VII

3.4K 137 2
                                    

Przez następne dni spędzałam wolny czas od zajęć raz z Gold Trio a raz z Malfoyem i Zabinim. Jak byłam z Harrym często widziałam kręcącego się obok nas pierwszorocznego gryfona Colina, który chyba śledził nas na każdym kroku. Przywitałam z przyjaciółmi koniec tygodnia bardzo łaskawie. Mieliśmy zamiar iść w sobote do Hagrida ale ktoś mi to uniemożliwił.
Rano:
-Lilianna, wstawaj do cholery! Ile mam cie jeszcze budzić?- usłyszałam po raz kolejny tego dnia męski głos, wcześniej myślałam, że to w śnie a teraz zrozumiałam, że to w rzeczywistości przez co zerwałam się z łóżka jak opażona. Zobaczyłam Malfoya stojącego nade mną w stroju od Quidditcha. Przykryłam się kołdrą pod sam nos.
-Czego tu Malfoy?- spytałam no może troszkę niegrzecznie, ale takie uroki Ślizgona.
-Idziemy na trening Quidditcha a ty idziesz z nami.- powiedział spokojnie, otworzyłam tak szeroko oczy, że jeszcze chwila i wypadły by mi orbit.- co się tak patrzysz, wstawaj, ubieraj się i idziemy.- pośpieszył mnie.
-To może wyjdź z mojego dormitorium, nie będę się przebierać przy tobie?- prychnęłam a ten przewrócił oczami i wyszedł.- Mam go po dziurki w nosie.. Malfoy książę Slytherinu, jasne.. a ja jestem Salazar Slytherin.- marudziłam pod nosem w trakcie ubierania się. Kiedy się wyszykowałam, wyszłam z dormitorium i zeszłam do Pokoju Wspólnego gdzie napotkałam całą drużyne Quidditcha Slytherinu.
-Gdzie twoja miotła i strój do gry?- spytał Marcus Flint.
-Cco? Jaka miotła i strój? Ja nie miałam siedzieć na trybunach?- pogubiłam się w tym i patrzyłam na każdego gracza po kolei.
-Malfoy, nie powiedziałeś jej?- spytał wściekle Marcus.
-A no zapomniałem, sorry.- Flint podszedł do Malfoya i trzepnął go w tył głowy.
-Gamoń.- stwierdził Flint, wyjął różdżke i powiedział "Accio miotła Lilianny" z Dormitorium wyleciała moja miotła i wpadła w ręce kapitana.- Masz, idź się przebrać i szybko wracaj, mamy boisko zarezerwowane.- podał mi miotłe i popchnął lekko w strone dormitorium. Pobiegłam do pokoju, który dzieliłam z dziewczynami i przebrałam się w strój, który teraz leżał na moim łóżku a wcześniej go nie było. Szybko wskoczyłam w strój do gry i zgarniając gumkę do włosów i miotłe zbiegłam do chłopaków.
-Już jestem możemy iść.- oznamiłam i ruszyłam pierwsza z Flintem, który mi mówił zasady gry w Quidditcha.
-Są cztery piłki, dwie z nich latają naokoło, starając się zwalić zawodników z mioteł, nazywają się tłuczki. W każdej
drużynie jest dwóch pałkarzy, którzy mają pałki i odbijają atakujące tłuczki, u nas pałkarzami jest Crabb i Goyle. Następna piłka to kafel, w każdej drużynie jest trzech ścigających, którzy podają sobie kafla i starają się przerzucić go przez pętlę na szczycie słupka... Są trzy takie słupki na końcu boiska, jest też obrońca Bletchley. Ścigającymi u nas jestem ja, Pucey, Montaque ale Pucey został zawieszony za faul więc potrzebujemy nowego ścigającego więc wybraliśmy ciebie.- oznajmił, Flint chciał mówić dalej ale mu przerwałam.
-Ale ja nigdy nie grałam w Quidditcha..- rzekłam trochę smutno.
-Spoko, nauczymy Cię grać. Umiesz latać na miotle?- spytał pokazując głową na mojego Nimbusa 2001.
-No tak sobie, umiem tylko tylko co mnie uczyli w Beaxbatons.- wzruszyłam ramionami.
-A no tak, ty jesteś z tej Akademii księżniczek.- zadrwił.
-To jest bardzo dobra Akademia Magii!-oburzyłam się.
-Dobra, dobra, teraz słuchaj dalej. Jest jeszcze jedna piłka a jest to złoty znicz, gra się kończy kiedy szukający drużyny złapie znicza, u nas szukającym jest Malfoy u Gryfonów jest Potter więc możesz być dumna z brata.- skończył mówić, słuchałam każdego słowa Flinta, żeby dobrze zrozumieć tą grę. Kiedy doszliśmy na boisko okazało się, że Gryfoni mają trening, odrazu podleciał do nas kapitan drużyny Gryffindoru. Oliver Wood.
-Flint!- krzyknął Wood do kapitana Slytherinu.- To nasz czas treningu!Dostaliśmy specjalne pozwolenie!Zjeżdżajcie stąd!
-Nie denerwuj się tak bo złość piękności szkodzi Wood. Mamy pisemo od Snape, sam zobacz.- Marcus podał pergamin gryfonowi a ten zaczął czytać na głos, reszta drużyny Gryfonów szybko znalazła się obok.
- Ja, profesor S.Snape udzielam Ślizgonom pozwolenia na trenowanie w dniu dzisiejszym na boisku quidditcha, ze względu na konieczność przećwiczenia ich nowego szukającego i ścigającego. Macie nowych?- spytał Wood, a ślizgoni roztąpili się i ukazali mnie i Malfoya.
-Lilianna?- spytał niedowierzając Potter.
-We własnej osobie braciszku.- uśmiechnęłam się niewinnie.
-Co tu się dzieję?- usłyszeliśmy krzyk od prawej, spojrzałam tam i zobaczyłam Rona i Hermione, którzy biegli w naszą stronę.- Czemu nie ćwiczycie Harry?- Harry się nie odezwał tylko pokazał głową na mnie i na Malfoya.
-Co wy tu robicie?-spytała Hermiona, patrząc na mnie i na Draco.
-Jesteśmy nowymi zawodnikami, zresztą to nie jedyna nowość..- powiedział Dracon, i wyjął zza pleców nowiutką miotłę Nimbusa 2001. Reszta drużyny też zaprezentowała swoje miotły, tylko nie ja.
-To Nimbusy 2001..- szepnął Weasley.
-Do drużyny Gryfonów nikt się nie wkupuje, u nas liczy się talent.- powiedziała z pogardą Hermiona. Malfoy podszedł do Granger ze złośliwą miną.
-Nikt Cię nie pytał o zdanie ty głupia szlamo.- wysyczał a ja rzuciłam się na Malfoya. Stanęłam między Hermioną a nim i krzyczałam.
-Jak śmiesz tak nazywać czarodzieja! Jak śmiesz odzywać się tak do kobiety!- uderzyłam go z otwartej ręki w twarz, już po raz kolejny oberwał ode mnie. Musiało mnie od Malfoya odciągać trzech chłopaków, w moich oczach znowu było widać żywy ogień.  Usłyszałam obok ucha głos mojego brata.
-Lili uspokój sie.. już dobrze, oberwał za swoje, wystarczy.. opanuj się..- uspokajał mnie, nagle znikąd znowu pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha Zabini, ten to wie kiedy się zjawić.
-Co się wyrabia?- pyta szczęśliwy Zabini. Spojrzałam na niego miną zbitego szczeniaczka a ten to złapał i mnie przytulił.- No to się dowiem czy nie?- zapytał jeszcze raz.
-Lilianna mnie chciała pobić.- rzucił Malfoy obojętnym tonem, a ja znowu chciałam się na niego rzucić, więc się wyrwałam Blaiseowi ale złapał mnie w ostatniej chwili.
-Hej, hej, gdzie tak mkniesz dzika gazelo?- zaśmiał się Blaise i wzocnił uścisk, żebym się nie wyrwała.
-Ten gad nadużywa słowa szlama.- plunęłam w twarz Draconowi. Diabeł patrzył raz na mnie a raz na przyjaciela.
-Nie Diable, nie powiedziałem tego do Lil.- wywrócił oczami, moje oczy ciągle były niczym ogień spojrzałam na pustą przestrzeń za Malfoyem i nie wiem jak zapalił się tam ogień.
Wszyscy odskoczyli a Zabini przytulił mnie mocniej myśląc pewnie, że się przestraszyłam.
-Nazwał Hermione, szlamą..- odezwałam się łagodniej. Blaise spojrzał mi w oczy.
-Lili.. w twoich oczach jest huragan!- powiedział zachwycony i zdziwiony jednocześnie.
-Zdarza się.- odpowiedziałam, dobrze wiedziałam, że moje oczy ukazują w jakim jestem humorze. A czasem to co jest w moich oczach mogę przenieść do świata, tak jak ten ogień. Mam to odkąd pamiętam.
-Nie powinnaś być z nami w Slytherinie, nie pasujesz tu.- rzucił wrogo Malfoy do mnie. W moich oczach zebrały się łzy. Zabini mnie puścił i podszedł do Malfoya, żeby mu coś powiedzieć. Podeszłam do brata, który mówił, żebym się nie przejmowała i że jestem jedną z najlepszych Ślizgonek. Ron wyjął swoją posklejaną czarodziejską taśmą różdżke i skierował ją na Draco.
-Zajadaj ślimaki Malfoy, żryj je!- i rzucił zaklęcie ale jego połamana różdżka rzuciła zaklęcie na samego Rona i odrzuciła go pare stóp dalej od nas.
-Ron!- pisnęłam z Hermioną w tym samym momencie. Harry i Granger podbiegli do Rona i pomogli mu wstać, chłopak pluł wielkimi, obślizgłymi ślimakami. Slytherin zwijał się ze śmiechu, Flint zgięty w pół, przytrzymywał się swojej miotły, że nie upaść a Draco śmiał się, klęcząc i bijąc pięścią w ziemię.
-Weźmy go do Hagrida, jest najbliżej.- Hermiona i Harry wzięli chłopaka pod pachy i zanieśli go do chatki Hagrida. Ja zostałam z drużyną ślizgonów.
-No to zaczynajmy trening haha.- powiedział Flint ciągle się śmiejąc.

-------------------

Cześć Wizzy!

Potterowie || Siostra PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz