Następnego ranka cholernie bolały mnie plecy,musiałam złe spać. Dodatkowo pękała mi głowa,sama nie wiem dlaczego. Może dlatego,że miałam zły sen,wręcz koszmar.
Śnił mi się las, a na środku lasu było jezioro, a w jeziorze byłam ja. I nagle zrobiło się niesamowicie ciemno. Wtedy zobaczyłam, że w wodzie coś się czai i przestraszyłam się. Stałam jak sparaliżowana, kiedy ktoś podał mi rękę i wyciągnął mnie na brzeg. Była to Fiona. Uśmiechnęła się do mnie lecz zaraz po tym wbiła mi sztylet w serce i głośno się zaśmiała. Powiedziała tylko jedno zdanie "krew wymaga krwi" i wtedy się obudziłam.
Tak na prawdę to wcale się jej nie bałam. Zawsze byłam zwinniejsza, mocniejsza i sprytniejsza od niej. Przerażał mnie tylko fakt,że nawet po prawie 6 latach walczenia o życie,ciagle nie znajdziemy spokoju. Nigdzie.
Przetarłam oczy rękami, kiedy zobaczyłam, że ktoś wchodzi do mojego namiotu.
Niespodziewanie był to Bellamy.
-Co tu robisz?-zapytałam zaspanym głosem.
-Upewniam się, że nie śpisz-powiedział ochrypłym głosem.
Zauważyłam, że Blake dziwnie się na mnie patrzy. Może nie tyle dziwnie,co po prostu zjada mnie wzrokiem. Wtedy zorientowałam się, że jestem w samym staniku.
Szybko podciągnęłam koc z mojego brzucha zasłaniając mój dekolt i skarciłam go wzrokiem.
Bellamy zaśmiał się.
-Octavia kazała mi przekazać, że wyjeżdżamy, będziemy wieczorem.
Zmarszczyłam brwi i wstałam ciągle zasłaniając się materiałem.
-Już się ubieram, po co jedziemy?
-Ty zostajesz-powiedział stanowczo.
-Kto tak powiedział,Ty?
-Nie tylko ja uważam, że raczej nie powinnaś na razie nigdzie się zapuszczać, poza tym ktoś musi zostać w obozie.
Przewróciłam oczami i usiadłam z powrotem na materacu.
-To co to za wyprawa?
-Jedziemy do Azgedy,potrzebujemy naboi, a oni mają ich dużo.
Kiwnęłam głową ze zrozumieniem i spojrzałam na czarnowłosego.
-Nie narób głupot gdy mnie nie będzie-powiedział puszczając mi oczko i odwracając się żeby odejść- a i jeszcze jedno- odezwał się patrząc na mnie przez ramie-nie musisz się kryć,przypominam, że widziałem cię bez koszulki.
-Spadaj stąd już, Blake-powiedziałam rzucając go moimi spodenkami.
Tylko uważaj na siebie.
Kiedy zostałam sama postanowiłam w końcu wstać i się ubrać, wiec tak też zrobiłam i wychodząc z namiotu zauważyłam siedząca na warcie Clarke.
-Nie jechałaś? - krzyknęłam z dołu do blondynki.
-Jak widać -westchnęła, a ja szybko do niej weszłam.
-Nudzę się jak cholera-powiedziałam wzdychając i opierając się o drewno.
-Ciekawe dlaczego- szepnęła pod nosem, a ja zmierzyłam ja wzrokiem.
-Co masz na myśli?
-Nic, po prostu ostatnio spędzasz bardzo dużo czasu w towarzystwie Bellamiego-powiedziała poruszając zabawnie brwiami.
-To on za mną łazi-parsknęłam.
-Łazi czy nie, nie widziałam go nigdy takiego.
Ponownie spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.
CZYTASZ
Caged heart / Bellamy Blake
Fanfiction-Dupek-powiedziałam pod nosem,kiedy Bellamy bezwstydnie mi się przypatrywał. -Księżniczka chyba ma niewyparzony język- odezwał się unosząc jedną brew ku górze. -Księżniczka chyba ma ochotę Ci przywalić. -Wiemy to nie od dziś Bellamy Blake fanfiction...