Patrzyłam na Bellamiego już kilkanaście minut i ciągle siedział w ciszy. Ja również nie wiedziałam co powiedzieć.
Co teraz z nami będzie? Czy na prawdę po tym wszystkim tak nam będzie dane skończyć?
Co mam myśleć o tym co się stało? Zabolało,nie myślałam,że aż tak. Wiem,że tego nie chciał,patrzył na mnie wtedy tak inaczej,jakby bał się,że skreślę go na zawsze. Ale mimo to,w tamtym momencie,gdy go całowała, wolałam żeby mnie zabiła.
Bellamy patrzył na mnie,bawiac się swoimi palcami. Wzdychał co chwile,najwidoczniej chcąc się odezwać,ale ciagle jedyne co słyszałam to cisza.
-Ignorujesz mnie?-zapytał w końcu.
Wzięłam głęboki wdech spoglądając na niego.
-Myślałam,że Ty to robisz-odpowiedziałam cicho.
Bellamy przysunął się do mnie i palcami odwrócił moja głowę, tak,żebym na niego spojrzała.
-Nie pozwoliłbym ci umrzeć-wyszeptał patrząc mi w oczy.
-Z tego co wiem,to i tak tutaj umrzemy-wyszeptałam,a Blake złapał mnie za rękę.
-Nie pozwolę-powiedział i wstał.
-Co robisz?-zapytałam,kiedy wyciągnął coś na rodzaj druta z kieszeni i zaczął grzebać w zamku.
-Wydostaje nas stąd-powiedział i w tym samym momencie drzwi się otworzyły.
Popatrzyłam na niego marszcząc czoło.
-I nie mogłeś tak od razu?-odezwałam się,szybko wychodząc za drzwi,jednak Blake pociągnął mnie do tyłu.
-Powoli,chyba nie chcesz żeby nas zauważyli.
Pokiwałam głową na wznak i puściłam go przodem.
Bellamy szedł cicho i rozglądał się po wszystkich stronach czy aby na pewno nikogo nie ma. Trzymałam się kurczowo z tyłu, zastanawiając się ile będzie mi dane jeszcze pożyć.
W pewnym momencie usłyszałam czyjes kroki za sobą wiec odwróciłam się i szybko pociągnęłam Bellamiego za koszulke,kiedy jeden z Ziemian wyciągnął zza siebie nóż.
Blake podskoczył do niego okładając go pięściami,zanim on jeszcze zdążył zareagować. Czarnowłosy przejął jego nóż i wbił mu go w pierś. Następnie wyjął go i obtarł o jego ubranie,wstał i spojrzał na mnie chowając nóż do kieszeni.
-Chodźmy-powiedział wyprzedzając mnie.
Szliśmy już szybciej,szukając wyjścia z budynku,który od zewnątrz wydawał się być mniejszy.
-Tam-wyszeptałam do chłopaka wskazując wyjście.
Przy drzwiach stało dwóch strażników i o czymś zawinięcie dyskutowali.
Wyprzedziłam Bellamiego i szybko,wyłaniając się zza rogu,rzuciłam się na ziemianna,który nawet nie zdążył zorientować się o co chodzi. Drugim z nich zajął się Blake.
Na szczęście strażnicy nie sprawili nam większego problemu i już po chwili byliśmy na zewnątrz.
Przed tym owinęliśmy się jeszcze chustami,które wisiały przy drzwiach, tak,żeby nas nie rozpoznano.
Szliśmy powoli w stronę wyjścia,jednak kiedy próbowaliśmy przez nie przejść,zatrzymał nas wysoki mężczyzna.
-A dokąd to się państwo wybiera?-zapytał krzyżując ręce.
-Zapolować-powiedział śmiało Bellamy.
-Mamy zebrane zapasy i mamy od tego ludzi-powiedział mrużąc oczy.
CZYTASZ
Caged heart / Bellamy Blake
أدب الهواة-Dupek-powiedziałam pod nosem,kiedy Bellamy bezwstydnie mi się przypatrywał. -Księżniczka chyba ma niewyparzony język- odezwał się unosząc jedną brew ku górze. -Księżniczka chyba ma ochotę Ci przywalić. -Wiemy to nie od dziś Bellamy Blake fanfiction...