Malfoy szybko uniósł różdżkę
i ryknął:
-Serpensortia!- z konca różdżki wystrzelił najpierw błysk, a potem, ku przerażeniu Harry'ego, długi, czarny wąż, który spadł ciężko na posadzkę między nimi i wyprężył się, gotów do ataku. Rozległy się krzyki i tłum cofnął się w popłochu.
-Nie ruszaj się, Potter- wycedził Snape, wyraźnie ucieszony widokiem
Harry'ego stojącego bez ruchu, oko w oko z syczącym gadem. -Zaraz go usunę
-Ja to zrobię!- krzyknął Lockhart.
Machnął różdżką w kierunku węża i rozległ się donosny huk; wąż, zamiast zniknąć, podskoczył na dziesięć stóp w powietrze i spadł z głośnym pacnięciem. Rozwścieczony, sycząc gniewnie, popełzł prosto do Justyna Finch-Fletchley'a i znowu uniósł trójkątny łeb, ukazując kły.
Harry zaczął zbliżać się do węża i zatrzymał się przed nim.
-Zostaw go!- Harry krzyknął w innym języku, ku mojemu zdziwieniu wąż się zrobił potulny i posłuchał Harry'ego. Justin chyba był zły jeszcze bardziej niż wcześniej.
-Żartujesz sobie?!- i wybiegł z sali.
Podszedł Snape i machnął różdżką w kierunku węża, który zamienił się
w strzęp czarnego dymu. Snape też patrzył na Harry’ego jakos dziwnie. Na sali rozszedł się szmer, na platforme wbiegł Ron i zaczął ciągnąć Harry'ego za szatę.
-Chodź- usłyszałam głos Ron'a. -Rusz się... no, chodź...- Ron wyprowadził go z sali. Hermiona wyszła za nimi, więc też za nimi pobiegłam. Kiedy przechodziliśmy przez drzwi, ludzie rozstąpili się gwałtownie, jakby w obawie, że się czymś zarażą. Ron i Hermiona nie kwapili się z wyjaśnieniami, dopóki nie zaciągnęli go do pustego pokoju wspólnego Gryffindoru. Oczywiście jak zawsze Gruba Dama miała problem, żeby mnie wpuścić ale w końcu po długim błaganiu Hermiony wypuściła mnie. Tam Ron pchnął Harry’ego na fotel i powiedział:
-Jestes wężousty. Dlaczego nam nie powiedziałeś?
-Co ja jestem?- zapytał Harry.
-Wężousty!- powtórzyłam to co powiedział Ron. -Potrafisz rozmawiać z wężami!
-Wiem.-powiedział Harry. -To znaczy... już raz to zrobiłem. Niechcący
wypuściłem z klatki boa dusiciela... w ogrodzie zoologicznym, to dłuższa opowieść... a ten wąż powiedział mi, że nigdy nie był w Brazylii... Zresztą ja go wypusciłem, nie zdając sobie z tego sprawy.... To było... no, kiedy jeszcze nie wiedziałem, że jestem czarodziejem.
-Boa dusiciel powiedział ci, że nigdy nie był w Brazylii?-powtórzył Ron.
-No i co z tego? Założę się, że w Hogwarcie co drugi potrafi rozmawiać z wężami.
-Mylisz się.-powiedział Ron. -To rzadka umiejętność. Paskudna umiejętność, Harry.
-O co ci chodzi?- zapytał Harry, widziałam jak już w nim buzuje złość. -Odbiło wam wszystkim? Przecież gdybym nie powiedział wężowi, żeby zostawił Justyna w spokoju...
-Ach, więc to mu powiedziałeś?
-Co jest z Tobą? Przecież byliście tam... słyszeliście.
-Słyszałem, że mówisz mową wężów-odpowiedział Ron. -Nie miałem pojęcia, co mówisz. Nic dziwnego, że Justyn spanikował, może pomyślał, że
drażnisz węża czy coś w tym rodzaju. To brzmiało bardzo nieprzyjemnie, Harry.- Potter wytrzeszczył na niego oczy.
-Ja mówiłem w innym języku? Ale... ja sobie z tego nie zdawałem sprawy... Niby jak mogłem mówić w obcym języku, nie wiedząc, że to robię?-Ron pokręcił głową. -Może mi powiecie, co było złego w tym, że przeszkodziłem wielkiemu, ohydnemu wężowi w odgryzieniu Justynowi głowy? Czy to takie ważne, jak to zrobiłem, skoro Justyn nie musiał przyłączyc się do polowania bez głów?
-To jest ważne- powiedziałam przyciszonym głosem. -Bo... widzisz... z tego własnie słynął Salazar Slytherin. Z rozmawiania z wężami. To dlatego w godle mam węża.- wyjaśniłam Harry’emu szczęka opadła.
-Tak własnie było-powiedział Ron. -A teraz cała szkoła myśli, że jesteś jego pra-pra-pra-pra- wnukiem...
-Ale przecież nie jestem!- krzyknął Harry ogarnięty strachem.
-Trudno ci to będzie udowodnić- powiedziała Hermiona.
-Slytherin żył około tysiąca lat temu. Z tego, co wiemy, wynika, że możesz być jego potomkiem.- dokończyłam myśl Hermiony.Na ferie zimowe postanowiłam zostać w Hogwarcie, ciocia wysłała mi sowe z listem, że będzie miała dużo spraw w ministerstwie i lepiej, żebym została w szkole na ferie. W sumie to się cieszę, bo w domu byłabym sama a tu przynajmniej będzie Draco, złota trójka i Dafne.
Wracałam po obiedzie do lochów, wchodząc do pokoju wspólnego zobaczyłam jak Crab i Goyle siadają na kanapie a na przeciwko nich leży rozłożony na całej powierzchni kanapy Malfoy. Podeszłam do nich i usiadłam obok Malfoy'a, który zrobił mi miejsce, oczywiście popisując się przed swoimi gorylami objął mnie ramieniem a ja się w niego wtuliłam.
Goyle zacisnął pięści co zauważyłam i zaczęłam się mu uważnie przyglądać.
Chłopcy o czymś rozmawiali a ci dwaj idioci strasznie dziwnie się zachowywali, w pewnym momencie zobaczyłam jak na czole Goyla pojawia się blizna w kształcie błyskawicy, Potter... wstałam i podeszłam do niego i powiedziałam na ucho:
-Bierz rudego pod pache i zmywaj się stąd Potter, wasz eliksir przestaję działać.- usiadłam z powrotem obok Draco i patrzyłam na reakcję Harry'ego, oczywiście zbladł bo go rozpoznałam, powiedział coś Ronowi na ucho i zwiali.
-A ci dwaj gdzie pobiegli?- spytał zaskoczony Draco.
-Powiedziałam im, że na piątym piętrze jest laska, która rozdaje darmowe babeczki.- zaśmiałam się a chłopak razem ze mną. Zastanawiałam się co to za eliksir, którego chłopcy użyli by się przemienić. No tak! Przecież w Beabatonx mnie tego uczyli! Eliksir Wielosokowy! Draco znowu objął mnie ramieniem i tym razem znowu się w niego wtuliłam, tylko że teraz w takiej pozycji zasnęłam.
Obudziłam się jakoś o godzinie 19:00 czyli akurat przed kolacją, spojrzałam na Malfoy'a, który też utnął sobie drzemkę.
-Draco...- poruszyłam jego ramieniem ale zero reakcji. -Draco wstawaj, zaraz kolacja.- mruknęłam wyplątując się z jego ramion i stając przed nim. Dalej spał. Podjęłam inną taktykę. Usiadłam mu na kolana a ręce oplotłam wokół jego szyi, przybliżyłam usta do jego szyi i zrobiłam mu malinke. Tak! W wieku 12 lat! Problem? Malfoy odrazu wstał i zdziwiony spojrzał na mnie.
-Co ty...?- zaczął a ja się uśmiechnęłam.
-Nie chciałeś wstać po dobroci to użyłam innej taktyki.- wzruszyłam ramionami i wstałam z jego kolan.
Draco szybko wstał i podszedł do lusterka, które wisiało przy kominku.
-O mój Boże...- jęknął przyglądając się mojemu dziełu.
-No co? Nie podoba ci się?- powiedziałam udając smutną.
-Niee, jest spoko, nie jest najgorzej.
-Wyobraź sobie, jak tym możesz wkurzyć mojego braciszka.- przypomniałam sobie jak zaciskał pięści gdy ten mnie objął ramieniem.
-W sumie racja, chodź na kolację.- złapał mnie za rękę i tak szliśmy do wielkiej sali. Weszliśmy do WS oczywiście dalej trzymając się za ręce, usiedliśmy przy swoim stole a Draco objął mnie w pasie. -To co? Denerwujemy go bardziej? Zobacz jaki jest już czerwony.- mruknął mi na ucho Malfoy, racja powoli robił się koloru włosów Rona.
-Tak, komedie czas zacząć.- uśmiechnęłam się, żeby nie wzbudzać podejrzeń gryfonów. Draco pocałował mnie w czubek głowy i niby przypadkiem odsłonił malinke, którą mu zrobiłam. Harry powiedział coś do Rona i Hermiony a ci spojrzeli na nas, oczywiście udawaliśmy, że nic nie widzimy.
-Głodny jestem.- rzekł Draco kiedy akurat brałam do buzi pasztecika dyniowego, przybliżył się do moich ust i odgryzł drugi koniec pasztecika. Gdyby nie to, że gryfoni widzieli, że mam pasztecika w buzi to by pomyśleli, że się całujemy. Wściekły Potter z hukiem wstał od stołu zarzucając przy tym szklanke, która zbiła się na podłodze, wściekły wyszedł z WS. Ron i Hermiona patrzyli na nas zdziwieni a ja i Malfoy przybiliśmy sobie piątki i wróciliśmy do normalności, czyli ja poszłam do Dafne a on do Zabiniego. Po chwili podeszła do mnie Granger.
-Co.to.było?- spytała zdziwiona. Spojrzałam na Dafne i uśmiechnęłam się.
-Ślizgońska zagrywka dla niegrzecznych uczniów, którzy pod wpływem eliksiru wielosokowego przedostają się do pokoju wspólnego Ślizgonów? Wiadomo ci coś o tym może?- spytałam ironicznie, dobrze wiedziałam, że ten eliksir zrobiła Hermiona bo tamte półgłówki nawet nie potrafią dobrze pokroić korzenia tojadowego.
Dziewczyna się zaczerwieniła i uciekła z powrotem do stołu Gryffindoru. Uznałam, że trzeba pogadać z Potter'em ale ten gdzieś zwiał, więc w myślach powiedziałam "Gdzie jesteś Potter" i czekałam jak łaskawie mi odpowie.
CZYTASZ
Potterowie || Siostra Pottera
FanfictionKsiążka pisana raczej na podstawie filmu/książki Harry Potter. Czasem (a może raczej często) wątki wymyślanie przeze mnie. A co by się stało jakby Harry miał siostrę? Czy jego losy potoczyły by się inaczej? Czy może jednak wszystko byłoby takie same...