Rozdział 16

303 15 1
                                    

Następnego dnia wstałem dość późno. Niby była sobota, ale i tak jedenasta to dla mnie późna pora pobudki. Od razu skierowałem się do łazienki, aby wziąć prysznic i ogólnie się ogarnąć. Wstałem dziś pełen energii więc nie zajęło mi to dużo czasu. Dzisiaj ważny dla mnie dzień. Zszedłem na dół i skierowałem się do kuchni. Spodziewałem się, że zastanę tam mamę gotującą, a przynajmniej próbującą gotować jakiś obiad, czy coś. Kuchnia jednak była pusta. No, tak. Przecież mama jest pewnie w swojej sypialni, po wczorajszym zemdleniu. Jestem takim synem jak ona matką. Nawet nie pomyślałem o jej stanie zdrowia.

Stałem już pod drzwiami jej pokoju z tacą ze śniadaniem w rękach. Zastanawiałem się czy powinienem wejść do środka od jakiś piętnastu minut. A co jak ją obudzę? No nic. Jak już zrobiłem dla niej coś do jedzenia to powinien  jej to dać. Na szczęście przygotowałem kanapki, które nie mogą wystygnąć. Powoli nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka bezgłośnie. Mama nie spała. Leżała na łóżku czytając jakąś książkę.

-Dzień dobry Jeonggukie, coś się stało?-No tak. Coś musiało się stać żebym odwiedził własną mamę.
-Przyniosłem ci śniadanie...Jak się czujesz?-zapytałem po chwili ciszy, która zapanowała w pomieszczeniu.
-Już lepiej. To miłe, że pytasz. Wiesz, zastanawiam się czy ty nie gniewasz się przypadkiem o sprawę z Hyesan i Lee, i tym wszystkim?
-Mamo, zrozumiałem, że ty zawsze będziesz moją mamą. Może nie mamy ze sobą jakiegoś bliskiego kontaktu, ale...ale kocham cię mamo- w tym momencie nie wytrzymałem i wybuchnąłem płaczem. Przytuliłem się do mamy i zaszlochałem w jej szlafrok z jedwabiu. Ostatni raz płakałem bodajże, gdy tata nie zgodził się na budowę placu zabaw w ogródku, czyli szmat czasu temu.
-Ja też cię kocham Jeonggukie. Przepraszam cię za te wszystkie lata, które spędziłeś bez nas, twoich rodziców. Chciałabym spędzać z tobą więcej czasu, wiedzieć więcej o twoim życiu jak każda matka. Powiedz mi Joenggukie, czy na przykład...dobrze ci idzie w szkole?
-Całkiem nieźle. Staram się uczyć, chodź ostatnio nie potrafię się skupić.
-Dlaczego? Jesteś chory, albo samotny? Wiem, że jest ci trudni bez Taehynga.
-Ja po prostu...-powiedzieć jej czy nie?-ja...ja się zakochałem.
-No to wspaniale. Kim jest ta szczęściara, opowiedz mi o niej-No to pięknie. Ciekawe co ja jej teraz powiem.
-Bo ja jestem...taki jak tata.
-Nie rozumiem.
-Nie będę owijał. Jestem gejem- cierpliwie czekałem na jej odpowiedź, ale jedyne co słyszałem to głucha cisza. Jej wyraz twarzy nie był zbyt zadowolony.
-Mamo, wszystko w porządku?
-Tak...ja po prostu się zamyśliłam. No to życzę wam szczęścia- uśmiechnęła się, chyba szczerze co mnie zdziwiło.
-Tylko jest jeden, a właściwe dwa problemy.
-Jakie?
-Tata mówił wczoraj o ślubie. Moim ślubie z dzieckiem jakiegoś bogacza.
-Tym się nie martw, zrobię wszystko co będę mogła, aby zakończyć ten temat. A drugi problem?
-Bo on...on mnie nie kocha- powiedziałem i spuściłem głowę. Nie wiem czemu, ale było mi wtedy strasznie wstyd.
-Jeongguk, porozmawiaj z nim. Może po prostu za krótko się znacie, albo za mało o tobie wie i boi się zaryzykować ingerowania w związek z dość obcą mu osobą. Zbliż się do niego.
-Masz rację mamo. Dziękuje.
-Za co?- zapytała śmiejąc się lekko.
-Za to, że pierwszy raz poczułem jakbym miał matkę, prawdziwą matkę- przytuliłem się do niej i udałem się w stronę łazienki poprawić swój wygląd, który uległ lekko dewastacji podczas mojego płaczu.

O godzinie czternastej udałem się do kawiarni, w której pracuje Jimin. Mam nadzieję, że go tam zastanę. Wszedłem do przytulnego pomieszczenia. Ściany były beżowe, a stoliki i krzesełka w kolorze ciemnego drewna. Usiadłem pod ścianą i czekałem na pojawienie się kelnera. Przynajmniej Mam nadzieję, że to będzie kelner, ten jeden upragniony.
Niestety trochę się rozczarowałem gdy do zajętego prze zemnie podeszła niska brunetka.
-Dzień dobry, w czym mogę służyć?
-Mam pytanie, kiedy zminę ma niejaki Park Jimin?-zapytałem uprzejmie dziewczynę, lekko się uśmiechając w jej stronę. Ta zarumieniona spuściła głowę i uśmiechnęła się pod nosem. Jak łatwo jest zbajerować dziewczynę. Szkoda, że to nie działa na pewnego rudowłosego osobnika.
-Przepraszam, może pan powtórzyć imię tej osoby?
-Park Jimin.
-Zaraz wrócę- powiedziała Azjatka i odeszła kracąc biodrami na boki. Sorry mała, ale taki triki to nie działają na mnie, przynajmniej już nie działają na mnie, ale Jimin jakby mi tak zakręcił no to bardzo proszę. Nie będę narzekał. Dziewczyny nie było przez dłuższy czas. Zacząłem się zastanawiać czy przypadkiem nie poślizgnęła się, albo kibel jej nie wciągnął. Różne to przypadki chodzą po ludziach. Siedziałem tam jak idiota bez kawy przez jakieś piętnaście minut zanim wróciła. Zauważyłem, że ma poprawiony makijaż i lepiej ułożone włosy. Teraz już wiem co tak długo tam robiła. Uśmiechnęła się zalotnie w moją stronę i powiedziała...
-Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale nie mogłam znaleść tej osoby z spisie pracowników. Taki ktoś jak Park Jimin po prostu tutaj nie pracuje.
-Słucham?

......................................................................................

Misiaki🐻
Przepraszam za ten brak aktywności, ale w ostatnim czasie bardzo źle się czułam.
Mam miliard pomysłów na nowe powieści. Chciałabym zrobić coś zabawnego, ale nie wiem czy moje prace kogokolwiek by rozbawiły. Może w tygodniu pojawi się jakaś nowa książka. Jakby co to będę tu informować. Jestem ciekawa czy ktoś to w ogóle czyta?
Rozdziały tutaj będę pojawiały się trzy-cztery razy w tygodniu, chyba, że jakiś maraton.
Buziaki😘💕

Nowy || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz