11."Nie daj się zabić"

2.7K 129 8
                                    

*Bellamy*

Patrzyłem na nią jak śpi. Oddychała tak płynnie i powoli,była taka bezbronna, a w rzeczywistości taka zadziorna. Teraz jednak wyglądała jak anioł.

Deszcz już przestał padać. Była noc i do końca nie wiedziałem czy chce ją zostawiać, ale wiedziałem,że muszę sprawdzić,czy wszystko dobrze.

Wysunąłem się więc spod objęć Layli i powoli wstałem, starając się jej nie obudzić.

Popatrzyłem na nią ostatni raz i wyszedłem.

Na zewnątrz było dość cicho,zobaczyłem jedynie kogoś wchodzącego do swojego namiotu i kogoś stojącego na warcie.

Postanowiłem tam iść.

Jak się okazało była to Clarke.

-Jesteś cała?-zapytałem na przywitanie.

Blondynka popatrzyła na mnie.

-O,to ty. Nic mi nie jest,Jaha jedynie trochę się poparzył.

Wzruszyłem ramionami.

-Zamienię cię-zaproponowałem chwytając za strzelbę opartą obok niej.

-Posiedzę jeszcze trochę,nie jestem zmęczona-w tym samym momencie, gdy to powiedziała,ziewnęła.

-Właśnie widzę-zaśmiałem się.

-A ja widzę,że Ty się wyspałeś-uniosła jedna brew.

Skrzywiłem się na te słowa.

-Co to ma znaczyć?

Clarke wzruszyła ramionami, uśmiechając się.

-5 godzin z Laylą w jedynym namiocie to dużo czasu.

Skarciłem ją wzrokiem.

-Dobra serio idź już spać,Griffin.

Blondynka zaśmiała się i poklepała mnie po plecach, zabierając się za schodzenie na dół.

-Dobranoc Blake-powiedziała jeszcze i tyle ją widziałem.

*

Do rana było cicho,to pewnie przez ten deszcz,chociaż wcześniej także nie za wiele się działo,jeśli chodzi o niebezpieczeństwo.

Jednak wszystko co dobre,szybko się kończy.

Kiedy obóz powoli budził się do życia,usłyszałem szelesty dochodzące zza ogrodzenia.

Rozejrzałem się dokładnie z bronią w ręku i zauważyłem dwóch Ziemian i Ziemiankę na koniach.

Szybko zeskoczyłem z punktu obserwacyjnego i pobiegłem do namiotu Octavii.

W środku siedziała ona,Layla,Clarke i Abby.

Popatrzały na mnie lekko zdziwione, kiedy wparowałem do namiotu jak poparzony.

-Są tu.

-Kto?-zapytała O,chociaż znała odpowiedz.

Popatrzyłem tylko na nią i wyszedłem,a ona i reszta zaraz za mną.

Szliśmy w kierunku wyjścia,a wokół nas zdążyła zrobić się już spora grupka osób.

Octavia dała znak Marcusowi, żeby otworzył.

Mieliśmy nadzieje,że to nie błąd.
Ziemianie zeszli z koni i powoli skierowali się do wejścia,jakby wiedzieli, że im otworzymy.

Trzymaliśmy ręce kurczowo na broniach,na wypadek gdyby było trzeba ich użyć.

Caged heart / Bellamy BlakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz