31."Collins skurwysynie!"

1.5K 83 14
                                    

Poczytajcie notkę na dole!

*Bellamy*

Moja szczęka momentalnie opadła w dół,a oczy rozszerzyły się. Totalnie mnie zatkało,nie potrafiłem wydobyć z siebie żadnego słowa.

Pamiętam ten dzień,kiedy byliśmy wręcz zmuszeni go wygnać. Jednak Finn wiedział,że musi odejść,zrobił to także z własnej woli,mimo,że był jednym z nas. Musiał ponieść karę za swoje czyny,żeby można było mówić o jakimkolwiek pokoju z ziemianami. Ale to było lata temu.

Jakim cudem udało mu się przeżyć? Jak przetrwał Praimfayę?
Ale to nie była jedyna rzecz,która mnie w tym momencie dziwiła.

Finn był ubrany w typowo ziemiański strój,przez ramię przerzucony miał łuk z strzałami,a jego ciało pokrywały liczne tatuaże charakterystyczne dla Ziemian. Na twarzy miał lekki zarost,a jego włosy w ogóle się nie zmieniły.

Kolejnym pytaniem,które przychodziło mi w tym momencie do głowy było to,co On tu właściwie robi.

-Bellamy-przerwał mój wewnętrzny monolog,mówiąc do mnie ze spokojem.

Jak dla mnie zbyt wielkim spokojem.

-Finn? Ty żyjesz-tylko na te słowa było mnie stać po ciągle wielkim szoku.

Brunet zaśmiał się pod nosem i podszedł kilka kroków bliżej.

-Zdziwiony?

-I to jak-odpowiedziałem mrugając kilka razy,aby upewnić się,że to nie sen-myślałem... myśleliśmy,że już Cię nie zobaczymy.

Chłopak ponownie się zaśmiał,drapiąc się po karku.

-Jasne,przyznaj,że było Ci to na rękę kiedy odszedłem,mogłeś w końcu mieć Clarke całą dla Ciebie-mrugnął w moją stronę,a ja się skrzywiłem.

Powiedział to niby z przekąsem,ale nie wiem czy do końca. Finn zawsze uważał,że chciałem odbić mu Clarke i,że darze ją uczuciem. Cóż,nic bardziej mylnego. Griffin zawsze była jest i będzie jedynie moją dobrą przyjaciółką.

-Nie żartuj,dobrze Cię widzieć stary!-powiedziałem podchodząc do niego i przybijając z nim piątkę.

-Ciebie też,brachu-odparł,przyciągając mnie do siebie i poklepując po plecach.

-Co Ty tu tak właściwie robisz? I..-przerwałem patrząc na niego od góry do dołu-jesteś teraz ziemianinem?

-Jeden z klanów ze wschodu przyjął mnie podczas fali śmierci-westchnął,po czym na mnie spojrzał-wiesz,słyszałem o ludziach,którzy wyszli po sześciu latach z bunkru,a ich przywódczyni nazywa się Octavia. Musiałem to sprawdzić-uśmiechnął się.

-Myśle,że powinieneś przyjść do naszego obozu,Clarke chyba by zaniemówiła.

Kiedy to powiedziałem,na imię blondynki chłopak odruchowo drgnął,jego kąciki ust podniosły się lekko ku gorze, a oczy zaświeciły. Kto wie,może miłość jest wieczna.

-Clarke mnie nienawidzi-wyszeptał smutno,spuszczając głowę w dół.

Myślał,że dziewczyna skreśliła go przez to jak potraktował tamtych Ziemian,ale to nie była prawda. Kiedy odszedł,jej serce się złamało.

-Nie nienawidzi Cię,Finn. Po tylu latach to już nie ma jakiegokolwiek znaczenia-spojrzałem na niego,a on na mnie i wymieniliśmy się znaczącymi spojrzeniami-Chodź.

*Finn*

Nie wiem co sobie myślałem,kiedy rzuciłem wszystko i po prostu zebrałem się w poszukiwaniu moich dawnych ludzi. Nawet nie miałem stu procentowej pewności,że ich znajdę,albo,że to w ogóle oni. Tym bardziej,że zostałem wygnany.

Caged heart / Bellamy BlakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz