XXXIX

1K 50 3
                                    

Świstoklikiem wróciliśmy do domu Weasleów, a głównym tematem przy kolacji i następnego dnia przy śniadaniu było zdarzenie z mistrzostw.
Zaraz po śniadaniu, spakowani w nasze kufry ruszyliśmy z rodzicami Rona na peron 9 i 3/4.
-Hej młoda. - dobiegł mnie głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Draco.
-Ah to ty, hej. - mruknęłam i ruszyłam do pociągu w poszukiwaniu wolnego przedziału.
-Jesteś zła? Nic jeszcze nie zrobiłem. - powiedział zdziwiony Malfoy. Zatrzymałam się i odwróciłam się twarzą do niego.
-Nic nie zrobiłeś? Twoje zachowanie na mistrzostwach to było "nic"? - warknęłam.
-Byłem przy ojcu, wiesz jak to jest.. - odpowiedział i złapał się za kark. W odpowiedzi prychnęłam i wróciłam do poszukiwań wolnego przedziału.
Oczywiście go nie znalazłam, więc usiadłam z Ronem, Harrym i Hermioną.
-Kawa, herbata, napoje! - zza drzwi przedziału usłyszeliśmy wołania Pani z wózkiem różnych łakoci. Ron słysząc ją szybko oderwał się od czytania książki i wyjął pieniądze, tak samo jak Harry.
-Coś z bufetu kochaneczki? - zapytała starsza przemiła Pani.
-Poproszę balonówki Drooblego i pałkę lukrecjową. - zarecytował Ronald. Spojrzał na ilość pieniędzy jaką ma.
-To może tylko balonówki Drooblego. - pyrgnęłam Harrego w nogę, żeby wspomógł przyjaciela.
-Daj spokój, ja zapałce. - powiedział Harry rozumiejąc mój ruch. Jednakowoż Ron został tylko przy balonówkach. Uśmiechnęłam się do Rona i pokiwałam lekko głową z uśmiechem.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, którą przerwała Hermiona
-To okropne! Jak oni mogą nie wiedzieć, kto to zrobił? - spojrzałam na nią chwilę rozproszona, nie wiedząc o co chodzi. Pokazała mi proroka codziennego i dopiero ogarnelam, że chodzi o mroczny znak na niebie podczas mistrzostw świata.
-Nie było tam ochrony? - zapytałam zajadając się fasolkami, które kupił Harry.
-Była. Tak mówi tata. - odpowiedział Ron, przekręciłam oczami i wzięłam kolejną fasolkę.
-Bardzo się tym przejmują. Już kontrolują sytuację. - dokończył Weasley. Nagle poczułam w buzi nieprzyjemny smak. Wymioty. Ruszyłam ile sił w nogach do łazienki, forsując wszystkich, których spotkałam na swej drodze. Wyplułam fasolke i przepłukałam buzię taką ilością wody, jakiej jeszcze nigdy nie piłam.
Gdy wróciłam do przedziału wszyscy patrzeli na mnie zdziwieni. Nie chcąc dużo mówić, powiedziałam tylko :
-Więcej nie dotknę i nie zjem żadnej fasolki Bartiego Botta. - w odpowiedzi usłyszałam salwe śmiechu moich towarzyszy.
-Znowu ci dokucza? Twoja blizna? - spytała Hermiona. Przez chwilę myślałam, że to do mnie ale nie mówiłam jej o mojej bliźnie, a poza tym nie zrobiłam nic takiego teraz, żeby miała mnie o to zapytać. Spojrzałam więc szybko na brata i zobaczyłam jak drapie się po bliźnie.
-Nic mi nie jest. - odrzekł Harry.
-Na pewno Syriusz będzie chciał się dowiedzieć co widziałeś podczas finału. I w swoim śnie. - powiedziała Hermiona, na co się zachłysnęłam śliną.
-Śnie? Jakim śnie? - spytałam zaciekawiona.
-Nie powiedział ci?
-Słuchaj Ron, gdyby mi powiedział, nie pytała bym o to teraz. - powiedziałam i spojrzałam na niego spode łba.
-Powiem ci jak będziemy w Hogwarcie. - powiedział głośno wzdychając Harry.

Gdy dotarliśmy do Hogwartu, chwilę po rozpakowaniu się doszły do salony Ślizgonów plotka, że właśnie w strone szkoły lecą konie z karocą, większość Ślizgonów to olała ale nie ja. Jak najszybciej pobiegłam na dziedziniec. Na miejscu była już połowa uczniów szkoły, więc najlepsze miejsca z widokiem pozajmowane, ale było coś widać, i faktycznie coś do nas leciało. 7 pegazów i karoca. Mamy gości?

Potterowie || Siostra PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz