-.......Ann Nie daje za wygraną wyprzedza Strzałę i dogania Łatkę, nie mamy pojęcia co ona teraz kombinuje wygląda jakby ukartowała jakiś plan se swoją klaczą i po krótkich znakach nagle przystępują do działania, co ona robi!!! Nasza zawodniczka odbiła się i kieruje się ku zewnętrznej stronie. Do końca wyścigu zostało już tylko kilkanaście metrów. Tak!! Tak!! Ann wyprzedza Tornada tak! Aaaaa!! Wygrała to !!! Ona i jej niesamowita klacz Ruffian to...........
- Znowu to ogladasz??- Spojrzałam na swoje drzwi i zobaczyłam w nich mojego tatę. Jego podkrążone oczy zdradzały kilka nie przespanych nocy.
- Nie.....Już nie-. Odpowiadam zrezygnowanym głosem. Może, rzeczywiście nie miało to żadnego sensu. Tata westchnął ciężko i usiadł na skraju mojego łóżka
-Ann... my.. - Przerwał na chwilę jakby zastanawiał się jak ująć coś w słowa- my z matką nie możemy już patrzeć jak cierpisz.... -Urwał. Robię im tylko przykrość, ale ja sama nie potrafię się otrząsnąć. - Pakuj się.- Oznajmił szybko po czym wstaje z mojego łóżka. Spojrzałam na niego jak na osobę nie spełna rozumu, żeby nie powiedzieć, że jak na debila
-Co ?!- Lekko zdziwiona spojrzałam na mojego tatę, w jego twarzy dostrzegłam podstęp.
- To co słyszałaś, wywozimy Cię na zachód
- Tato nie mam ochoty na twoje żarty.- Zaprotestowałam. Ja naprawdę cierpię...
- Ja nie żartuje, spędzisz tam resztę swoich wakacji.- Nagle zrobiło mi się ciężko na duszy jakby znowu ktoś położył wielką skalę na moich piersiach, bo tak po prawdzie wakacje miałam już zaplanowane, jednak one nigdy się nie zrealizują, już nie. Tata wyszedł a ja zdezorientowana wstałam z łóżka i wyciągnęłam walizkę. A więc to tak, rodzice mają już mnie dość. Czy mogę się dziwić? Stanęłam przed szafką z moimi sprzętem jeździeckim. Spojrzałam na kilka szczotek, moje bryczesy i zdjęcie Ruffian. Od razu na moje oczy naparło kilka łez, przypomniały mi się te wszystkie chwile, dobre chwilę i te podczas treningów czy zawodów i te, w których kompletnie nic nie robiliśmy. Zdjęcie przedstawiało mnie i Rufian ona szczerzyła swoje zęby co wyglądało jakby się śmiała. Myślę, że na prawdę tak było śmiała się z mojej głupiej miny, którą wtedy robiłam. Boże, dlaczego ona..... Westchnęłam przez łzy.
Złożyłam ramkę i położyłam ją na wierzch mojej walizki. Gdybym mogła wybierać to wolałabym umrzeć razem z nią. Otarłam zbolałe oczy. To zdjęcie jest dla mnie jedyną wartościowa rzeczą na świecie.

CZYTASZ
Navaho Gdzie Ty tam I Ja
RomansaPo złamanym sercu i wielkiej stracie Ann nie może się pozbierać. Rodzice postanawiają wysłać ją w dobre ręce by zapomniała o bólu. Czy po wszystkim zdoła jeszcze żyć normalnie i czy jej życie zmieni się diametralnie?