Wybiegłam z obozu jak najszybciej potrafiłam i mimo,że było już późno a las nocą nie należał do moich ulubionych miejsc na świecie,nie czułam teraz dla siebie miejsca w obozie. Zabolało,cholernie zabolało mnie to co widziałam. Nie sądziłam,że mam aż tak wielkie uczucia wobec Bellamiego. Nigdy nie rozmyślałam o tym co tak na prawdę jest między nami.
Co jeśli dla niego to nic nie znaczyło? Jeśli tak na prawdę byłam tylko kolejną dziewczyną? Przecież to Bellamy Blake,mógł mieć każdą dziewczynę na ziemi i w kosmosie. Dobrze wiem i widzę, jak moje rówieśniczki na niego patrzą. Blake jest przystojny,cholernie przystojny,jest odważny,waleczny,pełen energii i zawsze dąży do celu.Najgorsze uczucie ogarnęło mnie właśnie teraz,w momencie,kiedy zdałam sobie sprawę,że to miałam. Miałam jego. A teraz wszystko się rozchwiało,teraz kiedy zdałam sobie sprawę,że chyba się w nim po uszy i nieodwracalnie zakochałam.
Siedziałam pod wysokim dębem i płakałam,patrzyłam na niebo i chciałam żeby przestało boleć. Chciałam żeby Bellamy nigdy nie przyleciał na tą planetę i żebym nigdy go nie poznała.
Byłam już bardzo zmęczona,a głowa pękała mi od łez. Nawet nie wiedziałam,kiedy zasnęłam.
*Octavia*
Byłam już na skraju snu,po ciężkim dniu,kiedy nagle ktoś wparował do mojego namiotu.
-O wstawaj,potrzebuje Cię-usłyszałam zaniepokojony głos Bellamiego.
Podniosłam się na łokcie mrużąc oczy.
-Co się stało? Coś poważnego?-zapytałam zaspanym głosem.
-Layla zniknęła..
-Co zrobiłeś,Bell?-zapytałam,przerywając mu,wstając na równe nogi.
Mój brat słynął z kłopotów.
-Dlaczego od razu zakładasz,że..-zaczął,ale przerwał zdanie w połowie, kiedy zobaczył jak na niego patrzę-No dobra,ale to nie była moja wina!-obronił się.
Szybko się zebrałam słuchając uważnie tego co mówi mi Bellamy. Opowiedział mi dokładnie co się stało i jedno co mogę stwierdzić to to,że był w tarapatach,a Layla była gdzieś tam sama w głębi lasu i nie wiadomo co się z nią właśnie dzieje.
-Jak ją już znajdziemy,to Cię uduszę-powiedziałam,po czym wyszłam z namiotu.
Gwizdnęłam głośno,a po kilku sekundach obok mnie znaleźli się John,Clarke,Monty,Emori i Reaven.
-Słuchajcie,Layla wyszła z obozu,nie wiem gdzie poszła ale musimy jej poszukać-powiedziałam z naciskiem na „musimy".
-Pośpieszmy się-powiedziała Clarke ruszając w stronę wyjścia.
-Rozdzielmy się-zaproponował John,co było dobrym rozwiązaniem.
Kiwnęłam głowa.
-Ja pójdę z Montym,Emori i Reaven,wy idźcie razem-powiedziałam i szybko wyszłam z obozu ze swoją grupą.
*Bellamy*
Biegaliśmy po lesie wołając jej imię,ale nie odzyskaliśmy odzewu.
Tak bardzo się o nią bałem,nie mogłem dopuścić do siebie myśli,że przeze mnie do tego doszło. Dlaczego do tego dopuściłem? Widziałem jej ból na twarzy i łzy w oczach i wtedy pękło mi serce.
I wtedy ją zobaczyłem. Leżąca na brudnej ziemi pod wielkim drzewem,była nieprzytomna albo po prostu spała.
Podbiegłem do niej szybko,wołając resztę mojej grupy i chwyciłem jej twarz w dłonie.
-Już wszystko dobrze,mam Cię-powiedziałem cicho biorąc ją na ręce.
-Jest lodowata,musimy ją ogrzać,wracajmy-Clarke jak zwykle powiedziała swoją mądrą radę.
Szybko ruszyliśmy w stronę obozu,po drodze napotykając drugą grupę.
-Nic jej nie jest?-zapytała O,kiedy ją zauważyła.
-Nic jej nie będzie-odpowiedziałem.
Pędem wpakowaliśmy do obozu. Nie zastanawiając się ani trochę poszedłem do swojego namiotu z Laylą na rękach i położyłem ją do swojego łóżka,okrywając ją ciepłym kocem.
*Layla*
Kiedy się obudziłam,nie czułam chłodu. Wręcz przeciwnie,było mi ciepło i bardzo wygodnie.
Po otworzeniu oczów zdałam sobie sprawę,ze jestem w czyimś namiocie. A mianowicie,był to namiot Bellamiego.
Podniosłam się do siadu i kiedy zdałam sobie sprawę,że Blake stoi kilka metrów przede mną i na mnie patrzy, zamarłam.
Zacisnęłam szczękę starając się zachować emocje w środku ciała.
-Co tutaj robisz?-zadałam najgłupsze pytanie jakie mogłam zadać.
-Właściwie to mój namiot-zaśmiał się.
To przecież oczywiste.
Wstałam szybko,zdejmując z siebie koc i bez słowa próbowałam ominąć czarnowłosego. On jednak złapał mnie za ramie i zatrzymał.
-Porozmawiaj ze mną.
-Nie mamy o czym rozmawiać-powiedziałam,próbując brzmieć obojętnie.
-Layla,ja na prawdę..-zaczął ale mu przerwałam.
-Bellamy puść mnie.
-Nie puszczę-powiedział stanowczo-dopóki mnie nie wysłuchasz.
-Nie chce. Nikt nie potrafi zranić mnie tak mocno jak ty-odparłam,a chłopak został bez słowa-więc zostaw mnie w spokoju.
Po tych słowach wyrwałam się z ucisku i wybiegłam z namiotu.
_______________
Hej hej!
To już 25 rozdział! Ale to leci!
Pierwszy raz coś z perspektywy Octavii,myśle,że było to dobrym pomysłem.
Oceniajcie i piszcie co myślicie,miłego dnia!
CZYTASZ
Caged heart / Bellamy Blake
ספרות חובבים-Dupek-powiedziałam pod nosem,kiedy Bellamy bezwstydnie mi się przypatrywał. -Księżniczka chyba ma niewyparzony język- odezwał się unosząc jedną brew ku górze. -Księżniczka chyba ma ochotę Ci przywalić. -Wiemy to nie od dziś Bellamy Blake fanfiction...