widzieliście się 11 lat!- krzyknął rozweselony Albus i zaklaskał w dłonie. Byłam trochę zaskoczona jego reakcją ale przynajmniej mnie nie osądzają o kłamstwo.
-Czy mogę iść już do siebie?- spytałam jak gdyby nigdy nic. Severus spojrzał na dyrektora a ten kiwnął głową.
-Prosto do swojego dormitorium, potem sprawdze czy w nim jesteś.- rzekł nietoperz, odwróciłam się i ruszyłam szybkim tempem do lochów. Kiedy zniknęłam z ich pola widzenia zaczęłam biec, oczywiście ja mam wielkie szczęście i wpadłam na słynnego księcia Slytherinu, panicza Draco Malfoya!
-Co robisz sama na korytarzu? Przecież potwór z komnaty może Cię jeszcze porwać, no chyba że życie ci nie miłe..- zaśmiał się iście Ślizgońsko, ja w zamian uśmiechnęłam się w sposób no cóż... powalający, Malfoy patrzył na mnie jakby zobaczył co najwyżej 1000 galeonów.
-Tak Malfoy, życie mi nie miłe a wiesz dlaczego? Bo poznałam kogoś takiego jak ty.- na ostatnie słowo pokazałam na niego palcem a na odchodnę wysłałam mu ironicznego całusa. Kiedy byłam już po za zasięgiem wzroku Dracona, zaczęłam myśleć, co dziwne.. o nim. Całą drogę myślałam dlaczego taki jest, przecież to że mam nazwisko Potter nie znaczy, że jestem gorsza, to że nie mam rodziców to nie znaczy, że jestem gorsza. Doszłam do ściany z portretem, powiedziałam hasło i ruszyłam do swojego dormitorium.--------------
Do zobaczenia Wizzy!
CZYTASZ
Potterowie || Siostra Pottera
FanfictionKsiążka pisana raczej na podstawie filmu/książki Harry Potter. Czasem (a może raczej często) wątki wymyślanie przeze mnie. A co by się stało jakby Harry miał siostrę? Czy jego losy potoczyły by się inaczej? Czy może jednak wszystko byłoby takie same...