XXI

2K 108 1
                                    

Dostałyśmy z dziewczynami nasz pokój, po znalezieniu go od razu się przebrałyśmy w piżamy i poszłyśmy spać, zmęczone dzisiejszym dniem na pokątnej.

O godzinie 9:30 kolejnego dnia, obudzono brutalnie trzy dziewczyny, a dziurawy kocioł słyszał chyba ich piski.
Zerwałam się z łóżka zaraz po tym jak zostałam oblana lodowatą wodą.
Na ziemii oczywiście zwijał się Weasley, Potter i... czy to Zabini?
Czy naprawdę jeśli chodzi o "psikusy" to nagle się dogaduje z gryfonami, a gdy w szkole przechodzą obok siebie na korytarzu nie może się powstrzymać od docinek?!
-Zabini kretynie! Zabije Cię!- podeszłam do mulata i usiadłam na nim tak by nie mógł się ruszyć.
-Dobra, Potter mówiąc, że się zemścisz nie wiedziałem, że będzie tak groźnie.- przełknął ślinę i zakrył dłońmi oczy. Rozejrzałam się po pokoju a za drzwiami zobaczyłam przechodzącą Milicente.
Posadziłam Diabła na krześle i różdżką, związałam go niewidzialnymi sznurami.
Podbiegłam do dziewczyny mając w głowie plan zemsty.
-Hej Mili!- przywitałam się z Blustroode. Milicenta bujała się w Zabini'm, zresztą jak większość dziewczyn w szkole. Z wielką przykrością muszę stwierdzić, że Blaise należy do najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Niestety Milicenta urodą nie grzeszy i Blaise się jej brzydzi.
-Hej Potter.- wzdrygnęłam się na swoje nazwisko. Nie że go nie lubie, tylko jakoś tak dziwnie.
-Słuchaj Mili, tam w pokoju...-wskazałam palcem na pokój 38. -...jest Blaise, przywiązany do krzesła ale to na marginesie. Możesz tam pójść i zrobić z nim co chcesz, jeśli wiesz co mam na myśli.- poruszyłam brwiami znacząco, dziewczyna od razu wiedziała o co mi chodzi.
-Jasne, się robi.- szybko jeszcze weszłam do pokoju gdzie jest Zabini i wysłałam mu buziaka.
-Zemsta jest zawsze słodka.- powiedziałam do niego i wyszłam z pokoju, a za mnie weszła Mili. Słyszałam tylko jak Blaise woła na pomoc.
Zaczarowałam pokój tak, że kiedy Milicenta będzie chciała zdjąć mu gacie, magicznie uśpi ją na parę minut i wymarze pamięć z ostatniej godziny, a Zabini'ego sznury się poluzują i będzie mógł wyjść. Oczywiście pokój zaczarowałam również tak, że został wyciszony, a drzwi zamknięte.
Po pół godzinie, mulat wyszedł przerażony z pokoju i... w samych bokserkach. Cały korytarz pokrył mój dźwięczny śmiech.
-Rzeczywiście, bardzo śmieszne Potter.- krzyknął Diabeł i wrócił do pokoju się ubrać i wyszedł idąc w tylko sobie znaną stronę. W pociągu z nim pogadam.
I koniecznie muszę wszystko opowiedzieć Malfoy'owi!
Nie, wróć.
Przecież jego rodzice dali mi wybór.
A w sumie, walić ich. Nie będą mi przyjaciół wybierać.
Weszłam do pokoju i zaklęciem lewitującym, wyprowadziłam Milicente z pokoju, zostawiając ją na korytarzu, pare drzwi dalej od moich.
Wróciłam do pokoju i przebrałam się w mundurek szkolny, a szatę schowałam do torebki. Oh pewnie pytanie, jak zmieściłam taką szatę do małej torebki? Zaklęcie zmniejszająco-zwiększające. Chyba moje ulubione. No, zaraz po chłoszczyść.
O godzinie 10:30 wszyscy teleportowaliśmy się na dworzec Kings Cross. Po chwili byliśmy na peronie 9 3/4. Za każdym razem boję się, że wbiegam nie w tą ścianę i zostanie ze mnie mokra plama.
Bagaż dałam jakiemuś gościowi a sama wbiegłam do pociągu szukając Draco i Blaise'a. Po dobrych paru minutach szukania, znalazłam ich na końcu czwartego wagonu.
-Hej chłopaki.- żaden mi nie odpowiedział, dobra Zabini wiem dlaczego, Malfoy podejrzewam. -Aha.- mruknęłam i usiadłam na przeciwko nich. Siedzieliśmy w ciszy, która była, cóż.. nie komfortowa. -Ygh! Dobra! Przepraszam Blaise, jasne?- zdenerwowana przeprosiłam Diabła, ślizgoni nie przepraszają więc nie liczyłam, że któryś z nich się pierwszy odezwie. I nie ma znaczenia to, że ja też jestem ślizgonem, tylko, że ja akurat potrafię przeprosić.
-Wcale nie jestem na ciebie zły za to, w sumie to nawet nie dziwie się, że tak zrobiłaś.- uśmiechnął się i usiadł obok mnie, otulił mnie ramieniem i poczochrał po włosach.
-Ej, ale włosy zostaw w spokoju.- wymamrotałam. Chłopak odrazu mnie puścił i podniósł ręce w geście poddania. Zaśmiałam się i spojrzałam na Draco, który patrzył na mnie pustym wzrokiem. Uśmiech od razu zniknął z mojej twarzy. -Draco...- zaczęłam ale ten prychnął i odwrócił głowę w stronę okna. Czyżby nagle widok za oknem zrobił się ciekawszy?
-To ja może was zostawię.- zironizował Zabini i wyszedł z przedziału.
-Smoku..- chciałam coś powiedzieć ale Malfoy spojrzał na mnie wzrokiem pełnym nienawiści. Zabolało. Moje oczy zaszły łzami, dlaczego? Nie wiem.
-Teraz "Smoku" co? Myślałem, że jesteś moją przyjaciółką, kochałem Cię jak siostrę.- zaczął wyrzucać z siebie.
-Bo jestem twoją przyjaciółką, Draco proszę...- jedna łza spłynęła mi po policzku.
-Nie, przyjaciele tak się nie zachowują. Jak tak bardzo wolisz szlamy i zdrajców krwi, proszę bardzo! Leć do nich!- wstał zdenerwowany i patrzył na mnie z góry.
Nie płacz.
Nie płacz.
Nie płacz.
Nie płacz do cholery Lil! Powtarzałam sobie w myślach.
Nie mogę sobie na takie coś pozwolić, nie jestem słaba! Jestem ze Slytherinu, jestem sprytna, ambitna i odważna, nie mogę pozwolić na traktowanie mnie jak skrzata.
Również wstałam z miejsca i stanęłam na równo z Malfoy'em. Musiałam lekko podnieść głowę do góry, bo blondyn jest wyższy ode mnie.
-Wiesz co Malfoy? Zależy mi na tobie, ale skoro nasza znajomość ma być taka toksyczna...- powiedziałam pewnia siebie. -...to nie chcę Cię znać. Możesz poinformować swoich rodziców, że jesteś bezpieczny, i że żadna Potter ci nie zagraża.- powiedziałam odważnie, odwróciłam się napięcie i wyszłam z przedziału, zostawiając co samego. Pare przedziałów dalej siedział sam Blaise, dosiadłam się do niego. Różne emocje tkwiły we mnie, a wyszły łzami.
Zabini patrzył na mnie smutno, a ja zarozumiałam, że zrobiło mu się żal, że siedzę tu i rycze przez miliony targających mną emocji, bądź  prościej-przez Malfoy'a.
-Liluś co jest?- spytał cicho, a ja pokręciłam przecząco głową na znak, że teraz nie jestem w stanie mu powiedzieć. -Powiesz jak będziesz chciała, rozumiem. Zostawić Cię samą?- spytał, spojrzałam na niego z wdzięcznością w oczach. Lekko się uśmiechnął, przytulił mnie i powiedział mi na ucho:
-Nie płacz, będzie dobrze.- po czym wyszedł z przedziału, zostałam sama, tak jak Draco wcześniej. Teraz pewnie Zabini do niego pójdzie.
Oparłam głowę o zimną szybę pociągu i patrząc się w krajobraz, odpłynełam w myślach.

Kiedy pociąg się zatrzymał, otarłam łzy i wyszłam z pociągu szukając Harry'ego. Gdzieś w tłumie zobaczyłam kruczoczarne włosy i w ich stronę zaczęłam się przepychać.
-Harry...- ledwo z gulą w gardle wydobył się ze mnie głos. Bliźniak spojrzał na mnie przerażony moim wyglądem, po czym odrazu mnie przytulił.
-Nie pytam, bo mi nie powiesz. Ale przez kogo?- zapytał Harry i spojrzał na moją twarz, wyszukując odpowiedzi.
-Draco.- szepnęłam, a w moich oczach znowu zabłysnęły łzy. Znowu zostałam zamknięta w szczelnym uścisku brata, głaskał mnie po głowie i szeptał mi nad uchem słowa pocieszenia. Tego mi teraz było potrzeba.
Czyjejś uwagi, pomocy, mocnego uścisku składającego mnie do kupy. Poszłam w towarzystwie Harry'ego do zamku na ucztę powitalną. W tym momencie żałowałam, że nie byłam w Gryffindorze. Pożegnałam się z Harry'm i poszłam do stołu Slytherinu. Usiadłam obok Pansy i Flinta. Dumbledore zaczął swoją przemowę i poinformował nas o gościnie dementorów z Azkabanu.
Chętnie się jakiemuś naraże, może wyssie ze mnie wspomnienia z Draco.
Zabrałam się za żeberka w sosie barbeque, kiedy piłam sok dyniowy, ktoś mnie szturchnął, obejrzałam się na Flinta, który był sprawcą tego zdarzenia.
-Hm?- mruknęłam i czekałam na odpowiedź Marcusa.
-Jesteś gotowa na ten rok quidditcha? Tym razem puchar?- spytał, spojrzałam na niego wzorkiem typu "serio?".
-Obydwoje wiemy, że nie ważne jakbyśmy się starali gryfoni wygrają.- odpowiedziałam bez emocji. Wstałam od stołu jako pierwsza z wielkiej sali i wyszłam, kierując się do lochów. Za sobą słyszałam kroki więc uznałam, że pewnie jakiś ślizgon także skończył jeść. Wyciągnęłam różdżkę mając złe przeczucia. Na zakręcie zatrzymałam się i wyciągnęłam różdżkę przed siebie czekając na tego kogoś. Zza zakrętu wyszedł Malfoy a ja odrazu rzuciłam na niego zaklęcie.
-Levicorpus!- chłopak zawisnął do góry nogami, a ja podeszłam do niego ciągle trzymając różdżkę w gotowości.
-Czemu mnie śledziłeś?
-Ja tylko wracałem do dormitorium.- warknął, prychnęłam i odwróciłam się. Kiedy byłam wystarczająco daleko odwołałam zaklęcie, usłyszałam huk spadającego Malfoy'a na ziemie i klnącego coś pod nosem.
-Czysta krew.- warknęłam w stronę ściany, weszłam do pokoju wspólnego po czym pobiegłam do swojego dormitorium.
Łóżko, kołdra, sen, tylko tyle teraz potrzebuję.

Potterowie || Siostra PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz