XLI

1K 53 18
                                    

Nie wierzyłam w to co słyszałam, ktoś chciał z własnej woli wziąć udział w czymś z czego mógłby wrócić nie żywy! Spojrzałam na Blaisa niedowierzając, a on zdołał tylko pokręcić głową niemo mówiąc, żebym tego nie komentowała. Głośno westchnęłam i spojrzałam z powrotem na dyrektora.
-W tym roku regulamin turnieju został zaostrzony. Dlaczego tak się stało, wyjaśni nam dyrektor Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, pan Bartemiusz Crouch.- na zaczarowanym suficie wielkiej sali rozbrzmiała się burza, wielka, straszna i rzucająca piorunami na prawo i lewo, większość uczniów, w tym oczywiście ja, zdążyła się schować pod stół. Znikąd pojawił się były auror, który jednym ruchem różdżki poskromił tą straszną burzę. Wyszłam z pod stołu i spojrzałam na człowieka zbawcę.
-To Szalonooki Moody? - spytał Zabini.
-Alastor Moody, auror. - odpowiedziałam, gdzieś z tyłu za Blaisem usłyszałam jak ktoś powtarza po mnie "Auror?"
-Łowca czarnoksiężników. Sam zapełnił połowę cel w Azkabanie. Ludzie mówią, że jest nieźle pokręcony. - wyjaśniłam i spojrzałam na byłego aurora, który zmierzał w stronę Dumbledora. Dało się usłyszeć ich przywitanie.
-Dobrze, że jesteś, przyjacielu.
-Jestem. Głupi sufit. - po przywitaniu odszedł kawałek i napił się czegoś z buteleczki.
-Jak myślisz, co on pije? - zapytałam Blaisa.
-Na sok z dyni to nie wygląda. - odpowiedział. Spojrzałam na Harryego i uniosłam wysoko brwi, wzruszył tylko ramionami. Zwróciliśmy uwagę na to samo.
-Po wnikliwej analizie faktów.. - rozpoczął Crouch, więc odrazu przeniosłam wzrok na jego osobę. -..ministerstwo ustaliło, że dla własnego dobra, żaden uczeń poniżej 17 lat nie może brać udziału w Turnieju Trójmagicznym! - po sali rozniosły sie salwy bulwersu niezadowolonych uczniów.
-To jest ostateczna decyzja. - dopełnił swoją wypowiedź dyrektor Departamentu a zza stołu Gryfonów dało się usłyszeć bliźniaków Weasley.
-Ale głupota! - wzięłam winogrono w rękę i rzuciłam nim prosto w głowę jednego z bliźniaków, gdy spojrzeli na mnie pokazałam, żeby się pukneli w głowę.
-Cisza! - krzyknął Albus uciszając niezadowolonych uczniów. Po chwili, gdy sala się uciszyła, różdżką usunął wieżyczkę, która odsłoniła czarę z niebieskim ogniem.
-Oto Czara Ognia. Kto chcę wziąć udział w turnieju, ma napisać swoje nazwisko na pergaminie i do czwartkowej nocy wrzucić w płomienie czary. Przemyślcie to dobrze. Po wyborze nie będzie odwrotu. Uroczyście ogłaszam otwarcie Turnieju Trójmagicznego. - spokojnie rozejrzałam się po uczniach z domu Slytherina. Oby żaden z tych durniów nie wpadł na pomysł wrzucenia swojego nazwiska do czary.
Po biesiadzie, ruszyliśmy do swoich dormitoriów. Jednym zaklęciem się rozpakowałam i przygotowałam plecak z książkami potrzebnymi na jutro. Pierwsza lekcja obrona przed czarną magią. Może w końcu się czegoś nauczymy, skoro będzie nas uczyć były auror.
Zeszłam do pokoju wspólnego, w którym siedział już Smok i Diabeł. Przysiadłam się do nich i zaczęłam słuchać o czym rozmawiają.
-Krum mi powiedział, że weźmie udział w turnieju i chcę go wygrać za wszelką cenę. - mówił Dracon. Spojrzałam na Malfoya z uniesioną brwią.
-Uważaj Malfoy, bo się jeszcze zakochasz. - mruknęłam i wzięłam proroka codziennego ze stolika.
-W jedynej osobie w jakiej się zakochuję, każdego dnia na nowo, to ta osoba, którą widzę w lustrze. Codziennie.
-Narcyz. - powiedziałam pod nosem, a w odpowiedzi dostałam poduszką w twarz.
-Coś mówiłaś Lili? - spytał Draco z uśmiechem od ucha do ucha.
-Tak, Dracusiu. Że jesteś narcyzem, a dodam nawet, że egoistą. - zaśmiałam się i odrzuciłam poduszkę w jego stronę.
-Idę już do pokoju, jutro zaczynamy lekcję z Moodym więc nie radzę wam iść późno spać. Dobranoc chłopcy. - wstałam i ruszyłam w stronę schodów prowadzących do dormitorium.
-Dobranoc, Księżniczko Slytherinu! - odkrzyknął Blaise. Od Malfoya nie usłyszałam nawet "Pa". Nie rozumiem dlaczego, ale zasnęłam z jego imieniem na ustach.

Potterowie || Siostra PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz