Kiedy ciocia już powitała Harry'ego, oczywiście proponując mu co chwilę coś do jedzenia, mimo że chłopak ciągle odmawiał, zaprowadziłam go do pokoju gościnnego, w którym aktualne będzie spał.
-Czuj się jak u siebie.- mruknęłam i chciałam wyjść by Harry mógł się spokojnie rozpakować.
-U siebie to ja za wiele nie mogłem.- odpowiedział Harry, cicho parsknęłam śmiechem i z powrotem odwróciłam się twarzą do chłopaka.
-W takim razie czuj się jak w swoim nowym domu. W końcu jesteś już przy swoich.- mrugnęłam do niego i wyszłam z jego pokoju. Stanęłam na przeciwko drzwi do mojego pokoju i różdżką wyczarowałam małą tabliczkę z napisem:Pokój Lilianny, wstęp wzbroniony.
W Beauxbatons dużo nas uczyli magii pięknej. Czyli takiej typowo dla dziewczynek. Weszłam do swojego pokoju i zdjęłam szatę trochę zakurzoną od proszku fiuu. Podeszłam do Mgiełki i dałam jej herbatnika. Wdzięczna zahuczała i szybko zjadła przysmak. Wzięłam z półki książkę o animagii, do której za każdym razem chętnie wracam. Jest w niej świetnie opisane jak stać się animagiem, jakie są tego skutki i tym podobne. Zawsze chciałam być animagiem, ale boję się tego jakim zwierzęciem była bym w tym wcieleniu. Dla tego też nie próbuje tego sposobu magii. Czytanie książki przerwało mi pukanie do drzwi.
-Proszę.- odłożyłam książkę na bok i spojrzałam kto zakłócił mój spokój.
-Hej, nie przeszkadzam?- do pokoju wszedł Harry. Spojrzałam na książkę i głęboko westchnęłam.
-Nie, nie przeszkadzasz.- uśmiechnęłam się i zrobiłam trochę miejsca na łóżku by Potter mógł usiąść, odrazu z tego skorzystał.
-Ron wysłał mi list, że pod koniec sierpnia jesteśmy zaproszeni na mistrzostwa świata w quidditcha.- otworzyłam szeroko oczy i nie dowierzałam. Zawsze marzyłam, żeby zobaczyć na żywo takie mistrzostwa!
-Kto będzie grać?- zapytałam.
-Drużyna z Irlandii i Bułgarii.- odpowiedział. Szybko zerwałam się na równe nogi i podbiegłam do jednego z plakatów, które wisiały na mojej ścianie. Pokazałam palcem na zawodnika w czerwonej szacie.
-Wiesz kto to jest?- Harry pokiwał głową na nie. -To jest najlepszy szukający na świecie! Wiktor Krum, jest szukającym Bułgarii.- wytłumaczyłam. Mimo, że ja nie byłam szukającym tylko ścigającym to Krum bardzo mnie inspirował. Chciałabym być kiedyś reprezentantką Wielkiej Brytanii w quidditchu. Chociaż nie wiem czy to możliwe.
-Ron mi coś wspominał chyba.- powiedział Harry. Rzuciłam się plackiem na łóżko i rozmarzyłam się. Wyobrażałam sobie jak jestem kapitanem angielskiej reprezentacji, najlepszym ścigającym XX wieku, jak każdy podchodzi do mnie po autograf i po zdjęcie! Z rozmyślań wytrącił mnie Harry, pstrykając palcami przed moją twarzą.
-Merlin do Lilianny.- mówił Potter.
-Co?- zapytałam zbita z tropu.
-Nic, ale na trochę odpłynęłaś.- zaśmiał się chłopak. Spojrzałam na niego i teatralnie pokazałam, że zabolały te słowa. -Opowiesz mi trochę o swojej starej szkole?- zapytał Harry, patrząc na moje, Fleur i młodszej siostry Fleur-Gabrielle-zdjęcie w mundurkach beauxbatons. (Załóżmy, że to one~aut.)-Szkoła jak szkoła. Uczęszczają tam same dziewczyny, jak widać są tam niebieskie mundurki, bardzo dużo uczono nas tam magii upiększającej ogólnie takiej raczej przydatnej dla dziewczyn. Byłyśmy daleko z przodu z materiałem, dlatego w drugiej i trzeciej klasie tak dużo rzeczy wiedziałam. Nie żebym była jakąś kujonką jak Granger.- Harry posłał mi mordercze spojrzenie, na co ja wywróciłam oczami.
-Dobranoc dzieci!- usłyszeliśmy z dołu głos Andromedy. Spojrzałam pokrzepiająco na Pottera. Pierwsza noc w nieznanym mu domu, i do tego w magicznym świecie. Odprowadziłam Harry'ego do drzwi od mojego pokoju i patrzyłam jak wchodzi do swojego pokoju.
-Dobranoc Potter.- pomachałam Harry'emu.
-Dobranoc Potter.- uśmiechnął się złośliwie a ja zamknęłam drzwi od swojego pokoju z hukiem. Dzisiaj nie robiłam praktycznie nic, a jestem tak strasznie zmęczona. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżame, po czym ledwo położyłam się na łóżku i już spałam.**
Kolejnego poranka obudziła mnie czyjaś sowa, pukająca dziobem w okno.
-Co za wariat z samego rana wysyła mi listy.- mruknęłam do siebie, szybko wstałam i otworzyłam okno. Sowa rzuciła list na łóżko i podleciała do Mgiełki. Spojrzałam zdziwiona na sowy, które się witały. To nie jest normalne dla sów, które się nie znają. Ale skoro tak robią to się muszą znać. Wzięłam list, który przyniosła mi owa czarna, z szmaragdowymi oczami sowa. Otworzyłam go i zobaczyłam staranne, lekko przekrzywione pismo.Droga Potter!
No zapowiada się ciekawie. Usiadłam na krańcu łóżka i czytałam dalej.
Ojciec dostał zaproszenia od samego ministra magii na mistrzostwa świata w quidditchu.
Oh znowu ten quidditch.
Pomyślałem, że bardzo się ucieszysz kiedy wezmę Cię ze sobą.
Pamiętam jak mówiłaś, że bardzo byś chciała pójść na coś takiego.
Odeślij mi sowę z odpowiedzią.Twój najlepszy na świecie Draco.
A więc to Malfoy. Zapomniał dopisać "i najskromniejszy". Bardzo chętnie bym z nim poszła, ale przecież idę z gryfonami.
Ciężko westchnęłam i wzięłam czysty kawałek pergaminu, a do drugiej ręki pióro i atrament. Zamoczyłam końcówkę pióra w atramencie i naskrobałam na pergaminie podziękowanie za zaproszenie i odmowe.Drogi Dracusiu.
Ale się zdenerwuje.
Dziękuję, że o mnie pomyślałeś i mnie zaprosiłeś, ale niestety muszę odmówić.
Dostałam propozycję od kogoś innego i się zgodziłam.
Jeżeli się uda to pójdziemy razem następnym razem, obiecuję!Twoja kochana Lilianna.
Skończyłam pisać, przywiązałam sowie Malfoya liścik do nóżki i zaniosłam sowe na parapet.
-Leć do Draco.- poinformowałam zwierzę. Odrazu wzbiło się w powietrze i zniknęło w porannej mgle. Ubrałam się w dresowe spodenki i czarną bokserke. Włosy związałam w luźnego koka i zeszłam do kuchni na śniadanie.
W pomieszczeniu krzątała się ciocia, która powinna być już dawno w pracy.
-Dzień dobry skarbie.- przywitała mnie ciotka.
-Cześć? Ty nie w pracy?- zapytałam i chciałam wziąć jednego tosta ale ciocia uderzyła mnie w rękę.
-Zostaw. Mam na późniejszą godzinę. Zawołaj Harry'ego na śniadanie i wtedy możesz zjeść.- powiedział ciocia i zaparzyła herbatę. Spojrzałam w górę, prosząc Merlina by nade mną czuwał. Weszłam z powrotem na górę i zapukałam do pokoju Pottera.
-Wstawaj na śniadanie Potter.-odrazu w drzwiach pojawił się uśmiechnięty Harry i ciągnąć mnie za rękę zszedł na dół.
-Dzień dobry proszę pani.- przywitał się Harry.
-Oh Harry, mówiłam żebyś mówił do mnie po imieniu albo ciociu.- pouczyła go kobieta. Spojrzałam na ciocie pytając wzrokiem czy już mogę zjeść śniadanie. Po jej wyrazie twarzy zrozumiałam, że już mogę więc szybko wzięłam gryza tosta zanim się kobieta rozmyśli.
-Smacznego.- powiedział Potter.
-Smaego.- odpowiedziałam z pełnymi ustami, ciocia mnie zabiję. W beauxbatons uczyli nas jak być damą, uczyli kultury. A co ja właśnie przedstawiam? Ronalda prosiaka Weasleya! Co za upokorzene.
Resztę śniadania spędziliśmy w ciszy. Ciocia jednym ruchem różdżki posprzątała i zaczęła się zbierać do pracy.
-Ja dzieciaki wychodzę do pracy, nie roznieście domu i bądźcie grzeczni.- rozkazała i wyszła przed dom by szybko się aportować do ministerstwa.
-To co robimy?- zapytałam, dokończając swoją herbatę.
-Nie wiem, jest tu gdzie polatać? To byśmy się pościgali.- zaproponował Harry.
-Możesz latać po całej doline.- odpowiedziałam. Tak naprawdę to nie wiedziałam czy rzeczywiście można latać po całej dolinie, ale przecież to we własnej osobie Harry Potter, przecież nie ukażą go.
-To świetnie, idziemy po miotły.- Harry wstał od stołu by pójść po swoją miotłę ale go wyprzedziłam.
-Accio błyskawica Harry'ego. - miotła przyleciała i wpadła mi w ręce, podałam ją Harry'emu i podeszłam pod schowek, który znajdował się pod schodami. Stamtąd wyjęłam swoją miotłe.
-Przecież poza Hogwartem nie można czarować.- powiedział oniemiały chłopak.
-Nie wiem czy wiesz Potter, ale mi wszystko można.- puściłam mu oczko i wyszłam z domu a zaraz za mną braciszek. Wsiadłam na miotłe i wzbiłam się w powietrze. Jak miło znowu poczuć ten wiatr we włosach.
Chwilę później obok mnie pojawił się Harry.
-To co? Do tamtej lampy i z powrotem?- wyznaczył trasę, ustawiliśmy się na prostej lini obok siebie, zaczęłam odliczać.
-Trzy, dwa, jeden...
-START!- krzyknęliśmy razem. Wystartowaliśmy i staraliśmy się wyminąć siebie nawzajem. Do lampy pierwsza dotarłam ja, ale na ostatniej prostej Harry nie wiem jakim cudem ale mnie wyprzedził przez co wygrał wyścig.
CZYTASZ
Potterowie || Siostra Pottera
FanfictionKsiążka pisana raczej na podstawie filmu/książki Harry Potter. Czasem (a może raczej często) wątki wymyślanie przeze mnie. A co by się stało jakby Harry miał siostrę? Czy jego losy potoczyły by się inaczej? Czy może jednak wszystko byłoby takie same...