Mały owdyk

442 51 27
                                    

Misty: Hej

Serena: Hejo

Odd: Cześć

Misty: Co tam?

Serena: Nuuudy...

Misty: U mnie też.

Serena: O! Odd, opowiadaj jak poszła akcja!

Misty: Przyjebałeś w szafę?

Odd: Tak...

Serena: Czyli Ci się nie udało?

Odd: Udało, ale za drugim razem ;-;.

Misty: Wiedziałam że żeś przyjebał XD

Serena: I jak, Emila żyje?

Odd: Yup.

Misty: Nic jej nie jest?

Odd: Fizycznie nie...

Odd: Ale psychicznie już tak.

Serena: Czy to przez krasza?

Odd: Nie.

Odd: A tak właściwie, to kraszów ma aktualnie trzech.

Misty: Jest gorzej niż myślałam...

Serena: Gdzie teraz jest?

Odd: U mnie.

Misty: Wut.

Odd: W pokoju miała straszny syf, siedziała tylko na telefonie i na dodatek jej rodzice wyjechali, a kuzynka to średni pomysł na opiekunkę.

Odd: Więc, krzyknąłem jej prosto w twarz "TY LENIU JEBANY, CZEMU NIE PISAŁAŚ MYŚLAŁEM ŻE NIE ŻYJESZ!".

Serena: I co ona na to?

Odd: Spojrzała się na mnie i wróciła do przeglądanie facebooka.

Odd: Strasznie mnie to zdenerwowało. Dlatego, zabrałem jej telefon, wziąłem za koszulkę i powiedziałem że ją adoptuję dopóki nie wrócą jej rodzice.

Odd: I tak oto znalazła się u mnie.

Misty: Co na to Ulrich?

Odd: Powiedział że nie chce mieć z tym nic wspólnego.

Serena: Nauczyciele o tym wiedzą?

Odd: Oczywiście że nie.

Odd: Muszę ją kitrać w szafie.

Misty: Jak sobie radzi bez telefonu?

Odd: Najpierw miała napady szału. Szarpała mnie w tedy za bluzkę i darła się "ODDAWAJ MOJE DZIECKO GŁUPI FIOLETOWY KOCURZE!"...

Odd: Potem płakała w poduszkę...

Odd: Aż w końcu się przyzwyczaiła.

Serena: Ach, ta młodzież...

Misty: Gadasz jak moja matka.

Serena: Oj, cicho bądź...

Odd: O, za chwilkę wracam...

Odd: Emila zobaczyła kota za oknem i dostała padaki.

Misty: Myślałam że ma kota w domu...

Serena: Zwykła tęsknota...

Mallow: Hejka :>

Misty: Witaj

Serena: Hej

Mallow: Czytałam wasze poprzednie wiadomości...

Mallow: Chyba będziemy musieli długo poczekać zanim Emila się odezwie...

Misty: Bardzo długo...

Serena: No nie wiem.

Serena: Przeanalizujmy to.

Serena: Jej rodziców nie ma, zajmuje się nią średnio odpowiedzialna kuzynka, przygarnął ją do siebie chłopak w jej wieku na dodatek z innego wymiaru, musi żyć e stresie że ktoś ją zobaczy....

Serena: Zastanawiam się, jak przedstawię ją moim wnukom.

Przez osiem walonych godzin, będę siedzieć na wielkim promie, nie ufam żadnemu środkowi transportu który nie jest samochodem i na dodatek mam chorobę lokomocyjną. Błagam, życzcie mi szczęścia.



Przyda mi się.

Pojemniki, czyli Pokémonowy chatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz