5 i pół roku po Praimfayi.
Przetrwaliśmy. Powoli zaczyna nam brakować jedzenia. Nie wiemy czy na ziemi da się już żyć, próbujemy się wydostać na zewnątrz, ale coś jest po prostu nie tak, nie potrafimy otworzyć głazu.
Nie mam już siły ciągle wstawać i widywać te same brudne mury co przez ostatnie 5 lat. Chce znów poczuć powiew wiatru, chłód deszczu i ciepło słońca.
Nie chce się dłużej tu ukrywać.
-Layla, co robisz? -usłyszałam głos Octavii zza pleców.
Odwróciłam się i zasłoniłam kartkę, na której właśnie coś rysowałam.
-Tylko myślę.
Brunetka oparła się obok mnie o stolik i westchnęła.
-Też bym już chciała się stąd wyrwać, to trwa zbyt długo.
-Utknęliśmy tu, do bani.
-Hej, poradzimy sobie-powiedziała chwytając mnie za ramię-przecież jesteśmy Trikru -dokończyła, chociaż w głębi serca ona zawsze będzie dziewczyną z nieba.
Octavia jest przywódca, dobrym przywódca. Robi co może żeby utrzymać wszystkie klany w zgodzie i pokoju, podtrzymuje nas na duchu i daje nam nadzieje, której chyba najbardziej potrzebujemy. Mimo, że czasami musi podejmować trudne decyzje, zawsze wybiera te najlepsze.
Ale nie jest jedynie dobrym przywódca, jest też dobrą przyjaciółką. Poznałyśmy się kilka miesięcy po nadejściu fali śmierci, kiedy wybuchł pierwszy bunt i starałam się go stłumić. Wtedy Octavia nie tylko dostrzegła we mnie potencjał i ducha walki, ale tez dała mi przyjaźń której chyba obie potrzebowałyśmy.
Uśmiechnęłam się do niej starając się być przekonująca.
-Muszę się wykapać, jestem zmęczona jak cholera-powiedziała.
-Nie dają ci spokoju, co?
-Ciągle ktoś i coś, ani dnia dla siebie odkąd raz zrobiłyśmy sobie babski wieczór, pamiętasz?
Zaśmiałam się na wspomnienie sprzed kilku miesięcy,gdy Marcus i Indra przyłapali nas pijane w trupa. A my po prostu musiałyśmy odreagować cały ten pojebany stres.
-Lecę blondi, muszę odpocząć.
-Rozumiem Pokahontaz -zaśmiałam się.
Octavia ucałowała mnie w czoło i wyszła. Mimo, że byłyśmy w tym samym wieku, zawsze traktowała mnie jak młodszą ,opiekowała się mną jak siostrą. Może to ze względu na to,jak traktował ją kiedyś jej brat, o którym wiele mi opowiadała.
Odsłoniłam kartkę papieru, która leżała na moim biurku i spojrzałam na rysunek, przedstawiający młodego mężczyznę.
Często rysowałam, lubiłam to. Zazwyczaj starłam się zobrazować rzeczy lub osoby,o których opowiadała mi O, tym razem padło na jej brata, ale nawet moja wybujała wyobraźnia nie jest w stanie go przedstawić.
Dlatego schowałam kartkę, kiedy tu weszła. Nie chciałam, żeby wypytywała i żeby znów było jej przykro. Mimo, że to już tyle czasu, nadal wierzyła, że go jeszcze zobaczy.
Spojrzałam ostatni raz na rysunek.
Może się kiedyś spotkamy.
Pomyślałam i wzdychając schowałam go do środkowej szuflady, ku innym rysunkom.
Jest i prolog! Narazie nie jest to nic specjalnego, aczkolwiek mam nadzieje,że tutaj zostaniecie!
👄
CZYTASZ
Caged heart / Bellamy Blake
Fanfiction-Dupek-powiedziałam pod nosem,kiedy Bellamy bezwstydnie mi się przypatrywał. -Księżniczka chyba ma niewyparzony język- odezwał się unosząc jedną brew ku górze. -Księżniczka chyba ma ochotę Ci przywalić. -Wiemy to nie od dziś Bellamy Blake fanfiction...