Rozdział 12

364 19 8
                                    

Obudziłem się w pokoju gościnnym w domu Marka. Telefon mi się rozładował gdzieś w środku nocy. Może to nawet dobrze, biorąc pod uwagę, że ta cała laska, dalej nie pamiętam jak ma na imię, cały czas do mnie dzwoniła. Przynajmniej miałem spokój, ale nie wiem teraz, która jest godzina.

Udałem się więc do pokoju Marka. Oczywiście przed wejściem uprzednio zapukałem. Po otrzymaniu pozwolenia wszedłem do środka i ujrzałem Marka siedzącego na łóżku razem ze swoim chłopakiem. Wygląda na to, że już się pogodzili, bo Jackson nie wyglądał już na złego. Wręcz przeciwnie, przyjaźnie się do mnie uśmiechał.

-Cześć Jungkook. Słuchaj, głupio wyszło wczoraj, ale Mark mi już wszystko wytłumaczył-zaśmiał się kłopotliwe trochę zawstydzony.
-W porządku, też bym się zdenerwował na twoim miejscu.
-Tak, ale wciąż mi głupio. Na szczęście Mark wytłumaczył mi, że jesteś hetero i nic mi nie zagraża- No ja nie byłbym taki pewniej co do mojej orientacji.
-A właśnie, dopóki pamiętam. Mark, dasz mi ładowarkę?
-Jasne. Poczekaj, chyba mam ją na dole. Zaraz ci przyniosę stary.
-Dzięki- Mark wyszedł z pokoju, a ja poczułem się przygwożdżony do ściany. Sprawcą tego całego zdarzenia był Jackson.
-Posłuchaj młody. Spróbuj się do niego zbliżyć choćby o milimetr za dużo to tak cię załatwię, że własna matka cię nie pozna, rozumiesz?!-warknął do mnie. Odepchnąłem jego rękę i powiedziałem:
-Nie wiem o co ci chodzi. Możesz być o niego zazdrosny, ale to tylko mój przyjaciel.
-Nie okłamuj mnie tylko się mnie posłuchaj, bo inaczej źle się to dla ciebie skończy. Gościa od wuefu już przekupiłem, by się zbliżył do tego całego Chanyeola. Ciebie też mogę się pozbyć, żebyś nie zbliżał się do MOJEGO CHŁOPAKA, jasne?
-Tak- wolałem z nim nie polemizować.
Chłopak odsunął się ode mnie na bezpieczną odległość. Nie mogę uwierzyć, że jeden mój przyjaciel ma chłopaka psychopatę, a drugi spotyka się z miłością jego życia tylko dlatego, że ktoś te miłość przekupił. W tym samym czasie do pokoju wszedł Mark.
-Przepraszam Kookie- widziałem kątem oka jak Jackson zagryza szczękę słysząc zdrobnienie jakim uraczył mnie Mark. Wolałem się już z tamtąd ulotnić.-Nie mogłem znaleść ładowarki.
-W porządku, wiesz co, ja muszę już iść- powiedziałem szybko.-Do zobaczenia Markiepooh- postanowiłem podroczyć się trochę z Jacksonem, który w momencie kiedy Mark był odwrócony przodem do mnie odprowadzając mnie wzrokiem, pokazał mi środkowy palec.

Postanowiłem wrócić do domu. O tej porze mama powinna być w pracy, a to dobrze, bo nie miałem ochoty jej widzieć. Przynajmniej na razie. Wziąłem prysznic i postanowiłem, że położę się spać. Trochę mi to nie wyszło, ponieważ nie mogłem się skupić na zasypianiu. Za to w głowie miałem wszystkie inne rzeczy, o których nawet nie śmiałbym myśleć w jakiejś normalnej sytuacji. Jednak podczas tego tygodnia zdarzyło się tyle rzeczy, że sam sobie nie dziwie, że jestem w rozsypce. Przypomniało mi się właśnie o moim rozładowanym smartfonie. Wstałem z łóżka i ociężałym krokiem podeszłem do najbliższego kontaktu, uprzednio wyciągając ładowarkę z pod poduszki. Podłączyłem telefon i uruchomiłem go chcąc sprawdzić, czy nikt nie wysłał mi jakiejś ważnej wiadomości. Faktycznie, dostałem jedną wiadomość od tajemniczego numeru.

Nieznajomy: Masz odpierdolić się od Jimina!!!

Czyżby Minhae? No bo któż by inny? Na pewno nie zostawię Jimina w spokoju. Za bardzo się do niego zbliżyłem w tak krótkim czasie, by zrezygnować ze znajomości z nim.

Ja: Muszę cię zaskoczyć, ale nie mam takiego zamiaru.

Miałem dość tego ciężkiego dnia. Postanowiłem udać się na trening piłkarski, który niedługo się zacznie.
Przebrałem się tylko i truchtem udałem się do
szkoły.

Na miejscu przywitałem się z kolegami z drużyny wyjaśniając dlaczego nie było mnie w szkole. Akurat trening miała drużyna koszykówki, do której należał między innymi Yoongi. Krzywo na mnie popatrzył gdy przechodziliśmy obok boiska do kosza. Ciekawe czego znów chce się czepić.

Trening rozpoczął się. Jak zwykle z chłopakami nie czekaliśmy na trenera, tylko sami zaczęliśmy się rozgrzewać. Gra szła mi dość dobrze. Podczas gry zupełnie wyłączyłem się ze świata realnego i wszedłem w stan skupienia tylko i wyłącznie na piłce.
Jednak gdy zobaczyłem Byuna, który uśmiechał się zalotnie do jednej z cheerliderek coś we mnie pękło. Znalazłem się przy nim w mniej niż pięć sekund co jest wyczynem jak na prawie piętnaście metrów dystansu między nami. Nie patrząc na nikogo wjechałem mu pięścią w twarz przy okazji rzucając w jego stronę najróżniejszymi obelgami i przekleństwami. Chłopcy z drużyny odciągnęli mnie od niego, a ja zostałem wysłany do dyrektora.

Poszedłem do niego z wielkim uśmiechem na ustach. W końcu gej geja zrozumie. Nie, że mnie geja, tylko Chanyeola geja. Po prostu stanąłem w obronie miłości mojego przyjaciela do tego skurrrr...czysyna.

-Proszę-usłyszałem przez drzwi do gabinetu dyrektora. Swobodnie wszedłem do środka.
-Słucham, o co chodzi?
-Zostałem tu przysłany przez pana Byuna Baekhyuna.
-W jakiej sprawie?
-Pan Buun oskarża mnie pobicie- powiedziałem tak jakby to było rozwalenie jednej piłeczki pingpongowej, czy nazwanie kolegi z drużyna hultajem.
-Słucham?! To prawda? Pobiłeś pana Byuna?
-Tak, ale w słusznej sprawie.
-Ciekawe co usprawiedliwi cię tym razem?
-Mój kolega, który również uczęszcza do tej szkoły zakochał się w panu Byunie. Ten jednak nie odwzajemnił jego miłości i zabawił się jego uczuciami. Obawiam się, że doszło pomiędzy nimi do zbliżenia...
-Dobra, dobra nie musisz kończyć.
-Mogę już iść?
-Idź, ale nie myśl sobie, że zostanie ci to odpuszczone.
Wyszedłem z gabinetu dyrektora chcąc wrócić do domu. Jednak, gdy przechodziłem obok schowka na mopy coś, a bardziej ktoś pociągnął mnie do środka...

Nowy || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz