Rozdział 17

295 13 0
                                    

Wyszedłem zaskoczony z kawiarni. Jak to możliwe, że Jimin tam nie pracuje? Może zwolnił się z tamtąd, a ta dziewczyna jest tu nowa i nigdy go nie widziała. W każdym razie mam problem. Jak mam niby teraz znaleźć Jimina, skoro nie wiem gdzie mieszka?
Zaraz, ja mam go chyba w znajomych na Facebooku. Wyjąłem telefon i napisałem do niego wiadomość.

Jeon Jeongguk:Hej, możemy się spotkać?

Czekałem z pięć minut jak głupek na jego odpowiedź, ale on nawet nie wyświetlił mojej wiadomość. Pewnie nie ma czasu. Postanowiłem przejść się po okolicy. Skoro już jestem na mieście to czemu z tego nie skorzystać.
-Hej, Jungkook!-usłyszałem z oddali. Odwróciłem się i zobaczyłem biegnącego za mną Hoseoka. Chłopak był coraz bliżej, a ja nie wiedziałem jak mam się zachować. Przecież jest moim bratem.
-Cześć huyng- powiedziałem mało entuzjastycznie.
-Coś się stało?
-N-nie, czemu pytasz?- zająkałem. To musiało brzmieć mega żałośnie.
-Jakiś taki przybity jesteś. Co robisz?
-Chodzę sobie tu i tam-brawo Jeon. Zdobywasz nagrodę w konkursie na najinteligentniejszą odpowiedź roku. No po prostu mistrz świata.
-Aha-odpowiedział z dziwną miną. W sumie mu się nie dziwie, po mojej mądrej odpowiedzi na wcześniej zadane przez niego pytanie nawet Einsteinowi kopara by opadła.-To może razem sobie "pochodzimy tu i tam"?
-Jeśli nie masz nic do roboty to w czemu nie?-może dlatego, że pewnie przez całe spotkanie będziesz się jąkał? Ja po prostu nie mogę przyjąć tego do wiadomości. Mam brata. Przez całe życie byłem sam, a teraz mam brata.
-No to może kino? Chyba, że ty ciś zaproponujesz.
-Nie, kino jest w porządku- przynajmniej nie będę musiał się do ciebie odzywać.
-No to chodź- machnął ręką w stronę swojego samochodu.

Podróż niesamowicie nam się dłużyła. Pewnie dlatego, że nie umiem z nim normalnie rozmawiać po tym czego się dowiedziałem. To jest po prostu dla mnie mega krępujące.
-Jungkookie, co się dzieje?
-Nic hyung. Wszystko jest ok.
-Jasne, wcześniej ani razu nie powiedziałeś do mnie hyung, a nagle zacząłeś tak mówić za każdym razem, gdy się do mnie zwracasz. Coś jest nie tak. Powiedz mi o co chodzi.
Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć mojemu...bratu. Na pewno nie przyznam się do błędów popełnionych w przeszłości przez naszych rodziców. Chociaż gdyby nie ten błąd to nie byłoby mnie to teraz.
-Ja po prostu się zakochałem i nie wiem co mam z tym zrobić- w sumie to powiedziałem mu prawdę. Przecież kocham Jimina. Nie wiem jak to się w ogóle stało, ale kocham go. Może trochę szybko to nastąpiło, może on nie jest jeszcze co do mnie przekonany, ale będę o niego walczyć. Jeon, jakie to głębokie, to romantyku. Aż sam zaśmiałem się na swoje myśli.
-Z tym raczej nic nie można zrobić. Tak po prostu jest. Też kiedyś byłem zakochany, ale zostałem oszukany przez moją miłość i już nigdy więcej nie popełnię tego błędu.
Zrobiło mi się smutno na opowieść mojego brata. Jednak mój smutek nie trwał zbyt długo, bo Hoseok oznajmił mi, że jesteśmy już na miejscu.

Film trwał półtorej godziny. Jakoś niezbyt mi się podobał. Nudna fabuła i spodziewane zakończenie. Przynajmniej się najadłem popcornu. Wyszliśmy z tamtąd i zkierowaliśmy się w stronę domu Hoseoka. Czułem się przy nim coraz bardziej wyluzowany.
-No to może opowiedz coś o tej twojej miłości życia- ropoczął rozmowę podczas drogi powrotnej.
-W sumie nie wiem co mam ci powiedzieć.
-No czy jest ładna, czy jest mądra. Po prostu coś o niej powiedz.
-Po prostu to ja się zakochałem. Jest najpiękniejsza, najcudowniejsza, najwspanialsza, właśnie taka jest moja miłość. Jej w niej tylko jeden mały mankament. Moja miłość mnie po prostu nie kocha.
Czekałem na odpowiedz mojego kierowcy. Czekałem, czekałem, ale się nie doczekałem. W końcu odwróciłem głowę w jego stronę i ujrzałem jak szybko ściera łzy ze swoich policzków.
-Hoseok, czy ty płaczesz?-zapytałem ledwo powstrzymując śmiech.
-Nie, po prostu...yyyy...po prostu coś mi wpadło do oka, ok?
W tym momencie nie wytrzymałem i wybuchnąłem gromkim śmiechem. Długo mi do śmiechu nie było, bo zaraz potem dostałem nawigacją po głowie.
-Ejjjj, czemu mnie bijesz, mogłem umrzeć przez to?-zapytałem udając wyrzuty w głosie.
-I dobrze ci tak. Reszta podróży minęła nam na opowiadaniu sobie głupich żartów.

-Masz coś do jedzenia w lodówce, czy mam zamawiać?-zapytałem Hoseoka.
-Jeżeli chcesz jeść ser przeterminowany o jakieś trzy tygodnie to nie musisz zamawiać.
-No to pizza-odpowiedziałem szybko i wykręciłem numer do najlepszej, przynajmniej moim skromnym zdaniem, pizzerii w mieście.
Zamówiłem moją ulubioną pepperoni na grubym cieście i poszedłem do chłopaka, który właśnie uruchamiał jakąś grę na ps'a. Okazała się to być fifa.
-Grałeś kiedyś?- zapytał Hoseok podczas ładowania gry.
-Nie, ale i tak cię zniszczę-na moje słowa chłopak tylko parsknął śmiechem i rozsiadł się wygodniej w hotelu. Nagle zadzwonił mój telefon. Już myślałem, że to Jimin, wiec zerwałem się z fotela jak poparzony. Jednak okazał się być to Mark. Odebrałem telefon...
-Jungkook, Jackson jest w szpitalu. Miał wypadek-usłyszałem zaszlochany głos w słuchawce.

.............................................................................

Misiaki🐻
Wiem trochę nudny rozdział, ale wbrew pozorom jest on bardzo ważny dla wielu wątków w tym opowiadaniu. Bardzo mnie cieszy jak piszecie komentarze, więc zachęcam was do tego.
Buziaki😘💕

Nowy || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz