Rozdział 10

386 23 4
                                    

Nacisnąłem powoli klamkę i uchyliłem drzwi. W środku zobaczyłem siedzącego na łóżku chłopaka z opaską na oczach. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, więc po prostu podszedłem trochę bliżej chcąc usiąść obok niego i się trochę uspokoić. Ten pewnie poprzez słuch uświadomił sobie, że jestem już obok niego i powiedział mega dziwkarskim głosem:
-Witaj panie. Masz jakieś specjalne życzenia na początek?
Nie wiedziałem co mam wtedy zrobić.
-Zdejmij opaskę-powiedziałem starając się nie zająknąć. Ten uczynił to o co prosiłem i gdy mnie zobaczył na jego twarzy można było ujrzeć niemały szok.
-Jungkook?! Nie wiedziałem, że chodzisz w takie miejsca. Wyglądasz na porządnego- powiedział już jak gdyby nigdy nic. Co jest z nim nie tak?
-To samo mógłbym powiedzieć o tobie- widać, że zabolał go mój komentarz, ale to ci powiedziałem to w stup procentach prawda.
-Ty nic nie rozumiesz!-krzyknął wyprowadzony z równowagi.
-No to może mi wytłumacz!-też uniosłem głos. Dlaczego on tak niszczył sobie życie?
-Nie. Kim ty dla mnie jesteś, żebym miał ci się spowiadać co?
-Wolisz być dziwką, nic nieznaczącą szmatą? Czy może wolisz, abym ci pomógł?
-Dlaczego niby miałbyś mi pomagać? Nie znamy się aż tak dobrze byś zdążył  się do mnie przywiązać. Nic o mnie nie wiesz. Jedyny dłuższy kontakt jaki ze sobą mieliśmy to dziś, gdy pomagałeś mi w lekcjach z matematyki po czym spędziliśmy ze sobą chwile koleżeńskiego spotkania. Jak ty niby chcesz mi pomóc, skoro nawet nie wiesz w jakiej znajduje się sytuacji? Czy ty kiedykolwiek poszedłeś do jakiejkolwiek pracy? Wiem, że to co robię nie jest dobre i nie zasługuję na jakikolwiek szacunek od ciebie, ani od nikogo innego, ale mam prośbę. Odwal się jeśli masz mi się wtrącać w życie!- przez cały czas krzyczał. Był cały czerwony ze złości, a do jego oczu powoli napływały łzy. Nie wiedziałem co mam wtedy zrobić więc po prostu go przytuliłem. Nie brzydziłem się go i docisnąłem jego prawie nagie ciało do swojego. Nie przeszkadzało mi wtedy, że mnóstwo innych ludzi go dotykało. Liczyło się tylko to, żeby go pocieszyć, podtrzymać na duchu.
-Jimin, proszę powiedz mi o wszystkim. Ja naprawdę chce ci pomóc.
-Nie Jungkook. Mnie się już nie da pomóc. Podpisałem umowę, a jak ją zerwę to czeka mnie śmierć.-wzdrygnąłem się na jego słowa-czasem myślę o tym, aby zerwać ją specjalnie, ale nie mogę zostawić go samego.
-Ale kogo?- chłopak tylko wtulił się we mnie i powiedział łkając z płaczu.
-Minhae.
Kto to w ogóle jest?! Jakiś jego chłopak? Nie wiem dlaczego, ale nagle poczułem ukłucie w sercu.

W końcu chłopak oderwał się ode mnie i otarł łzy w swoimi przedramionami.
-Myśle, że lepiej będzie jak już pójdziesz-powiedział łamiącym się głosem.
-Jeśli tego chcesz. Ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, ok?
Na jego twarzy pojawiło się uczucie, którego nie mogłem odczytać. Staliśmy tak jeszcze chwile i patrzyliśmy sobie w oczy. Jego były takie smutne i zagubione. Po chwili odwróciłem się i odszedłem.

Nie wiedziałem gdzie mam się teraz udać. Jest dwudziesta, a ja nie mogę wrócić do domu. Nie po tym co zrobiła mama. Muszę narazie to przemyśleć. Do Hoseoka też nie pójdę, bo ostatnio za często tam bywam. Został mi tylko Chan, albo Mark. Do Yeola raczej nie pójdę, bo może być trochę niezręcznie po tym co zobaczyłem w szatni. Został mi Mark.
Nigdy nie byłem w środku jego domu, ale wiem gdzie się on znajduje. Jak już mówiłem, bogate dzielnice Seulu to moja specjalność. Po drodze do przyjaciela cały czas rozmyślałem o Jiminie. Musi mieć jakaś naprawdę ciężką sytuacje w domu. Może ma rodziców alkoholików, którzy go biją. Nie, przecież znam jego tatę. I to nie tylko ja, bo moja matka zna go aż zbyt dogłębnie.

Droga minęła mi dość szybko. Właśnie zastanawiam się czy mam wcisnąć przycisk dzwonka, czy lepiej kimnąć się w na dworcu. Nie No, przecież Mark to twój przyjaciel. Na pewno cię przyjmie. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi i cierpliwie czekałem. Po chwili się uchyliły, a w nich stanęła jakaś kobieta. Pewnie mama Marka. Jak już mówiłem, jestem tu pierwszy raz i nigdy jej nie widziałem.
-O jesteś już. To dobrze, bo na ciebie czekamy. Mark, twój chłopak już przyszedł-chłopak?! Czy ja o czymś nie wiem?-Tak jak mówiłeś, jest bardzo przystojny- zaśmiała się kobieta, a ja stałem tamże mind fuckiem na twarzy i modliłem się o wybawienie. Usłyszałem kroki na schodach. Obróciłem się w ich stronę i ujrzałem Marka z szokiem na gębie.
-Mamo, to nie jest mój chłopak.
-Jak to nie? Przecież mówiłeś, że chodzisz z tym całym Jacksonem, a teraz mówisz, że to nie twój chłopak?- jak to z Jacksonem. Przecież on się trzyma z Yoongim!
-Mamo! To jest Jungkook, mój przyjaciel. Mógłbyś zapowiadać swoje wizyty, bo wybrałeś najmniej odpowiedni moment- tym razem zwrócił się do mnie ściszonym głosem.-To my pójdziemy do mojego pokoju pogadać.

Udaliśmy się na górę.
-Słuchaj Jungkook. Głupio wyszło, że dowiadujesz się o Jacksonie w taki sposób.
-Mark, Jackson teraz nie jest dla mnie problemem- wciąłem mu się w zdanie-mam do ciebie prośbę, bo życie mi się lekko posypało.
-No to dawaj.
-Mógłbym u ciebie przenocować? Tylko na jedną noc...

Nowy || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz