VIII

3.3K 133 1
                                    

Po treningu Marcus kazał mi zostać chwilę. Przywołałam swoje ciuchy zaklęciem i poszłam się przebrać do szatni. Przebrałam się i odesłałam miotłe i strój do Quidditcha do mojego dormitorium. Czekałam na Flinta przed szatnią, ale zamiast niego wyszedł Malfoy. Spojrzałam na niego wrogim spojrzeniem a ten spojrzał na mnie przepraszająco? Czy ja dobrze zrozumiałam jego spojrzenie?
-Gratuluje Lilianna.- powiedział cicho Dracze i ulotnił się w stronę zamku, odprowadziłam go wzrokiem. Z szatni w końcu wyszedł Marcus.
-Sorry, mam nadzieję, że długo nie czekałaś.- spojrzałam na niewidzialny zegarek na nadgarstku.
-No tak jakieś 15 minut.- wzruszyłam ramionami, ostatnio dosyć często to robię.
-Dobra to, żeby ci nie zabierać już czasu to szybko i w skrócie ci powiem. Dostałaś się do drużyny.- uśmiechnął się iście ślizgońsko a ja pisnęłam z radości i przytuliłam Marcusa dziękując mu. Pobiegłam do zamku i spotkałam po drodze bliźniaków Weasley.
-O Fred, George! Wiecie co z Ronem?- spytałam z nadzieją, że bliźniaki będą coś wiedzieć.
-Nie, nic nie wiemy, ale...- powiedział Fred.
-Harry i Hermiona powinni wiedzieć...- teraz powiedział George albo na odwrót, nie wiem.
-Widzieliśmy ich jak szli...- Fred, George? Nie wiem, któryś napewno to powiedział.
-Do wieży Gryffindoru.- skończył któryś.
-O no to super, podacie mi hasło?- spytałam i już kierowałam się na siódme piętro. Weasleyowie się rozejrzeli do okoła czy nikogo niepożądanego nie ma w pobliżu, obok był tylko jakiś czwartoklasista z Gryffindoru i pierwszoklasista z Hufflepuffu.
-Miodojad.- powiedzieli razem i poszli w tylko sobie znanym kierunku. Pobiegłam w stronę portretu Grubej Damy, kiedy już stałam przed portretem, kobieta się mi przyjrzała.
-Ty chyba nie należysz do Gryffindoru, prawda?- spytała a ja nie chcąc jej odpowiadać na to pytania po prostu podałam hasło.
-Miodojad.- powiedziałam stanowczo, ta jeszcze raz się mi przyjrzała i z westchnięciem otworzyła przejście, mamrocząc coś pod nosem. Weszłam do pokoju Gryfonów i rozjerzałam się, mają tu o wiele przytulniej niż my ślizgoni w lochach. Harry i Hermiona siedzieli na czerwonej kanapie przy kominku.
-Hejka.- krzyknęłam radośnie i wskoczyłam na fotel stojący obok kanapy.
-Hej, jak się tu dostałaś? Przekupiłaś Grubą Damę?- spytała Hermiona, zaśmiałam się na to pytanie.
-Nie, niczym jej nie przekupiłam, znam hasło.- odrzekłam najzwyczajniej w świecie, oni zaś otworzyli szeroko oczy.- Co się patrzycie? Zastreszenie jakiegoś pierwszorocznego nie jest ciężkie.- ich szczęki gdyby mogły leżały by już na ziemi.
-Zastraszyłaś pierwszoroczniaka, żeby podał ci hasło do wieży Gryffindoru?!-krzyknął Harry a ja zaczęłam się śmiać, jak oni szybko we wszystko wierzą.
-Nie, tak naprawdę Fred i George mi podali.- widać było, że odetchnęli z ulgą.- A teraz mówicie, jak z Ronem?- spytałam z troską o kolegę.
-Jest dobrze, Hagrid mówi, że będzie pluł ślimakami dopóki wszystkich nie wypluje więc zanieśliśmy go do pani Pomfrey.- odpowiedziała Hermiona, zniesmaczona przypominając sobie wypadające ślimaki z ust Rona.
-A ty, dostałaś się do drużyny?- spytał Harry, odrazu się rozprominiłam kiedy o tym wspomniał.
-Tak!- znowu zapiszczałam i wstałam i zaczęłam skakać ze szczęścia.- Jezu jestem taka szczęśliwa, że mi się udało!- ciągle piszczałam ale już nie skakałam, usiadłam z powrotem w fotelu.
-Harry czy ty nie miałeś o ósmej stawić się u Lockharta?- spytała Hermiona patrząc na zegar wiszący nad kominkiem, Harry też spojrzał na zegar i zerwał się z kanapy widać, że jest za pięć ósma.
-Po co do niego?- spytałam z miną jakbym wyczuła łajno.
-Mam szlaban i muszę siedzieć z Lockhartem i odpisywać na listy jego "fanek"- Harry zrobił cudzysłów przy ostatnim słowie. Wyszedł z Pokoju a ja uznałam, że też będę się już zbierać.
-No dobra, już nic tu po mnie, też będę uciekać, do jutra Granger.- pożegnałam się z koleżanką.
-No do jutra.- wyszłam z ich wieży i dogoniłam Pottera.
-Harry poczekaj!- podbiegłam do brata ale potknęłam się o jeden ze schodków i wylądowałam na Harrym, którego mój ciężar także przewrócił.- przepraszam...- wstałam z chłopaka i podałam mu rękę by pomóc mu wstać.
-W porządku, nic się nie stało. Gdzie tak pędzisz?- spytał wstając i otrzepując z szaty niewidzialny kurz.
-Pójdę z tobą, nie zostawię Cię na pożarcie Lockhartowi.- zaśmiałam się i skierowaliśmy się na drugie piętro do klasy obrony przed czarną magią.
Harry zapukał do drzwi klasy, które momentalnie się otworzyły i stanął w nich nasz nauczyciel.
-O pan Potter w końcu, zapraszam do środka.- odsunął się od drzwi by przepuścić Harrego, Potter spojrzał jeszcze ostatni raz na mnie i wszedł do środka.- A panna Potter co tutaj robi?- spytał, szeroko się uśmiechając jak to ma w zwyczaju.
-Ja.. eee.. no.. ten..- zaczęłam się jąkać bo nic pożądanego nie przychodziło mi do głowy.
-A w sumie to bardzo dobrze, że jesteś. Również masz szlaban.- stwierdził i wszedł w głąb klasy, składając potem za mosiężnym, z brązowego drewna, biurkiem.
-Ale za co?!- mój pierwszy nie udawany szlaban w tej szkole, o jezu, ale się stoczyłam.
-Oh za twoje zachowanie na lekcji OPCM.- stwierdził i wyczarował krzesło dla mnie. Westchnęłam, zamknęłam drzwi od sali i skierowałam się w stronę krzesełka no a potem na nie usiadłam.
Po czterech godzinach odpisywania na te durne listy, ja i mój brat poderwaliśmy do góry głowy.
-Chodź... Chodź do mnie... rozszarpie cię... rozerwe Cię na strzępy... zabiję...- spojrzałam na Harrego i mogłam się domyślić, że także to słyszał, spojrzałam na Lockharta, który dalej odpisywał na listy jak gdyby nigdy nic. Znowu usłyszałam ten głos.
-Co?- prawie krzyknął Harry.
-Wiem!- ucieszył się Lockhart.- Sześć miesięcy na szczycie listy bestsellerów! Pobiła wszystkie rekordy!
-Nie..- zaprzeczyłam na słowa Lockarta.- ten głos!
-Słucham?-zdziwił się Lockhart.- Jaki głos?- w duchu przybijałam sobie piątkę z czołem
-Ten głos, który powiedział... nie słyszał pan?- spytałam zdziwiona.
-O czym ty mówisz, Lili? Może jesteście trochę śpiący? A niech to... spójrzcie na zegar! Pracujemy tu już od czterech godzin! Aż trudno w to uwierzyć... Ale ten czas leci, co?- Harry i ja nie odpowiedzieliśmy. Chłopak wytężył słuch, by znowu usłyszeć ten złowieszczy szept, ale Lockhart tak nawijał, że nie zawsze tak będzie, jak dostaniemy szlaban. Ja udawałam, że go słucham, żeby nie było. Harry pożegnał go i wyszedł, a ja bez żadnego słowa ruszyłam w ślady brata. Na korytarzu spotkaliśmy Hermione i Rona, Harry im opowiadał, że coś słyszeliśmy a ja usłyszałam swoje imię.
-Lilianna... Chodź do mnie... Zabić... Zabić...- przeraziłam się ale zaczęłam biec za tym głosem, trójka przyjaciół biegła za mną. Dobiegliśmy na korytarz gdzie jest łazienka jęczącej Marty. Cała podłoga na korytarzu była zalana wodą, zobaczyłam, że w tafli odbija się jakiś czerwony napis. Powoli podniosłam głowę, widząc co jest napisane na ścianie zakryłam usta  ręką.
-Komnata Tajemnic została otwarta.
Strzeżcie się wrogowie dziedzica.- przeczytałam na głos.
-Spójrzcie, to kotka Filcha!- jękła Hermiona. Harry podszedł do martwego ciała kotki i się jej przyglądał. Nagle wszyscy uczniowie i nauczyciele zebrali się na korytarzu. Oczywiście Malfoy musiał się odezwać.
-Kolej na was szlamy.- powiedział i spojrzał na Granger. Zrobiłam krok w kierunku Malfoya ale potem uznałam, że nie warto marnować czasu na takiego gada. Filch zaczął obwiniać Harrego o napis na ścianie i zabójstwo jego pupilki, Dumbledore kazał prefektom zaprowadzić wszystkich do swoich dormitoriów a mi, Hermionie, Ronowi i Harremu kazał zostać.
-Jak to się stało, że znaleźliście się tutaj?- spytał powoli Dumbledore.
-Dyrektorze sądzę, że oni znaleźli się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie...- zatrzymał się Snape i przeleciał wzrokiem po czwórce uczniów.- ... jednakże, nie widziałem dzisiaj państwa Potter na kolacji.- spojrzał na Harrego.

----------

Do zobaczenia wizzy!❤

Potterowie || Siostra PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz