8."Nie narób głupot gdy mnie nie będzie"

2.7K 119 15
                                    

Następnego ranka cholernie bolały mnie plecy,musiałam złe spać. Dodatkowo pękała mi głowa,sama nie wiem dlaczego. Może dlatego,że miałam zły sen,wręcz koszmar.

Śnił mi się las, a na środku lasu było jezioro, a w jeziorze byłam ja. I nagle zrobiło się niesamowicie ciemno. Wtedy zobaczyłam, że w wodzie coś się czai i przestraszyłam się. Stałam jak sparaliżowana, kiedy ktoś podał mi rękę i wyciągnął mnie na brzeg. Była to Fiona. Uśmiechnęła się do mnie lecz zaraz po tym wbiła mi sztylet w serce i głośno się zaśmiała. Powiedziała tylko jedno zdanie "krew wymaga krwi" i wtedy się obudziłam.

Tak na prawdę to wcale się jej nie bałam. Zawsze byłam zwinniejsza, mocniejsza i sprytniejsza od niej. Przerażał mnie tylko fakt,że nawet po prawie 6 latach walczenia o życie,ciagle nie znajdziemy spokoju. Nigdzie.

Przetarłam oczy rękami, kiedy zobaczyłam, że ktoś wchodzi do mojego namiotu.

Niespodziewanie był to Bellamy.

-Co tu robisz?-zapytałam zaspanym głosem.

-Upewniam się, że nie śpisz-powiedział ochrypłym głosem.

Zauważyłam, że Blake dziwnie się na mnie patrzy. Może nie tyle dziwnie,co po prostu zjada mnie wzrokiem. Wtedy zorientowałam się, że jestem w samym staniku.

Szybko podciągnęłam koc z mojego brzucha zasłaniając mój dekolt i skarciłam go wzrokiem.

Bellamy zaśmiał się.

-Octavia kazała mi przekazać, że wyjeżdżamy, będziemy wieczorem.

Zmarszczyłam brwi i wstałam ciągle zasłaniając się materiałem.

-Już się ubieram, po co jedziemy?

-Ty zostajesz-powiedział stanowczo.

-Kto tak powiedział,Ty?

-Nie tylko ja uważam, że raczej nie powinnaś na razie nigdzie się zapuszczać, poza tym ktoś musi zostać w obozie.

Przewróciłam oczami i usiadłam z powrotem na materacu.

-To co to za wyprawa?

-Jedziemy do Azgedy,potrzebujemy naboi, a oni mają ich dużo.

Kiwnęłam głową ze zrozumieniem i spojrzałam na czarnowłosego.

-Nie narób głupot gdy mnie nie będzie-powiedział puszczając mi oczko i odwracając się żeby odejść- a i jeszcze jedno- odezwał się patrząc na mnie przez ramie-nie musisz się kryć,przypominam, że widziałem cię bez koszulki.

-Spadaj stąd już, Blake-powiedziałam rzucając go moimi spodenkami.

Tylko uważaj na siebie.

Kiedy zostałam sama postanowiłam w końcu wstać i się ubrać, wiec tak też zrobiłam i wychodząc z namiotu zauważyłam siedząca na warcie Clarke.

-Nie jechałaś? - krzyknęłam z dołu do blondynki.

-Jak widać -westchnęła, a ja szybko do niej weszłam.

-Nudzę się jak cholera-powiedziałam wzdychając i opierając się o drewno.

-Ciekawe dlaczego- szepnęła pod nosem, a ja zmierzyłam ja wzrokiem.

-Co masz na myśli?

-Nic, po prostu ostatnio spędzasz bardzo dużo czasu w towarzystwie Bellamiego-powiedziała poruszając zabawnie brwiami.

-To on za mną łazi-parsknęłam.

-Łazi czy nie, nie widziałam go nigdy takiego.

Ponownie spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.

Caged heart / Bellamy BlakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz