*Layla*
Kiedy wartę przejął po mnie Aiden,od razu poszłam do swojego namiotu i rzucając się na materac zasnęłam.
Kiedy się obudziłam było już późne popołudnie,a w obozie było zdecydowanie zbyt głośno.
Momentalnie serce podskoczyło mi do gardła. Przez ostatnie wydarzenia mogłam spodziewać się najgorszego.
Wyszłam wiec powoli z namiotu,jednak ulżyło mi,kiedy zdałam sobie sprawę,że to nic złego. Zauważyłam jednak niemałe zamieszanie i nie miałam zielonego pojęcia czym było spowodowane,póki nie zobaczyłam jego. Poki nie zobaczyłam Finna.
Rozmawiał właśnie z Clarke,która już po chwili uwiesiła się na jego karku.
Wiedziałam,że chłopak należał do tej grupy,wiedziałam,że został wygnany i nie oceniałam ich za to,takie były czasy. Wiedziałam też jakie uczucie łączyło go z Clarke.
Finna poznałam jeszcze przed falą śmierci. Nasza znajomość była przelotna. Pamietam,że spotkałam go w lesie,leżał cały zakrwawiony pod drzewem i wręcz błagał mnie o pomoc. Na początku chciał żebym ukoiła jego ból i go zabiła,ale nie mogłam tego zrobić,wiec zaprowadziłam go do jednej z moich kryjówek i opatrzyłam mu rany. Finn szybko wrócił do zdrowia,ale nie mogłam zabrać go do swoich,wtedy jeszcze ziemianie byli wrogo nastawieni do ludzi z nieba. Nasze drogi więc się rozeszły i nie pomyślałabym nigdy,że jeszcze kiedykolwiek go zobaczę.
Wtedy jego wzrok powędrował na mnie i to sprawiło,że uśmiechnął się jeszcze bardziej niż do tej pory się uśmiechał.
Odsunął się lekko od Clarke i spojrzał na nią coś do niej mówiąc,a ona odwróciła się w moja stronę i zwołała mnie gestem ręki.
Skierowałam się wiec w ich stronę i przystanęłam obok.
-Kogo my tu mamy,co tu robisz?-zwróciłam się do Finna,witając się z nim uściskiem.
-Długa historia,dobrze Cię widzieć-zaśmiał się w moją stronę-zadajesz się z moimi ludźmi? W życiu bym nie powiedział.
Spojrzałam ba niego unosząc jedna brew.
-Co to ma znaczyć?-uśmiechnęłam się jednym kącikiem ust.
Collins przewrócił oczami.
-Nic,nic. Po prostu kiedy Cię poznałem byłaś ziemianką.. w pełni okazałości.
Tym razem to ja przewróciłam oczami.
-Kiedy ja Ciebie poznałam byłeś umierający w pełni okazałości.
Clarke zmrużyła oczy nie wiedząc o co chodzi,wiec spojrzałam na nią i wytłumaczyłam.
-Pomogłam kiedyś Finowi,kiedy napadli na niego inni ziemianie.
-Chyba od zawsze byłaś taka dobra-wtrąciła uśmiechając się do mnie pogodnie.
Moja mian jednak zrzedła na te słowa. Nie zawsze taka byłam. Kiedyś zabijałam tak jak każdy ziemianin,mam nawet na rękach krew ich ludzi. Octavia wie o wszystkim,ale nikt inny o tym nie słyszał. I nie usłyszy.
-Ta-odpowiedziałam pod nosem-dobra,ja idę poszukać Bellamiego, obiecał mi,że nauczy mnie strzelać-zaśmiałam się a zaraz za mną Clarke.
Szczerze to niczego mi nie obiecywał i powiedziałam to,żeby dać im trochę prywatności,ale i tak miałam zamiar poprosić o to Bellamiego.
-Tylko żeby obeszło się bez ofiar-odezwał się Finn,a ja skarciłam go wzrokiem i odeszłam.
Blake'a znalazłam na drugim końcu obozu robiącego drzewo. Słyszałam,że wieczorem wraca Octavia z resztą więc mamy zrobić jakieś ognisko.
CZYTASZ
Caged heart / Bellamy Blake
أدب الهواة-Dupek-powiedziałam pod nosem,kiedy Bellamy bezwstydnie mi się przypatrywał. -Księżniczka chyba ma niewyparzony język- odezwał się unosząc jedną brew ku górze. -Księżniczka chyba ma ochotę Ci przywalić. -Wiemy to nie od dziś Bellamy Blake fanfiction...