2. "Najwidoczniej mam ochotę Ci przywalić"

4K 182 19
                                    



Octavia ledwo co powiedziała klanom o możliwości wyjścia na zewnątrz, a w okół nastał chaos. Ale można powiedzieć, że taki długo wyczekiwany. Wszyscy się pakowali i kierowali się do wyjścia, żeby później usłyszeć co dalej.

Weszłam do swojej komnaty i rozejrzałam się po niej. Nie miałam zbyt wiele rzeczy do zabrania. W sumie spakowałam tylko ubrania, broń i najpotrzebniejsze drobiazgi.

Otworzyłam szufladę z rysunkami i przejrzałam je. Uśmiechnęłam się sama do siebie na widok ich wszystkich i włożyłam z powrotem do szafki.

-Może kiedyś ktoś was znajdzie-wyszeptałam sama do siebie.

W tym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.

Była do Clarke - jedna z niebnych przyjaciół Octavii.

-Już czas -powiedziała uśmiechając się do mnie.

Spojrzałam na nią i ruszyłam do drzwi, ostatni raz spoglądając na swój pokój i wyszłam.

Przecisnęłyśmy się przez tłum i dotarłyśmy pod same wyjście, gdzie stali Octavia i reszta przywódców klanów oraz Skikru, którzy tutaj przybyli.

-Dziś nadszedł ten dzień-zaczęła Octavia -wyjdziemy po raz pierwszy od 5 lat poza mury tego schronu. Mam nadzieje, że nie będzie więcej wojen, a nowa ziemia wskaże nam właściwą drogę, idźcie w pokoju.

-Idźcie w pokoju-odpowiedzieli wszyscy ziemiańskim językiem i ustawili się w kolejce.

Spojrzałam na O.

-Razem-powiedziałam widząc jak się denerwuje.

Chwyciłyśmy się za ręce i jako pierwsze wyszłyśmy z krypty. Już po chwili promienie słoneczne oślepiły moje oczy, a skórę schłodził wiatr. Uśmiechnęłam się, nie mogąc uwierzyć, że to na prawdę się dzieje.

-Co teraz? -zapytałam.

-Przeżyjemy-westchnęła.

Kiedy wszyscy wyszli już na zewnątrz i pooddychali świeżym powietrzem, Octavia zwróciła się do nich.

-Kto chce, może podążać za mną, jednak możecie iść własną drogą, wybierzcie mądrze-powiedziała i odwróciła się w stronę Indry, a ta przytaknęła dając znak, że nasz klan idzie z nią i Skikru.

Postanowiliśmy rozbić obóz na najbliższej polanie ,która miała dostęp do rzeki.

Kiedy chłopacy poszli po drewno na budowę domków, ja zajęłam się rozkładaniem namiotu, co niestety nie szło mi zbyt dobrze.

-Pomogę ci-usłyszałam głos Clarke.

Połączyła jedną część z drugą i namiot stanął, dobra jest. Nawet jeśli chodzi o namiot.

-Dzięki-powiedziałam uśmiechając się do niej.

-Musisz się cieszyć, że w końcu wyszliście na zewnątrz.

-Tak,5 lat w zamknięciu trochę mnie już nudziło-zaśmiałam się.

-Clarke, pomóż mi! -usłyszałyśmy głos Abby, czyli jej matki.

-Pogadamy później? -zapytała.

-Jasne, idź do mamy, w końcu nie widziałyście się kupę czasu.

Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i odeszła.

Parę minut później przyszła do mnie Octavia i usiadła obok.

-Będzie tylko lepiej, tak? -zapytała chcąc się upewnić.

-Musi.

-Daj, zrobię Ci włosy-powiedziała i wstała, a ja rozplątałam mojego warkocza i dałam jej pole do popisu.

Kiedy brunetka plotła mi małe warkoczyki, zauważyłam Bellamiego, który niósł porąbane już drewno i głośno się przy temu śmiał rozmawiając z Johnem.

Przez chwilę zapatrzyłam się na jego uśmiech, ukazujący rząd białych zębów. Jednak ocknęłam się, kiedy Octavia zbyt mocno pociągnęła moje włosy.

-Ałć! -krzyknęłam.

-Ziemia do Layli! Mówię do Ciebie od pięciu minut, słuchasz mnie w ogóle?

-Jasne, że tak -odpowiedziałam, chociaż faktycznie nie wiedziałam co mówiła.

-Więc odpowiesz mi na pytanie?

-A jakie dokładnie pytanie masz na myśli? -próbowałam udawać, ale nie wychodziło.

-Tak też myslałam -zaśmiała się-na kogo się tak zapatrzałaś, co blondi?

-Na nikogo, chyba nie o to chciałaś zapytać.

-Więc wcale nie podążasz wzrokiem za moim bratem odkąd wrócił z lasu-pochyliła się nade mną, żeby spojrzeć na mnie znaczącym wzrokiem -gotowe! -powiedziała i usiadła.

Octavia zrobiła mi podobną fryzurę do swojej, czyli dwa dobierane warkoczyki, złączone z tyłu, a resztę włosów zostawiła rozpuszczoną.

-Dzięki, O -spojrzałam na nią- Idę po wodę, zaraz przyjdę, okej?- powiedziałam.

-Jeszcze porozmawiamy królewno-powiedziała nie dając za wygraną, a ja wstałam biorąc butlę.

Nad rzekę była minuta drogi od obozu więc wcale nie daleko. Kiedy już się tam znalazłam, zanim nabrałam wody, pochyliłam się nad nią patrząc na swoje odbicie. Następnie zanurzyłam w wodzie ręce i obmyłam twarz. Odetchnęłam głęboko i zabrałam się za napełnianie butli.

Gdy to zrobiłam, skierowałam się w stronę obozu uważając, żeby nie wylać wody. Szłam ostrożnie, kiedy w pewnym momencie ktoś na mnie wpadł i cała zawartość butelki się na mnie wylała.

Otworzyłam szeroko buzie patrząc jak z moich ubrań kapie i spojrzałam na sprawcę tego zdarzenia. Bellamy Blake.

-Uważaj jak chodzisz idioto! -powiedziałam w złości.

-Ja? To Ty powinnaś patrzeć pod nogi -odparsknął.

-Przepraszam bardzo, ale chyba masz oczy i mogłeś mnie wyminąć.

-Najwidoczniej się zamyśliłem.

-Najwidoczniej mam ochotę Ci przywalić.

-Ciekawe co by powiedziała na to Octavia.

-Na pewno sama by ci przywaliła -powiedziałam i zauważyłam, że czarnowłosy intensywnie sie mi przygląda.

A raczej przygląda się mojemu biustowi. Spojrzałam w dół na swoją bluzkę, która teraz była prześwitująca i przylegała do ciała.

-Oczy mam tutaj, halo-pomachałam mu przed twarzą.

-Chyba nawet się cieszę, że to na Ciebie wylałem -powiedział, a ja skrzywiłam głowę w niedowierzaniu.

Tak samo jak jest przystojny, tak samo jest dupkiem.

-Zejdź mi z drogi, idę się przebrać-powiedziałam wkurzona -A, i to Ty idziesz po wodę -dodałam, przystawiając mu do klatki butlę i odeszłam.


__________________________________________________


No i jest drugi rozdział,akcja powoli się rozkręca

i mam nadzieję,że nie zanudzę was na śmierć XD

Oceniajcie i komentujcie,buziaki!

|

Caged heart / Bellamy BlakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz